– Piotrek, a ty dokąd?! – krzyknęłam z kuchni, widząc wychodzącego z domu mojego 17-letniego syna.
Już miał zniknąć, ale byłam szybsza. Złapałam go za rękaw i wciągnęłam z powrotem do mieszkania.
- Nie tak prędko synu. Masz mi chyba coś do powiedzenia? - spytałam poirytowana.
- A niby co? Jadę na działkę do Michała, będzie tam kilku kumpli, wrócę w niedzielę wieczorem - odpowiedział zniecierpliwiony.
- Chyba zauważyłeś, że mamy gościa. Jasiek już drugi dzień siedzi sam w domu, bo ty nie raczysz się nim zająć. Ja muszę chodzić do pracy - próbowałam wyjaśnić sytuację.
- A to nie moja sprawa. Ja go przecież nie zapraszałem - odpowiedział podniesionym głosem.
- Ciszej mów! - nie chciałam, żeby 11-letni Jasiek słyszał naszą rozmowę. - Nie jesteś w porządku. Doskonale wiesz dlaczego tu przyjechał. Jego mama jest w szpitalu, jego ojciec cały czas przy niej siedzi i nie może się nim zająć. Myślałam, że jak zaproszę go do nas, to przez te kilka dni mogę liczyć na to, że się nim zajmiesz - dalej tłumaczyłam.
- Ale ja mam swoje plany...
- Piotrek, czasem w życiu trzeba z czegoś zrezygnować, bo obowiązki są ważniejsze - nie ustępowałam.
- Boże, znowu! Ciągle tylko o tym słyszę. Czy naprawdę moim obowiązkiem jest zajmowanie się kuzynem - małolatem. O czym mam z nim gadać? To nie moja bajka - patrzył na mnie ze złością.
- Piotrek, tego wymaga dobre wychowanie i takie są zasady gościnności...
- Ale ja nie chcę i chrzanię gościnność! Nie mam zamiaru rezygnować z wyjazdu na działkę i niańczyć smarkacza - przerwał mi.
- Proszę cię o to.
Piotrek usiadł na taborecie w kuchni i zwiesił głowę. Po chwili wstał i wyszedł z domu. Co zrobi? Czy go przekonałam? A jak pojedzie na działkę, to jak mam się wtedy zachować?
Hanna G. z Łodzi
Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 38 (w sprzedaży od czwartku 20 września br.) i na stronie: www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne