Czy ważne jest pierwsze wrażenie?
Gdy poznałam Maćka, byłam tuż po 30-tce. Za sobą miałam nieudany związek. Ciężko przeżyłam rozstanie, więc postanowiłam bardzo ostrożnie podchodzić do nowych znajomości.
Ale Maciek już za pierwszym razem, gdy zobaczyłam go u koleżanki, zrobił na mnie dobre wrażenie. Wydał mi się ciepłym, wzbudzającym zaufanie człowiekiem. No i był przystojny. Nic więc dziwnego, że wpadł mi w oko. Ja jemu też, więc szybko zostaliśmy parą. Układało nam się wspaniale. Problemy zaczęły się, gdy przedstawiłam Maćka rodzicom. Nie wiem, dlaczego, ale nie spodobał im się. Od tego pierwszego spotkania byli do niego negatywnie nastawieni. Krytykowali go za wszystko - za to, że nie tak coś zrobił, nie tak się zachował. Miałam wrażenie, że krytykują go za to, że po prostu jest. W kółko tylko słyszałam od nich "to nie jest odpowiedni mężczyzna dla ciebie". Bo np. jest kierowcą, a to żaden zawód albo że jest ode mnie dwa lata młodszy, a powinien być starszy, itp. itd. Nie pomagało, gdy mówiłam rodzicom, że jestem z nim szczęśliwa. Oni i tak wiedzieli swoje. Ale najgorsze zaczęło się, gdy zaszłam w ciążę i oznajmiłam rodzicom, że zamierzamy się z Maćkiem pobrać.
Mama wydzwaniała do mnie po 10 razy dziennie i błagała, żebym się opamiętała, nie marnowała sobie życia, itp. itd. Oczywiście, wbrew woli moich rodziców, wzięliśmy ślub. Od tamtej pory minęło 10 lat. Mam cudownego synka, a u boku - wspaniałego męża, który na każdym kroku okazuje mi miłość. A moi rodzice? No cóż, oni, jak zawsze, wiedzą swoje. Uważają zięcia za największego wroga. Mimo że widzą nasze szczęście i tak powtarzają, że kiedyś wspomnę ich słowa. I będę żałować, że ich nie słuchałam. Przykro mi, że rodzice - tak bliskie mi osoby - tak się zachowują. Co mam zrobić, jak ich wreszcie przekonać, że się mylą? Czy jest to w ogóle możliwe?
Basia, 42 lata