Mój szef ma dwie twarze
Mój szef to dziwny człowiek. Wydawać by się mogło, że zależy mu na dobrych kontaktach z personelem. Gdy tylko przyszedł do naszego zakładu, od razu sam zaproponował, że raz w miesiącu będziemy całym działem wychodzić do pubu.
By się lepiej poznać, zintegrować, oderwać od pracy. Na początku ten pomysł bardzo nam się spodobał. Szef na pierwszym spotkaniu w pubie był wręcz przemiły, rozmawiał z nami jak równy z równym, traktował nas jak kumpli, nie podwładnych. Myśleliśmy, że tak zostanie. Niestety, już następnego dnia w pracy pokazał, że szef to szef, a nie kumpel. Był surowy i nieprzyjemny.
Mało tego - w pubie przeszedł z nami na ty, a w firmie znowu kazał, byśmy zwracali się do niego "panie Andrzeju". Byliśmy w szoku, ale liczyliśmy na to, że może po następnym spotkaniu integracyjnym zacznie się inaczej zachowywać. Niestety, sytuacja się powtórzyła. W pubie szef był jak do rany przyłóż, w pracy od razu z kumpla zamienił się w tyrana.
Okazało się też, że zaczyna wykorzystywać przeciwko nam to, czego się od nas na prywatnym gruncie dowiedział. Po tym wszystkim odechciało mi się już spotkań z szefem przy piwie. Na następne nie zamierzam pójść. Martwię się tylko, że on się za to na mnie zemści. Co robić?
Agnieszka, 39 lat