Reklama

Mikołaj Roznerski: Bunt ma już za sobą

Jako nastolatek wpadł w nieodpowiednie towarzystwo. Uciekał z domu, rozrabiał w szkole. Mógł skończyć nieciekawie, ale uratowały go wrodzona ciekawość świata i pęd do zdobywania wiedzy.

Wychował się w malowniczej wsi Rolantowice niedaleko Wrocławia. Jego tata był rolnikiem, a mama nauczycielką. Mieli gospodarstwo, w którym Mikołaj wraz z rodzeństwem pracował od najmłodszych lat.

"Mój ojciec hodował świnie, krowy. Mieliśmy pole, brałem udział w wykopkach. Kiedyś tata zasiał 4 hektary bobu, a że nie było maszyny, trzeba było ręcznie ten bób zbierać i, co gorsza, »łupać«. Nie zapomnę widoku sześciu przyczep bobu na podwórku. Do dziś nie mogę na niego patrzeć", powiedział w rozmowie z portalem styl.pl.

Reklama

Przyszły aktor karmił także zwierzęta, kosił trawę, doił krowy. Jego rodzina nie była zamożna, mimo to uważa, że miał szczęśliwe dzieciństwo. Przynajmniej do czasu, gdy skończył 13 lat - wtedy rodzice się rozwiedli. "Bardzo to przeżyłem. Mama wyjechała z rodzeństwem, a ja zostałem z tatą, bo nie chciałem, żeby był sam", opowiadał w programie TVN "Kulisy sławy".

W tym najtrudniejszym dla młodego człowieka okresie Mikołajowi zawalił się cały świat. Mając zaledwie 14 lat, uciekał z domu i pomieszkiwał u kolegów we Wrocławiu. Nie mieli na niego dobrego wpływu. "Szukałem różnych »autorytetów«, wydawało mi się wtedy, że ludzie, których spotykam na drodze, są odpowiedni", mówi Roznerski. Buntował się, rozrabiał, cztery razy zmieniał szkołę średnią. W końcu trafił do liceum społecznego, a tam, niespodziewanie, odkrył zamiłowanie do zdobywania wiedzy. "Głupoty", jak sam mówi, przestały go interesować.

Poszedł na studia aktorskie. Jeszcze na czwartym roku wystąpił w operze "Król Roger" w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Jednak początki w zawodzie nie były łatwe.

Mikołaj przeniósł się do Warszawy, ale by się utrzymać, wykonywał najróżniejsze prace: od roznoszenia ulotek w przebraniu Bolka w centrum stolicy, po nocne odśnieżanie chodników. Zrobił też kurs spawacza. Kiedyś miał kompleksy z powodu pochodzenia, ale dziś uważa wręcz, że wsi wiele zawdzięcza. Choćby to, że... nie zwariował.

"Zachowałem normalność i spokój. Wieś nauczyła mnie też pokory i ciężkiej pracy", mówi aktor dla styl.pl. Młodzieńcze niepokoje ma za sobą. Jest wziętym aktorem i odpowiedzialnym ojcem. A co chciałby przekazać swojemu synkowi? Żeby nie popełnił w życiu takich błędów jak on.

Marta Uler


Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy