Nie rozpieszczam moich dzieci
Moi rodzice byli surowi. Musiałam bardzo się starać, żeby usłyszeć od nich pochwałę.
Wiedziałam, że zasłużę na ich miłość tylko pod warunkiem, że będę posłuszna, a ze szkoły przyniosę dobre stopnie. Ale nawet wtedy rodzice nie byli zbyt wylewni. Chwilami było mi ciężko, bo tak bardzo chciałam się przytulić do mamy czy ojca, a oni trzymali mnie na dystans. Ale teraz, gdy jestem dorosła, jestem im wdzięczna.
Uważam, że dobrze mnie wychowali, że wyszłam na ludzi. Dlatego teraz ja tak samo wychowuję dwójkę moich dzieci. Niestety, ciągle się o to spieram z mężem. On wypomina mi, że jestem dla dzieci za surowa, zbyt oschła. Twierdzi, że dzieci nie powinno się kochać za coś, bo miłość do nich jest bezwarunkowa. I stale mi powtarza, bym okazywała im więcej ciepła.
A ja nie chcę dzieci rozpieszczać, bo wtedy będą myślały, że im wszystko wolno! W głowach im się poprzewraca. Ale chwilami sama nie wiem, czy jednak nie powinnam posłuchać rad męża?
Ewa, 41 lat