Kłótnia jest sztuką

Powód zawsze się znajdzie. Drobiazg jest tak samo dobry, jak sprawa poważna. Ale dopiero przebieg kłótni daje adeptkom tej sztuki prawdziwe pole do popisu.

article cover
INTERIA.PL

- W dobrym, partnerskim związku konflikty rozwiązuje się za pomocą rozmów i rzeczowej argumentacji, a nie kłótni - prawdziwi miłośnicy rozmów ekstremalnych nigdy nie uwierzą w takie zapewnienia. W praktyce związki, w których kłótnia jeszcze nie zagościła trwają nie dłużej niż od trzech miesięcy. Nie jest to jednak powód do zmartwień, a to dlatego, że warto się kłócić i to przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze, dzięki kłótni możemy coś dla siebie wywalczyć, a seria wygranych konfliktów daje nam lepszą pozycję. Po drugie, to sposób na poznanie partnera. Człowiek lekko wytrącony z równowagi, często nie jest w stanie utrzymać maski, która tak do niego przylgnęła, że wydaje się być twarzą. Oczywiście wiele par kłóci się tylko po to, aby zabić nudę. Brakuje wspólnych tematów, a kłótnia podgrzewa atmosferę, dostarcza emocji i rozrywki. Pozwala jakoś zorganizować wspólny czas. Ale ile powodów by nie wyliczyć najważniejsze jest to, żeby postawić na swoim.

Wybór partnera, czyli głośne wrrr...

Milczek, który zamyka się w sobie, absolutnie się nie nadaje. Monolog można wygłaszać przed lustrem, kłótnia wymaga obopólnego zaangażowania i wymiany zdań.

Chociaż aby dobrze się kłócić potrzebny jest temperament, należy jednak wybierać osoby niezbyt gwałtowne i nieprzesadnie zawzięte. Nie chcemy przecież żeby kłótnia, przerodziła się bijatykę, albo przedłużała się w nieskończoność. Ogólnie z kłótnią jest tak, jak z prowadzeniem samochodu. Lubimy ryzyko i zbliżanie się do pewnych granic, ale nie możemy stracić panowania nad kierownicą. Dlatego dobry partner do kłótni jest jak dobry samochód - szybki i dynamiczny, ale jednak daje się prowadzić.

Jak zacząć, aby dobrze skończyć

Jeżeli odpowiednio wcześniej udało się wytworzyć nerwową atmosferę, najmniejsza iskra może dać pożądany efekt. Jeżeli nie, trzeba się postarać. Najlepszą metodą jest prowokacja. Pojedyncze, rzucone mimochodem słowa, złośliwe uwagi. Jeśli to on pierwszy podniesie glos połowę sukcesu mamy za sobą.

W akcji

W każdej walce najtrudniej sobie poradzić z nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Weź to sobie do serca i zrezygnuj z logicznych wywodów. Mężczyźni są w tym mocni i zawsze liczą na to, że dzięki odpowiedniej sile przekonywujących argumentów wygrają. Nie daj się wprowadzić na to pole minowe. Sama narzucaj reguły. Na brak logiki nie ma rady.

W czułe punkty uderzaj z umiarem, to nie jest walka na śmierć i życie. Po ewentualnym nokaucie sama będziesz musiała znieść swojego chłopaka z ringu. Jednak jeśli czujesz, że tracisz grunt - szantażuj. W końcu chodzi o to żeby wygrać.

Kontroluj temperaturę (powinna być umiarkowanie gorąca) i własne emocje. Nie daj się wyprowadzić z równowagi. To on ma stracić cierpliwość i chlapnąć coś, co będziesz mogła wykorzystać przeciwko niemu.

Czarny pas

Kłótnie należy od początku prowadzić tak, aby całą winę można było zrzucić na partnera.

Oczywiście nie wystarczy, że jedynie ty masz takie przekonanie, on również musi czuć się winny. Musi chcieć wynagrodzić ci straty moralne jakie poniosłaś w tej walce. Jeśli to ci się uda - zdobyłaś czarny pas w szlachetnej sztuce kłótni.

Izabela Grelowska

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas