Mamo, moja dziewczyna przyjedzie na święta
Kiedy powiedziałam mojemu 16-letniemu synowi, że w tym roku będziemy sami na święta, bo dziadkowie jadą do wujka, myślałam, że się zmartwi. Tymczasem... bardzo się ucieszył.
– To się świetnie składa! – powiedział Bartek. – Bo ja właśnie myślałem o tym, jak byłoby fajnie, gdyby Klaudia przyjechała do nas na święta.
Klaudia to dziewczyna, którą poznał w wakacje i w której się zakochał. Myślałam, że to szybko minie, ale od kilku miesięcy trwa. Dzwonią do siebie codziennie, rozmawiają godzinami. Czasem widują się w soboty, ona przyjeżdża do nas, on jedzie do niej, ale na noc wracają do domu. W końcu to niecałe 100 km.
Propozycja syna zupełnie mnie zaskoczyła.
– Jak to sobie wyobrażasz? Przecież święta to czas rodzinny. Rodzice Klaudii będą chcieli ją mieć przy sobie.
– A tam. Ich jest w domu troje, poza tym przychodzi wujostwo z dziećmi. Jest takie zamieszanie, że nikt nie zauważy, że jej nie ma. A u nas byłoby weselej. No i wreszcie moglibyśmy pobyć kilka dni razem.
– To nie jest dobry pomysł. Co innego jeden dzień, a co innego kilka – westchnęłam. Nie chciałam synowi kategorycznie odmawiać, ale musiałam mu to przetłumaczyć.
– No, ale co za różnica? – nie rozumiał.
– Chociażby gdzie ona będzie spać? Przecież mamy tylko dwa pokoje, w dużym nie ma gdzie rozłożyć polówki dla ciebie.
– Ale w moim się mieści! Spał przecież u mnie Paweł dwa lata temu.
– No tak, tylko, że to jest twój kuzyn i chłopak. Nie wypada, żeby dziewczyna…
– Mamo, ty jesteś zupełnie niedzisiejsza – roześmiał się Bartek.
– Oczywiście, że mogę spać z Klaudią w jednym pokoju. Przynajmniej się nagadamy.
Mój syn na wszystko ma odpowiedź. Dla niego to takie proste. A mnie się to w ogóle nie podoba. Co innego gdyby ta dziewczyna nikogo nie miała.
Ale ma rodzinę, z którą powinna być w czasie świąt. Nie należy do nas. Tylko jak to Bartkowi przetłumaczyć, żeby nie zrozumiał tego na opak?
Lidia Olszewska z Zambrowa