Reklama

Natalie Wood: Zabiła ją zazdrość

Po 36 latach od śmierci Natalie Wood nadal nie wiadomo, jak zmarła. Śledztwo niedawno wznowiono.

Nieszczęśliwy wypadek czy celowe działanie. I kogo? Zazdrosnego męża? Przyjaciela gwiazdy? Może ich obu? Ostatnie chwile Natalie Wood (†43) to wciąż tajemnica.

Gwiazda o rosyjskich korzeniach w show-biznesie zadomowiła się jako dziecko. Matka, która przelała swoje ambicje artystyczne na córkę, zawiozła czterolatkę na plan filmowy do reżysera Irvinga Pichela. Ten był zachwycony, gdy mała odśpiewała "Oczy czarne" po rosyjsku i oświadczyła, że pragnie zostać gwiazdą.

Potem dziewczynka miała się na zawołanie rozpłakać, ale nie potrafiła. Matka cynicznie zaczęła jej opowiadać o śmierci ukochanego pieska. Kiedy to nie poskutkowało, złapała motyla i wyrwała mu skrzydełka na oczach córki. Mała zaczęła płakać i dostała pierwszą rolę.

Reklama

Nim skończyła 18 lat, miała na koncie 20 filmów ku uciesze matki. Przemianowana z Nataszki na Natalie utrzymywała rodzinę, bo rodzice nie mieli stałej pracy. Matka odegrała w tej historii ponurą rolę. Jak stwierdziła biografka gwiazdy, "była niczym wąż, który oplótł jej szyję i nie popuszczał". Jej ambicją było wepchnięcie córki do łóżka jakiemuś znanemu aktorowi, producentowi lub reżyserowi, po to, by grała coraz więcej. To jej pomysłem, jak się okazało potem, fatalnym w skutkach, był ożenek z Robertem Wagnerem, hollywoodzkim gwiazdorem. Po jakimś czasie wyszło na jaw, że aktor ma skłonności biseksualne, jak twierdziła siostra Natalie, Lana. To doprowadziło nie tylko do rozwodu, ale i próby samobójczej Natalie.

Niestety, okazało się, że drugi mąż aktorki, Richard Gregson (87), też ją zdradzał, choć tym razem z kobietą. Natalie znowu chciała się zabić. Po tych traumatycznych wydarzeniach na jej drodze znów stanął Wagner, który obiecał naprawić swe błędy. Pokochał też córkę Natalie, Natashę (47). Adoptował dziewczynkę i do dziś są sobie bliscy.

Wagner i Wood postarali się też o własne dziecko, więc na świat przyszła druga córka gwiazdy, Courtney (44). Natalie była bardzo szczęśliwa, choć jej matka utyskiwała, że zamiast karierą zajmuje się "garami". Faktycznie, jej sławna córka grała znacznie mniej, koncentrując się na stworzeniu ciepłego domu swojej rodzinie. Wtedy doszło do tragedii.

Do 2011 roku wersja oficjalna mówiła, że aktorka utonęła podczas rejsu na wyspę Catalina, położoną nieopodal wybrzeża Kalifornii. Na pokładzie jachtu Splendour 29 listopada 1981 roku znajdował się mąż Wood, Robert Wagner, oraz ich przyjaciel Christopher Walken (74), z którym aktorka grała w filmie "Brainstorm". Jachtem nawigował kapitan Dennis Davern, który po 30 latach od śmierci Natalie wyznał, że wersja wydarzeń obowiązująca do tej pory jest daleka od prawdy. Wagner był zazdrosny o żonę, podejrzewał ją o romans z Walkenem. Nie była to pierwsza kłótnia na Splendour.

Do pierwszej między Natalie i jej mężem miało dojść 27 listopada. Obrażona Natalie uciekła do hotelu na Catalinie, ale później wróciła na jacht. Feralnej nocy upili się, brali też leki uspokajające. Wagner zaczął obrażać przyjaciela. I, według wspomnień Daverna, wcale nie dyskutowali o karierze kobiety. Mąż gwiazdy pytał Walkena, czy "chce p... jego żonę". Rozbił butelkę wina. Wbrew wcześniejszym zeznaniom, Wagner miał też pokłócić się z Wood, co widział, choć nie słyszał kapitan, bo miał w swojej kabinie włączoną muzykę. Kiedy dotarł na pokład, Wagner stwierdził, że "Natalie zniknęła". Zasugerował, że (znowu) zabrała szalupę, ale popłynęła w stronę lądu.

Dopiero po dwóch godzinach od tych wydarzeń zgłosił straży przybrzeżnej zaginięcie kobiety. Opóźnioną reakcję tłumaczył nie tylko szokiem, ale i błaganiami Wagnera, by nie niszczył reputacji pasażerów jachtu Splendour. Nazajutrz ciało gwiazdy znaleziono w odległości ponad półtora kilometra od łodzi. Była ubrana w szlafrok, skarpetki i puchową kurtkę - tak raczej nie wybierałaby się na ląd. Jej śmierć uznano za wypadek.

Podczas sekcji zwłok na jej ciele znaleziono ponad dwadzieścia sińców i otarcie na lewym policzku. Koroner uznał, że to wynik poślizgnięcia się i upadku. Jak było naprawdę, czy rzeczywiście Wood sama się potknęła, wzburzona kłótnią z mężem albo zachowaniem obu mężczyzn, czy została, nawet niechcący, popchnięta, wie pewnie tylko Wagner. Obie córki mu wierzą, do dziś stoją za nim murem. Innego zdania jest Lana Wood, która pamiętała o fobii wodnej siostry.

Katarzyna Jaraczewska

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy