Jak wyprowadzić Go z równowagi?

Musisz pamiętać, że miejsce pracy to dla mężczyzny prawdziwy poligon, na którym toczy różne boje. Tu stale udowadnia, że jest najlepszy i niezastąpiony.

article cover
INTERIA.PL

Bez uprzedzenia nachodź Go w pracy i nie przyjmuj do wiadomości, że właśnie teraz czeka Go jakaś strategiczna rozmowa; przeciągaj to nie zapowiedziane spotkanie w nieskończoność. Wciąż wydzwaniaj do Niego i to z byle jakiego powodu, chociażby po to, aby opowiedzieć, że widziałaś na wystawie świetne ciuchy. I przy okazji pytaj co jakieś 30 sekund, czy jeszcze Cię kocha.

Niech każda nowo zatrudniona koleżanka w Jego firmie budzi Twoje zainteresowanie i....podejrzenie, wypytuj jak wygląda, jak się ubiera, czy jest mężatką, czy ma dzieci itd. Gdy znów sama pojawisz się u Niego w pracy, poinformuj dobitnie wszystkie nowe panie, że On jest już przez ciebie "zajęty". Nie pozwalaj Mu na żadne imprezy integracyjne, wypady po pracy z kolegami na "jedno piwko", wymyślaj tysiące "najważniejszych" powodów, byle tylko jak najszybciej wrócił do domu.

Zapomnij, że mieliście iść na obiad do Jego szefa. Wyślij Go tam samego - i tak już nie zdążysz się uszykować. Żeby jeszcze pogorszyć sytuację, powtórz Mu z dwa, trzy a nawet cztery razy, że i tak nie miałabyś się w co ubrać. Skoro już zapominasz, to bez problemu "wyleci" Ci z pamięci, że na kolację mieli wpaść Jego znajomi z Warszawy, z którymi chciał załatwić jakąś bardzo ważną sprawę.

Zacznij, co najmniej raz na dwa dni, opowiadać Mu o mężu koleżanki, który nie dość, że robi zakupy to jeszcze gotuje, sprząta, zmywa, wyprowadza psa i co wieczór się z nią kocha. Wzdychaj przy tym tęsknie co drugie zdanie.

Koniecznie bez przerwy zwracaj Mu uwagę, że siedząc za kierownicą swojego ukochanego samochodu, popełnia błąd za błędem i z pewnością w końcu Cię w ten sposób zabije. Acha, no i przecież tak naprawdę to samochód jest Twój.

Jeśli nic nie pomogło, zostaje tylko jedna metoda. Kiedy już dojdzie do tego, że będziecie się kochać, zerkaj Mu przez ramię na telewizor, ziewaj. Żeby sprawę definitywnie zakończyć, spytaj Go w kulminacyjnym momencie, która jest godzina, bo zapowiadali w telewizji nową telenowelę. Teraz już na pewno się wścieknie. Prawdopodobnie nie musisz się już zresztą przejmować Jego humorami, które zmusiły Cię do podjęcia aż tak drastycznych kroków. On po prostu odejdzie.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas