Reklama

Mój mąż to ciepłe kluchy

Przykro mi, gdy o tym piszę, ale mój mąż to ciepłe kluchy. To ja zawsze o wszystkim decydowałam w naszym małżeństwie, a on się na wszystko zgadzał.

 Stale słyszałam i słyszę od niego, że "będzie jak chcesz, kochanie". Zresztą, nie chodzi już nawet tylko o podejmowanie decyzji. Mąż jest we wszystkim taki powolny, że zanim coś zrobi, ja pięć razy zdążę to już zrobić za niego, bo bym się nie doczekała.

 Pewnie, jemu jest wygodnie, ale ja mam tego serdecznie dość. Co z tego, że koleżanki mi zazdroszczą męża? Że on taki spokojny, awantur nie robi? A ja może bym nawet wolała, żeby on czasem trochę pokrzyczał, wiedziałabym, że mam w domu prawdziwego faceta, a nie pantoflarza.

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to najzwyczajniej w świecie zwalić na szanownego małżonka wszystkie sprawy. Trudno, czegoś nie załatwi, nie zrobi - nie będzie tego i koniec. Może to go wreszcie czegoś nauczy. Czy powinnam tak postąpić?  

Beata, 39 lat

 



Chwila dla Ciebie
Dowiedz się więcej na temat: małżeństwa | list

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy