Bez seksu za karę

Aktualizacja

Wykręty od seksu bywają różne. Powodem niechęci do aktywnego życia intymnego może być narastający żal do partnera, kumulujące się od dłuższego czasu doznane od niego przykrości. Odmowa partnerki jest wtedy reakcją na taką postawę.

Czasem sypialnia staje się areną przetargów
Czasem sypialnia staje się areną przetargów123RF/PICSEL

Niektóre kobiety traktują łóżko jako miejsce wychowywania swojego mężczyzny, a więc stosowania systemu nagród i kar. Sypialnia staje się też areną przetargów - ja tobie to, jeśli ty mi tamto.

Mężczyzna "może zawsze", nawet wtedy, gdy przed chwilą kłócił się ze swoją partnerką. Uważa, że to dobry sposób na zawarcie zgody. Z kobietą jest nieco inaczej - dla niej bardzo istotne są emocje. Jeśli co dopiero padły bolesne słowa, zarzuty, pretensje, to trudno nagle o nich zapomnieć i jakby nigdy nic kochać się z osobą, która zraniła. Jeszcze trudniej to zrobić wtedy, gdy partner wyładowuje na kobiecie swój stres i niepowodzenia od dłuższego czasu. Wtedy przychodzi niechęć i do partnera, i do dalszych kontaktów seksualnych. Kobieta odmawiając w takiej chwili, chce mężczyźnie dać do zrozumienia, że poczuła się zraniona, rozgoryczona, skrzywdzona, a on na nią nie zasługuje. W ten sposób wymierza mu karę. Dla mężczyzny to często kara dotkliwa.

O ile w wyżej wspomnianym przypadku opór wobec seksu wynika z poczucia krzywdy, o tyle w związkach, gdzie dominuje kobieta, ma zupełnie inne podłoże. Kobieta która dąży do przewagi nad swoim partnerem, w tym również do przewagi w sypialni, będzie świadomie i w skalkulowany sposób unikać współżycia. To ona chce stawiać partnerowi warunki, żeby go sobie podporządkować. W jej gestii leży nagradzanie i karanie za niespełnione oczekiwania. Wystarczy, że partner spóźnił się, nie zadzwonił, wybrał towarzystwo kolegów, zasiedział się u rodziców, przyniósł zbyt mało pieniędzy, itd., aby odmówić mu. W takiej sytuacji ukarana osoba ma prawo czuć się poniżona i wykorzystywana.

Chyba trudno mówić o uczuciach tam, gdzie seks staje się już tylko i wyłącznie kartą przetargową. "Coś za coś" w seksie zaczyna przypominać świadczenie usług - co prawda bez wręczania gotówki po, ale również związane z różnymi korzyściami, z tymi materialnymi włącznie. Niejedna kobieta godzi się na seks z nadzieją, że potem uda się jej coś załatwić - dostanie pieniądze na nowy ciuch, namówi partnera na kupno nowego samochodu lub na wyjazd na zagraniczną wycieczkę. Kusząca propozycja gorących wrażeń też może wiele zdziałać. Gdy takie zabiegi nic nie dają, niektóre kobiety uciekają się do innych metod. Opór partnera próbują złamać swoim oporem w łóżku. Kara kończy się wtedy, gdy partner "mięknie" i zgadza się na wszystko. Gdy cel został osiągnięty (nowy ciuch wisi w szafie, nowy samochód stoi przed domem, bilety na wycieczkę są już kupione, itd.), można przejść do nagrody. Dodajmy, że w identyczny sposób zachowuje się też mężczyzna. To od niego może wyjść propozycja nagrody albo kary. Nie wiedzieć tylko czemu kobieta, która dostała kosza w sypialni, czuje się bardziej upokorzona niż mężczyzna potraktowany w ten sam sposób.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas