Syn chce należeć do osiedlowej grupy
Bartek, a ty dokąd o tej porze? - zapytałam mojego 13-letniego syna. Pośpiesznie ubierał w przedpokoju. - Wieczór już, ciemno, zimno... Miałeś się uczyć.
- No właśnie, idę do Konrada i będziemy powtarzać materiał do do klasówki - odpowiedział. - Będę za godzinę!
- Jaki pilny się zrobił... - zakpiła starsza od Bartka o 3 lata Agata. - Codziennie do tego Konrada biega, a zawsze mówił, że go nie lubi, bo to kujon.
- Nie wierzysz, że chce się podciągnąć w nauce? - spytałam zdziwiona.
- Ale ty, mamo, jesteś naiwna! - prychnęła Agata. - Pewnie znów wystaje z tymi typkami pod klatką.
- Coś ty?! Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? - zdenerwowałam się.
- Nie chciałam na brata donosić - wzruszyła ramionami. - Ale on wcale się nie uczy...
Ja też widziałam kilka razy tę grupę chłopców na naszym osiedlu. Kiedyś na takich mówiło się wyrostki... Najstarszy miał pewnie z 16 lat, w każdym razie na pełnoletniego nie wyglądał. Siedzieli wieczorem na ławce pod blokiem, kilku paliło papierosy, obok stały puszki po piwie. Nie powiem, zachowywali się spokojnie, nawet powiedzieli mi grzecznie dobry wieczór, bo w końcu mieszkamy tu z mężem 15 lat... Niby nic złego nie robili, ale... Do głowy by mi nie przyszło, że mój Bartek może z nimi trzymać!
Postanowiłam zadzwonić do syna. Chciałam się upewnić, gdzie jest. Odebrał po trzecim dzwonku.
- Bartek, jesteś u Konrada? Jeśli tak, to poproś jego mamę do telefonu, bo chciałam ją o coś zapytać... - powiedziałam.
- Eee, niee, właśnie wyszedłem... - zaczął się jąkać. W tle słychać było rozmowę, śmiechy i brzęk butelek. - Zaraz będę w domu.
- Gdzie byłeś? - zaatakowałam go, gdy po kilku minutach wszedł do mieszkania. - Tylko prawdę mów, bo i tak wszystkiego się dowiem!
- Kolegów spotkałem po drodze, postałem, pogadałem z nimi. Co w tym złego? - odpowiedział hardo syn.
- A to, że miałeś się uczyć - starałam się mówić spokojnie. - A nie z jakimiś osiedlowymi wyrostkami łazić! Zresztą, to nie jest towarzystwo dla ciebie!
- Wcale ich nie znasz, a już ci się nie podobają! - wybuchnął Bartek. - Nic złego nie robimy, to najfajniejsi koledzy na osiedlu.
- Tak? A co jest fajnego w nicnierobieniu cały dzień? W paleniu papierosów i piciu piwa? - zezłościłam się.
- Ja nie palę ani nie piję - nadąsał się Bartek i poszedł do swojego pokoju.
Boję się o syna. 13 lat to bardzo głupi wiek. Nie wiadomo, co mu przyjdzie z nudów do głowy, zwłaszcza jak się będzie obracał w podejrzanym towarzystwie. Jak go przekonać, że najważniejsza jest nauka, a nie wystawanie na dworze nie wiadomo z kim? Jak zatrzymać go w domu, nie wywołując kłótni?
Anna Sokół z Raciborza