Tylko ja wiem, że wnuczka ma chłopaka
- Jak ta pani wnusia wyrosła! Prawdziwa panna się z niej zrobiła. A jaka ładna! Ile to ona ma już lat? - zagadnęła mnie sąsiadka, pani Maria.
Uśmiechnęłam się zadowolona.
- Weroniczka? Prawie 15 - powiedziałam z dumą. - Dobre z niej dziecko.
- No... dziecko to już chyba nie - mruknęła sąsiadka. - W objęciach z dorosłym chłopakiem ją wczoraj na ulicy widziałam.
- W objęciach?! Z dorosłym? Czy to na pewno była moja wnuczka? - spytałam zaskoczona.
- Na pewno, bo powiedziała mi dzień dobry, chociaż była speszona - wyjaśniła sąsiadka. - Wie pani, teraz dzieci szybciej dojrzewają niż za naszych czasów - dodała z westchnieniem.
Przyznam, że trochę mną wstrząsnęła ta rozmowa. To chyba za wcześnie dla 15-latki na zadawanie się ze starszymi chłopcami! Postanowiłam wybadać sprawę. Od zawsze miałam z wnuczką doskonały kontakt, ufała mi, przybiegała do mnie ze swoimi małymi i większymi tajemnicami. Sądziłam więc, że i tym razem będzie ze mną szczera.
- Weroniczko, kim był ten chłopak, z którym pani Maria widziała cię na ulicy? - zapytałam wnuczkę, kiedy wpadła do mnie jak zwykle po szkole.
Dziewczynka spojrzała na mnie zaczepnie.
- No tak, wiedziałam, że ona wszystko ci wypapla, plotkarka jedna! - prychnęła.
- Wera! Jak możesz tak mówić o pani Marii?! - oburzyłam się. - Zna cię od dziecka, zawsze ją lubiłaś!
- I co z tego? Czy to znaczy, że ma na mnie donosić? A Tomek to... mój chłopak - wypaliła. - On ma już 19 lat i powiedział, że jestem super... - dodała z dumą.
Zaniemówiłam.
- Rodzice o tym wiedzą? Poznali go? - spytałam.
- Oczywiście, że nie! - skrzywiła się Wera. - Wiesz, co by było, gdybym im powiedziała? Zaraz zaczęliby krzyczeć, że jestem za młoda, a on starszy, i że najważniejsza jest szkoła, i że mam jeszcze czas na chłopaków!
- Pewnie tak, ale to dlatego, że się o ciebie martwią, chcą dla ciebie dobrze i...
- Jasne, wiem - przerwała mi. - Ale ja go... bardzo lubię i on mnie też. Babciu... nie powiesz im, dobrze? Tak bardzo cię proszę... - spojrzała na mnie błagalnie.
- Kochanie... nie wiem, co powiedzieć... czy ty, czy wy... - zająknęłam się. - Czy nie zrobisz jakiegoś głupstwa?
- Babciu, spokojnie, wszystko jest pod kontrolą... Nic się nie stało, naprawdę...- przekonywała mnie wnusia. - To jak, nie powiesz rodzicom? - upewniała się.
Skinęłam głową dla świętego spokoju, ale gdy Weronika poszła do domu, opanowały mnie wątpliwości. Co robić? Nie chcę stracić jej zaufania, ale z drugiej strony nie mogę przecież okłamywać syna i synowej w sprawie ich dziecka! Ten cały Tomek jest 4 lata starszy i kto wie, co mu chodzi po głowie? A wnuczka, choć wygląda dojrzale, jest jeszcze dzieckiem. Może to tylko niewinna znajomość, a może nie...
Teresa z Wolsztyna