To nie uchodzi? I co z tego!
. Moja córka ma swoją rodzinę i niewielki domek po rodzicach męża. Zawsze miała własne zdanie. Niedawno oznajmiła, że chce przyjąć do siebie... rodzinę uchodźców!
Mieszkamy w niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. Moja córka ma swoją rodzinę i niewielki domek po rodzicach męża. Zawsze miała własne zdanie. Niedawno oznajmiła, że chce przyjąć do siebie... rodzinę uchodźców!
Prosiłam ją, żeby o tym nikomu nie mówiła. Nasza społeczność jest tradycyjna i wiem, że nie spotkałoby się to z dobrą reakcją. Ale gdzie tam! Już była u wójta, pytała, czy nasza gmina zaangażuje się w tę sprawę. I wszystko się rozniosło.
Teraz znajomi mnie pytają na ulicy, co się córce stało i żebym ją powstrzymała.
Nawet nasz proboszcz mnie zapytał, czy córka wie, co robi. Sama się boję, że będą z tego same kłopoty. Nie wiem, jak mam się zachować? Próbować ją powstrzymać, czy niech robi, co chce, w końcu jest dorosła...
Elżbieta (56 l.)