I kto będzie spłacał ten kredyt?!
- Zgadnij, co zdobyłem! - mąż wrócił ze sklepu zachwycony, dźwigając dużą paczkę. - Komputer! Ekstra! Z wyprzedaży. Prawdziwa okazja. Marzyłem o takim.
Kiedy to usłyszałam, zamarłam. Mój mąż Marek kupił sobie laptopa, choć mamy niespłacony kredyt. To ja oszczędzam na każdym kroku. Liczę każdy grosz. Od dawna nie kupiłam sobie niczego nowego. W tym roku zrezygnowałam nawet z wyjazdu na urlop. A tu taki numer!
Wściekłam się na niego. On kupuje sobie sobie wypasionego laptopa, a ja zamartwiam się dniami i nocami, jak związać koniec z końcem. I kto tu nosi spodnie w tym domu? Ja czy on?
Marek zobaczył mój oburzony wzrok i zaczął się tłumaczyć. Twierdził, że niby ten komputer jest mu potrzebny do pracy. Akurat! Nie mogłam go dłużej słuchać. Wybuchłam, a w końcu popłakałam się ze złości.
- Jak możesz być takim egoistą! - krzyczałam przez łzy. - Nie uzgadniałeś tego ze mną! Tu nie chodzi o żadną pracę. Kupiłeś sobie nową zabawkę. Przecież przesiadujesz wieczorami przy komputerze. Grzebiesz w Internecie, ściągasz muzykę i filmy. Bawisz się jak dziecko. A kto będzie spłacał raty?
Doszło do potężnej awantury, bo nie stać nas na taki wydatek. W dodatku zbędny. Przecież mamy komputer. Wprawdzie starszego typu, ale jest.
Po tej ostrej kłótni Marek jest obrażony. Ja też się nie odzywam i mamy ciche dni. Jestem zła na niego i cały świat. Ale czy nie mam racji?
Bogda, 33 l.