Czy jestem już skazana na szefa psychopatę?
Nie wiem, czy to pech, czy to ja mam w sobie coś takiego, co tego pecha przyciąga.
A konktretnie chodzi mi o pracę. Nie mam do niej szczęścia. W każdej, dosłownie w każdej trafiam na szefa, który jest jakimś wariatem. Krzyczy, wrzeszczy, wścieka się o wszystko. I na wszystkich wyładowuje swoją złość. Mnie się też dostaje, a jakże, i to jak! Tylko że ja, choć się we mnie wszystko aż gotuje ze złości, siedzę cicho i posłusznie wykonuję wszystkie polecenia szefa. Taki już mam charakter, że tłumię złość w sobie, zamiast powiedzieć otwarcie, co mi leży na sercu. Nie mówiąc o tym, że w pracy najzwyczajniej w świecie boję się wygarnąć szefowi prawdę.
Tylko że już dosłownie nie daję rady. I naprawdę myślę, że ja przyciągam takich ludzi do siebie. Sama nie umiem wyrzucić z siebie złości, to los za karę zsyła mi takich, którzy nie mają z tym problemu. Może więc powinnam w mojej obecnej pracy powiedzieć wreszcie szefowi całą prawdę? I wtedy zły los się ode mnie odwróci?
Beata, 38 lat