Siedzi zawsze cichutko jak myszka
Jak było w szkole, Julka? - spytałam moją ośmiolatkę, kiedy wracałyśmy do domu.
- Dobrze - odpowiedziała.
- Zgłosiłaś się do odpowiedzi? - poprzedniego dnia umówiłyśmy się, że powie pani, że chciałaby przeczytać zadany tekst.
Pokręciła głowa.
- Ale dlaczego? Przecież umiesz, a pani powiedziała, że będzie odpytywać z czytania, jak się będziecie zgłaszać...
- Wstydziłam się - powiedziała cicho.
- Przecież pani jest miła, dzieci znasz już tyle czasu...
Kiwnęła głową i wzruszyła ramionami. Ona chyba sama nie wie, dlaczego tak strasznie się wstydzi. Pod domem musiałam kupić warzywa i chleb.
- Idź do piekarni i kup pół wiejskiego - poprosiłam córkę. - A ja idę do warzywniaka.
- Nie, mamo, proszę - złapała mnie za rękę.
- No idź, bardzo mi pomożesz... - próbowałam ją namówić, ale wyglądała na tak przestraszoną, że dałam spokój.
- Nie wiem, co robić - westchnęłam rozmawiając z siostrą.
- Pieścisz się z nią - stwierdziła. - Co to znaczy, że nie możesz jej posłać po chleb, przecież to już duża dziewczynka. Ta jej nieśmiałość jest chorobliwa, powinnaś iść z nią do psychologa.
Julka nigdy nie była śmiała do obcych, ale w przedszkolu bawiła się z innymi dziećmi, nie wydawała się taka strasznie cicha. Chociaż panie mówiły, że nie chce występować w przedstawieniach, jeśli ma cokolwiek powiedzieć. Wtedy miałam nadzieję, że to jej przejdzie. Tymczasem odkąd poszła do szkoły jest moim zdaniem coraz gorzej... Zachęcam ją do zgłaszania się na lekcji, do zabierania głosu, ale ona tylko siedzi cichutko jak myszka i czeka, aż przestanie się na nią zwracać uwagę.
Czy naprawdę moja siostra ma rację? Ja się obawiam, że po wizycie u psychologa Julka dojdzie do wniosku, że naprawdę coś jest z nią nie tak i wycofa się jeszcze bardziej. Ale nie mam pomysłów, jak ja mogę jej pomóc. A chciałabym, żeby było jej łatwiej w szkole i w życiu.
Ewelina Broczek z Rutki