To przeze mnie się rozwodzicie?
Stosunki pomiędzy mną a mężem psuły się już od dawna. Od kilku miesięcy stały się nie do wytrzymania. Kłóciliśmy się o wszystko. W końcu zdecydowaliśmy, że tak dalej być nie może i mąż się wyprowadził. Nieszczęśliwie stało się to dzień po tym, jak Zuza przyniosła ze szkoły uwagę...
Jak tam, kochanie? - spytałam moją 12-letnią córkę, Zuzę.
Leżała na łóżku, przytulając swego ulubionego misia.
- Jakoś - odpowiedziała.
- Odrobiłaś lekcje?
- Nie mam nic zadane. Zresztą nie chce mi się iść do szkoły.
- Musisz chodzić do szkoły. Wiem, że jest ci teraz trudno...
- Chcę, żeby tata wrócił!
- Wiem, kochanie. Ale to, niestety, niemożliwe.
- Ja już będę grzeczna, naprawdę - znowu zaczęła.
- Zuzia, to nie twoja wina - przytuliłam ją. - Rozstaliśmy się z tatą nie z twojego powodu, ani dlatego, że coś zrobiłaś, czy nie.
- Ale ja tak bardzo was proszę... - załkała.
Stosunki pomiędzy mną a mężem psuły się już od dawna. Od kilku miesięcy stały się nie do wytrzymania. Kłóciliśmy się o wszystko. W końcu zdecydowaliśmy, że tak dalej być nie może i mąż się wyprowadził.
Nieszczęśliwie stało się to dzień po tym, jak Zuza przyniosła ze szkoły uwagę, że nie uważa na lekcjach i ma włączona komórkę, choć to zabronione. Pokłóciliśmy się o to z mężem porządnie. Ja chciałam, żeby z córką był kontakt, mąż uważał, że za wcześnie na telefon dla niej, bo właśnie będzie się nim bawiła na lekcjach itd.
Następnego dnia zgodnie z ustaleniami mąż się wyprowadził. Mała wpadła w histerię. Płakała, że to przez nią, przez tę ostatnią awanturę, przepraszała, obiecywała, że już będzie grzeczna. Długo trwało zanim ją uspokoiłam. Potem jeszcze dłużej tłumaczyłam jej, że nasze rozstanie nie miało nic wspólnego z nią.
Niestety, ona wciąż powtarza, że to jej wina. Minęło kilka tygodni, a Zuzka popłakuje, udaje chorą, nie chce chodzić do szkoły, nawet nie ogląda ulubionych programów w telewizji. Powtarza tylko z uporem, że chce, żeby tata wrócił.
Muszę jej jakoś pomóc, ale już nie wiem, co powiedzieć, jak ją przekonać, że nie miała nic wspólnego z naszym rozstaniem. I że życie toczy się dalej...
Izabela Kłoczko z Chęc