Reklama

Witold Pyrkosz: Jestem nie do zastąpienia

Do szkoły teatralnej dostał się dzięki oszustwu babci. Nie mogła znieść, że jej wnuk nie urodził się we Lwowie, więc zmieniła mu w papierach datę i miejsce urodzenia.

Prawdziwą datę i miejsce urodzenia - 24 grudnia 1926 roku, Krasnystaw - babcia przyszłego aktora ukryła przed urzędnikiem, więc według dokumentów Witold urodził się 1 stycznia 1927 roku we Lwowie. Jego tata zarządzał majątkami ziemiańskimi, mama wraz z nim i starszym o 6 lat bratem Jerzym (został operatorem filmowym) mieszkali z babcią (tą samą, która "poprawiła" datę urodzenia). Małżeństwo rodziców nie należało do udanych i w końcu się rozwiedli. Ojciec założył nową rodzinę, zaś Witold, ze świeżo zdobytą maturą w kieszeni, nie bardzo wiedział, co ze sobą dalej zrobić...

Reklama

Pyrkosz i jedziesz

W szkołach, do których uczęszczał, nauczył się świetnie... cerować i szyć ubrania. Ale matematyki oraz chemii nie zdołał ani zrozumieć, ani polubić. Mimo tego po maturze wybrał studia ekonomiczne. Gdzieś w połowie semestru jednak sam siebie zapytał: "co ja tutaj robię?" i postanowił zdawać do szkoły teatralnej w Krakowie. Z fałszywą datą urodzenia w papierach, nie przekroczył jeszcze limitu wieku. Dostał się ("nie wiem, jak"), i już wkrótce nie wyobrażał sobie, że mógłby robić w życiu coś innego.

Nie lubił tylko charakteryzacji, przez co omal nie wyleciał z uczelni. "Znów objawiło się moje wrodzone lenistwo. Połowę twarzy upudrowałem sobie na blado, usta sine, oczy podkrążone, druga połowa była lśniąca i rumiana. Odwracając się do profesora ładniejszą połową, wyrecytowałem: »Szanuj zdrowie należycie...«, po czym przekręciłem głowę i dokończyłem »...bo jak umrzesz, stracisz życie«", wspomina.

Ale to nie scena, a telewizja, a przede wszystkim rola mechanika Wichury w "Czterech pancernych i psie", przyniosły Pyrkoszowi popularność i rozpoznawalność. Tekst do najbardziej znanej sceny z serialu, w której Gustlik mówi do reperującego maszynę mechanika: "pyrkosz, pyrkosz i nie jedziesz" wymyśliły dzieci reżysera Konrada Nałęckiego (†71). Jakiś czas później, gdy Witold wracał z Zakopanego z żoną i córką i na Moście Dębnickim w Krakowie samochód zgasł, aktor usłyszał ten cytat od milicjanta, który pojawił się przy aucie. "Wtedy pierwszy raz poczułem, co oznacza taka ogromna popularność, to był dla mnie bardzo ważny moment", mówi SHOW aktor.

Janosik, chata, szkło

Zanim dopadła go sława, usidliła go miłość. I to taka od pierwszego wejrzenia, do ślicznej dziewczyny, którą zobaczył w barze Hotelu Francuskiego w Krakowie. Krystyna była jednak młodsza o 17 lat od Witolda. To nie spodobało się jej mamie. Jednak wystarczyła jedna wizyta w domu wybranki i przyszła teściowa bardzo polubiła adoratora. Do tego stopnia, że Krystyna nieco złośliwie spytała: "A może ty za niego wyjdziesz?".

Ślub pary był niezwykle udaną imprezą. Pyrkosz bez mrugnięcia okiem zapłacił rachunek za imprezę, w którym 70 proc. stanowiły koszty pobitego przez gości szkła. Praca na planie "Janosika", kolejnego telewizyjnego hitu, też okazała się jedną wielką fetą dla aktorów zakwaterowanych w jednym miejscu, z czego cieszyła się gospodyni artystów, zbierając po nich butelki. "Potem niestety nas rozdzielili", wspomina Pyrkosz.

Życzę sobie stówy

Choć po "Janosiku" aktor zagrał wiele niezapomnianych ról, m.in, w "Alternatywy 4" czy komediach Machulskiego, dla widzów jest dziś głównie gwiazdą "M jak miłość". Za chwilę będzie obchodził 90. urodziny.

"Z tej okazji życzyłbym sobie, żebym dożył stówy, ale w zdrowiu. Bo na szczęście jeszcze jako tako chodzę, a mogę nawet podbiec. W »M jak miłość« ciągle gram i wiem, że Lucjana nie można zastąpić. I jak powiedziała scenarzystka, Alina Puchała, on jest nie do skasowania. Aktorstwo to jest dla mnie podstawowa rzecz, trzyma mnie przy życiu. Oby jak najdłużej", mówi SHOW.

Katarzyna Jaraczewska

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy