Reklama

Duży biust: Atut czy przekleństwo?

Bóle kręgosłupa, odparzenia skóry, kłopoty podczas uprawiania sportu, a nawet problemy w sypialni – wszystko to z powodu… dużego biustu. Operacja czy dobrze dobrany biustonosz? Oto dylemat wielu Polek, które mają większy (i cięższy) biust.


Kilka tygodni temu 22-letnia Marta Wierzbicka, aktorka znana głównie z roli Oli z serialu "Na Wspólnej", ogłosiła, że nie lubi swoich sporych piersi i chciałaby poddać się operacji ich zmniejszenia. W programie "Dzień Dobry TVN" aktorka wyjaśniła, że o zabiegu myśli poważnie, argumentując: "Garbię się strasznie, jest mi ciężko, plecy mnie bardzo bolą. Wypominają mi, że nie miałam na jakiejś imprezie wyeksponowanego biustu, ale ja go po prostu nie lubię i nie chcę go pokazywać. To jest taka rzecz, z której nie jestem dumna i chyba nigdy nie będę".

Piersi a gra w squasha

- Ja też z dużych piersi dumna nigdy nie byłam - mówi 24-letnia Ania. Mieszka w Krakowie, wynajmuje mieszkanie z chłopakiem, pracuje w reklamie, zgadza się z Wierzbicką. - Z czego miałabym niby być dumna? Z tego, że nie mogę znaleźć koszuli, która zapnie mi się w biuście? Z tego, że w każdej bluzce z większym dekoltem wyglądam wulgarnie? Z tego, że nie mogę np. grać w squasha ani biegać, bo mój biust skacze na wszystkie strony?

Reklama

- Przyznam, że myślałam już kilka razy o operacji, zwłaszcza że miałam okazję zobaczyć, jak to wygląda, bo w telewizji można obejrzeć programy, które pokazują kobiety przed i po zabiegu. Nie do końca podobają mi się blizny, ale sądzę, że za kilka lat, kiedy ciężki biust jeszcze mi obwiśnie, małe blizny nie będą mi już przeszkadzały. A ból kręgosłupa, i owszem - kończy Ania.

Problem nie tylko w sieci


O tym, że za duży biust rzeczywiście może być problemem, który wiele kobiet decyduje się rozwiązać chirurgicznie, świadczy liczba wpisów na internetowych forach. Wątki to prawdziwa kopalnia informacji o zabiegu redukcji piersi. Można się dowiedzieć, który lekarz bez problemu wypisze skierowanie do chirurga plastycznego (bez skierowania, np. od ortopedy, NFZ nie zrefunduje zabiegu), jak się do niego przygotować, gdzie najlepiej poddać się operacji, które kliniki mają konkurencyjne ceny lub najlepszych specjalistów.

Zdarza się, że o zabieg pytają kobiety, które obiektywnie nie mają dużych piersi (np. rozmiar "D"), ale uważają, że operacja jest im niezbędna.

- Nasza ocena wielkości biustu zawsze jest w pewnym stopniu subiektywna - wyjaśnia Katarzyna Kulpa, właścicielka kultowego bloga Stanikomania!. - Kobiety zwykle porównują się z innymi kobietami ze swojego otoczenia. Jeśli w rodzinie wszystkie kobiety mają bardzo małe piersi, a tylko jedna trochę większe, może ona odnosić wrażenie, że jej biust jest nieprzeciętnie duży. I odwrotnie - jeśli wśród naszej rodziny czy przyjaciół przeważają obficiej biuściaste, mając większy biust nie będziemy czuły się inne.

- Wielkość jest rzeczą względną. Owszem, spotkałam kobiety, które swój biust w rozmiarze np. 70E oceniały jako wielki. Sama (80G) uważam swoje piersi za spore, ale nie gigantyczne. Znam kobiety o piersiach znacznie większych od moich - mówi Katarzyna Kulpa.

Autorka Stanikomanii, która od kilku lat uczy Polki, jak prawidłowo dobrać biustonosz i walczy z przekonaniem, że "większość Polek nosi biustonosz w rozmiarze 75C", nigdy nie rozważała poddania się zabiegowi redukcji piersi. - Nigdy, nawet przez chwilę nie zastanawiałam się nad chirurgicznym zmniejszeniem ani poprawieniem piersi - wyznaje. -  Jest mi dobrze z moim "średnio dużym" biustem.

Nie duży, ale gigantyczny

Czy do chirurgów plastycznych często zgłaszają się kobiety, które chcą zmniejszać obiektywnie całkiem nieduży biust?

- To oczywiście zależy od sylwetki, ale generalnie miseczka "C" nie jest problemem - odpowiada lek. Marta Raczkowska-Muraszko, chirurg plastyczny. - Większość kobiet, które myślą poważnie o zabiegu redukcji biustu, ma dużo większe piersi. Ich przerost nazywamy gigantomastią lub makromastią. Duże piersi, naprawdę duże, powodują wiele problemów: bóle kręgosłupa na odcinku piersiowym i szyjnym, podrażnienia i odparzenia skóry. Dla pań, które generalnie mają problemy ze skórą, np. związane z cukrzycą, podrażnienia i trudno gojące się uszkodzenia skóry są dużym kłopotem - wyjaśnia.

- Oczywiście, nie wszystkie pacjentki, które się do mnie zgłaszają, cierpią z powodu bólu kręgosłupa. Często powodem jest dyskomfort, np. podczas uprawiania sportu. Nie bez znaczenia są także kwestie estetyczne - duży biust szybciej ulega obniżeniu, a to z kolei wpływa na wygląd całej sylwetki. Niektóre kobiety godzą się z takim stanem rzeczy, inne nie - mówi doktor Raczkowska-Muraszko.

- Właśnie o tym mówię - zgadza się z lekarką Ania. - Może to śmieszne, może ktoś sobie pomyśli, że jestem próżna, ale wiem, że zmniejszenie biustu rozwiązałoby moje problemy z doborem garderoby. Teraz zakupy wyglądają tak: w biodrach - mieszczę się, w talii - mieszczę się, w biuście - nie ma mowy...

O dolegliwościach związanych z dużym biustem nie mówi już tak chętnie: - Zimą jest lepiej, ciężko, ale nie mam aż tylu otarć, odparzeń. Latem - tragedia.

Za darmo ze skierowaniem

Operacja zmniejszenia piersi jest rozwiązaniem dla kobiet, które cierpią na ich przerost. NFZ pokrywa koszty takich zabiegów, jednak zgodnie obowiązującą ustawą, do której odesłała mnie Magdalena Szefernaker z Biura Komunikacji Społecznej Centrali NFZ, "zabiegi chirurgii plastycznej lub zabiegi kosmetyczne są świadczeniami gwarantowanymi określonymi w części I załącznika nr 1 wyłącznie, jeżeli są udzielane w przypadkach będących następstwem wady wrodzonej, urazu, choroby lub następstwem jej leczenia".

Dlatego właśnie wymagane jest skierowanie od lekarza specjalisty, który potwierdzi, że duży biust rzeczywiście powoduje np. ból lub przyczynia się do skrzywienia kręgosłupa. Bez skierowania zbiegowi redukcji biustu można poddać się prywatnie. Cena zabiegu? Od 7 tysięcy w górę. Dużo?

- Redukcja piersi to poważna operacja, jedna z bardziej wymagających zabiegów w chirurgii plastycznej, a już na pewno w chirurgii piersi - przyznaje lek. Marta Raczkowska-Muraszko. - Redukcja bardzo dużego biustu może trwać od 4 do 6 godzin, więc w grę wchodzi kwestia czasu i rozległości samego zabiegu, jak i rekonwalescencji po nim. Często  kobiety nie decydują się na zabieg ze względów finansowych,  ale również  z obawy przed dłuższą absencją w pracy po zabiegu operacyjnym - wyjaśnia.

Wg lekarki, zabieg pomniejszania piersi jest poważną operacją, której można uniknąć. Jak? - Nie każda kobieta, która ma większy biust, musi od razu poddać się operacji zmniejszenia piersi - tłumaczy doktor  Raczkowska-Muraszko. - Często wystarczy dobrze dobrany biustonosz: nie za luźny w obwodzie, nie taki, który podtrzymuje biust na wpijających się w skórę ramiączkach. Kiedyś było to trudniejsze, ale dziś jest tyle sklepów, które oferują profesjonalną pomoc, że z łatwością można kupić dobry biustonosz. On naprawdę może wiele zdziałać, poprawić komfort, zapobiec otarciom.

- Redukcja jest poważnym zabiegiem, dlatego taką decyzję należy przemyśleć i zastanowić się nad motywacją. Jeżeli problemem jest wyłącznie to, że ubrania źle leżą, można go rozwiązać przy pomocy dobrej bielizny. Jeżeli jednak w grę wchodzą problemy zdrowotne - zabieg operacyjny redukcji piersi może pomóc je rozwiązać - kończy lek. Marta Raczkowska-Muraszko.

Czy duży biust jest atutem w sypialni? Czytaj na następnej stronie >>

Biustonosz zamiast operacji?

Otarcia, odparzenia, niewygoda podczas uprawiania sportów, silne bóle kręgosłupa - czy te wszystkie problemy może rozwiązać dobrze dobrana bielizna?

- Nie wątpię, że istnieją takie biusty, które naprawdę uprzykrzają życie swoim właścicielkom, i z którymi nawet prawidłowo dobrane staniki nie dają sobie rady - objaśnia Katarzyna Kulpa. - Jeśli ciężar jest naprawdę bardzo duży, to nawet owe 20% spoczywające na ramionach mogą stać się trudne do zniesienia. Ale to są sytuacje wyjątkowe. Większość kobiet uskarżająca się na problemy "za dużego" biustu po prostu nigdy nie miała na sobie odpowiedniego stanika. Sądzą, że ich 90D jest szczytem możliwości przemysłu bieliźniarskiego. Kobiety mają też błędne wyobrażenia o tym, jak wygląda biustonosz np. w rozmiarze 75G czy J.

- Przypuszczają, że to jest coś niewyobrażalnego, gigantycznego - ponieważ nigdy takich staników nie widziały - kontynuuje Kulpa. -"G jak gigant" to oczywiście nieprawda. Sama nosiłam kiedyś źle dobrane 85DD - na dokładnie tych samych piersiach, które teraz ubrane są w 80G albo 80H, albo 75J, zależnie od producenta. I było mi okropnie niewygodnie! Trzeba też wiedzieć, że miseczka nie jest wielkością bezwzględną - jest uzależniona od obwodu pod biustem, dlatego jeden i ten sam biust można włożyć zarówno we właściwie dobrane 80G, jak i źle dobrane 90D...  - tłumaczy blogerka.

- Mój kręgosłup jest najzupełniej zdrowy, a przecież dźwigam z przodu ładnych kilka kilogramów - dodaje. - Nie jestem lekarzem, przypuszczam jednak, że chroniczne bóle i skrzywienia spowodowane samym ciężarem biustu występują u bardzo niewielkiego odsetka kobiet o naprawdę bardzo dużych i ciężkich piersiach. Nie u takich, które noszą miseczkę G - to tak naprawdę środek rozmiarówki.

O zaletach noszenia dobrze dobranego stanika, nie tylko tych związanych z bólem pleców, chętnie mówi 29-letnia Barbara z Krakowa.

- Spokojnie, ja też na początku nie wierzyłam. Właściwie do salonu poszłam dlatego, że wybierałam się na ślub koleżanki, miałam już kupioną sukienkę i potrzebowałam do niej nowego biustonosza. Akurat trafiłam na brafitterkę. Najpierw się z nią trochę pokłóciłam, bo powiedziała mi, że wcale nie mam 70D (śmiech), ale potem tak dobrała mi biustonosz, że teraz z chęcią noszę obcisłe bluzki, bo się nagle okazało, że mam talię!

O "odzyskanej talii" wspomina również Katarzyna Kulpa: - Piersi w dobrym staniku wyglądają lepiej - są mocniej uniesione, nie zlewają się z brzuchem i dodają sylwetce lekkości. Wiele kobiet po dobraniu odpowiednio unoszącego piersi biustonosza nagle odkrywa, że ma talię. Dobry stanik odejmuje nam kilogramów - podobno co najmniej pięć. Duży biust w odpowiednim biustonoszu jest też bardziej zwarty, zgrabniejszy, podczas gdy w nieodpowiednio dobranym często wygląda nieforemnie, bezkształtnie, "ucieka" pod pachy, a nad miseczkami pojawiają się nieestetyczne wybrzuszenia.

Bielizna dobra na (prawie) wszystko

Warto pamiętać, że dobrze dobrana bielizna może pomóc pozbyć się bólu kręgosłupa i odparzeń, nie zdziała jednak cudów. - Stanik jednak nie upodobni naszych piersi na trwałe do sterczących do przodu kulek. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nasze piersi są nieskończenie różne i mało który naturalny biust przypomina te, jakie widujemy w kolorowych czasopismach, te bowiem są poprawiane przez grafików komputerowych, a nierzadko także chirurgicznie - twierdzi Kulpa.

I dodaje: - Za rzadko oglądamy prawdziwe, naturalne, nagie piersi innych kobiet. Dlatego każdej kobiecie, która zastanawia się nad operacją plastyczną piersi, radziłabym najpierw zajrzeć na stronę Normal Breasts Photos Gallery. zawiera ona zdjęcia piersi nadsyłane przez kobiety z całego świata. Są najróżniejsze: okrągłe, kroplowate, stożkowate, miniaturowe, średnie, duże, sterczące, wiszące - i wszystkie są najzupełniej normalne.

A co z kobietami, które uważają, że ich biust "nie jest normalny"? Na forach można natrafić na wpisy o "brzydkim, obwisłym, wstrętnym biuście", który staje się największym problemem jego posiadaczki. Czy jedna część ciała, która zostanie uznana za "brzydką", może sprawić, że kobieta całkowicie przestanie się sobie podobać?

- Może się tak zdarzyć, gdyż kobieta będzie się tak bardzo skupiała na tej nie akceptowanej części ciała, że zacznie to wpływać na cały jej obraz i poczucie własnej wartości - mówi Anna Barecka-Bocchiola, psycholog. - Kobiety bardzo często skupiają się na jednym aspekcie swojego ciała, mężczyźni natomiast postrzegają kobiety bardziej całościowo.

Barecka-Bocchiola potwierdza również to, że kobiety, które za wszelką cenę chcą zmniejszyć biust, naprawdę wierzą w to, że w ten sposób rozwiążą wszystkie swoje problemy.

- Takie opinie często słyszy się od osób, które poddają się zabiegom chirurgii plastycznej - mówi psycholożka. - Jedna operacja sama w sobie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale może stać się początkiem do zmiany i do poradzenia sobie z kompleksami. Czasem może się jednak zdarzyć, że mimo operacji oczekiwany "cud" nie nastąpił, bo co prawda ciało się zmieniło, ale psychika ciągle jest ta sama i mogą ją dręczyć te same problemy i kompleksy.

Duży biust w... łóżku

Na internetowych forach, oprócz wspomnianych już problemów, pojawił się jeszcze jeden - wstydu przed partnerem. O tym, że istnieje, mówi również Ania.

- To nie jest tak, że uważam, że jestem jakaś koszmarna. Po prostu nie lubię swojego biustu, więc chyba logiczne, że nie lubię, żeby dotykał go mój partner. Nie uważam, że to jest jakiś mój atut, jakiś "wabik". Nie nadaję piersiom jakiegoś seksualnego znaczenia.

O to, czy taka niechęć do konkretnej części ciała może wpłynąć na relacje między partnerami, zapytałam Magdalenę Tyrałę, eksperta ds. seksuologicznych. - Duże piersi, wystający brzuch po porodzie, a nawet złamany paznokieć może stać się przyczyną braku osiągania satysfakcji i spowodować "techniczny problem" w łóżku. Jeśli chcemy znaleźć pretekst, by nie odbyć stosunku seksualnego, to nasza głowa jest pełna pomysłów i gotowa na dostarczenie nam znakomitych powodów, by uniknąć zbliżenia - twierdzi Tyrała.

- Tylko monstrualnie duże piersi mogą nieco uniemożliwić odbycie aktu seksualnego w niektórych pozycjach, tak samo jak bardzo duży brzuch. Ale przecież jest tyle innych, alternatywnych, dzięki którym można osiągnąć ogromną satysfakcję. Wszystko jest kwestią wypracowania kompromisu. Jeśli tylko naprawdę akceptujemy swoje ciało - grubsze czy chudsze - to będzie ono źródłem niezwykłych bodźców i seks stanie się wspaniałym doświadczeniem - zapewnia.

A jeśli kobieta nie potrafi zaakceptować swojego ciała? - Z badań wynika, że niestety, aż 80 proc. Polek jest niezadowolonych ze swojego wyglądu. Zdecydowana większość niezadowolona jest głównie z wyglądu swojego biustu, bez względu na to, czy jest on duży czy mały, jędrny czy faktycznie lekko obwisły - tłumaczy Tyrała. - Powodem takiego stanu rzeczy jest, jak sądzę, zbyt łatwe poddawanie się "obowiązującym" kanonom urody, ale przede wszystkim, kulturowo uwarunkowana skłonność kobiet do budowania poczucia atrakcyjności na własnym wyglądzie.

- Takie podejście generuje zagrożenie, że kobiety uzależniające samoocenę od atrybutów urody mogą w zasadzie nigdy nie osiągnąć zadowolenia z siebie - kontynuuje Magdalena Tyrała. - Każda z nas z roku na rok się starzeje i możemy jedynie próbować walczyć z upływem czasu. Jednak wygramy tylko wtedy, gdy się z tym pogodzimy, zadbamy o własne ciało dla dobrego samopoczucia i zaakceptujemy siebie. Bardzo pomoże nam w tym docenienie innych walorów, które każda z nas przecież posiada. 

- Żadna bielizna, zgaszone światło czy pozycja seksualna nie zatuszują kompleksu, a tylko ewentualną niedoskonałość naszego ciała - tłumaczy Tyrała. -  By uporać się z kompleksem, dobrze jest zbudować poczucie własnej atrakcyjności na innej płaszczyźnie, znajdując sobie fajne hobby, zajmując się czymś, co lubimy robić i w czym możemy być dobrzy. Jeśli kobieta nie jest w stanie sama przezwyciężyć kompleksu, powinna skorzystać z pomocy seksuologa czy psychologa. Szkoda życia na kompleksy!

Marta Wierzbicka po programie "Dzień Dobry TVN" pojawiła się również u Kuby Wojewódzkiego. W maju znalazła się na okładce miesięcznika "Playboy". W wywiadzie, który towarzyszył sesji zdjęciowej, aktorka powiedziała, że sesję traktuje jako formę terapii i nie jest już pewna, czy podda się operacji zmniejszenia biustu.


INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy