Miłość pod lupą

Wydaje się, że na temat miłości naukowcy mogą mieć najmniej do powiedzenia. Jednak odnośnie reguł rządzących dobieraniem się ludzi w pary i zakochiwaniem się nauka stworzyła sporo ciekawych teorii.

article cover
INTERIA.PL

O tym, że indywidualny zapach ciała może mieć u ludzi znaczenie w doborze partnera wiadomo już od dawna. Dużo mniej poznana jest rola, jaką w kojarzeniu dwóch osób odgrywają u ludzi feromony - małe, lotne cząsteczki, wydzielane przez osobniki obu płci u bardzo wielu gatunków zwierząt, głównie u owadów i ssaków.

Funkcjonowanie feromonów można porównać do złożonego systemu komunikacyjnego. Związki te służą regulacji różnych zachowań, głównie seksualnych, jak rozpoznawanie osobników przeciwnej płci, wabienie, zaloty oraz obyczaje kopulacyjne. Niektórzy badacze sądzą, że u ludzi feromony również decydują o atrakcyjności seksualnej i mogą wpływać na dobieranie się w pary.

W przeciwieństwie do feromonów bodźce zapachowe są przez ludzi postrzegane świadomie i poddawane ocenie. Indywidualny zapach danego osobnika ma w świecie zwierząt ogromne znaczenie, m.in. przy doborze partnera czy rozpoznawaniu innych osobników.

Wiadomo wprawdzie, że w genomie ludzkim są geny, które mogą kodować receptory feromonów, nie jest jednak pewne, czy i na ile są one aktywne. Naukowcy sądzą, że być może na drodze ewolucji u ludzi te dość prymitywne przekaźniki stały się niepotrzebne w momencie, w którym wykształciła się mowa i złożone ludzkie zachowania. U ludzi na przykład w doborze partnerów dużo większe znaczenie odgrywają bodźce wzrokowe.

Swój wkład w teorię "chemii miłości" mają neurobiolodzy zajmujący się problematyką uzależnień. Okazuje się bowiem, że stan zakochania możne aktywować w mózgu podobne procesy jak wszelkie związki uzależniające.

W obecności ukochanej osoby w mózgu partnera wydzielany jest związek o nazwie fenyloetyloamina - związany ze stanem podekscytowania i euforii, jakie charakteryzują zakochanych, i mający znaczenie w odbieraniu drugiej osoby jako atrakcyjnej. Zaobserwowano, że w dużych ilościach neurony produkują fenyloetyloaminę podczas orgazmu.

Biologiczne ujęcie miłości zaczyna się dodatkowo komplikować, gdy reguły rządzące wyborem partnera próbują opisywać genetycy. Jak dotąd najpopularniejsza teoria głosiła zasadę wybierania osobników najbardziej odmiennych genetycznie. Miało to zapewnić potomstwu duże szanse na przeżycie. Badania genetyków skupiały się głównie na genach tzw. głównego układu zgodności tkankowej - MHC.

Okazuje się, że u człowieka, podobnie jak u ssaków czy nawet ryb, geny MHC warunkują m.in. indywidualny zapach ciała. Dzięki temu odbieranie zapachu regulowanego przez skład białek MHC pozwala na rozpoznanie organizmów blisko spokrewnionych i w świecie zwierząt może pomagać w uniknięciu kazirodztwa.

Jeszcze do niedawna badacze dowodzili, że kobiety preferują indywidualne zapachy mężczyzn, których geny MHC różnią się znacznie od zestawu ich własnych genów. Dawałoby to największą szansę na posiadanie najzdrowszych dzieci. Potomstwo rodziców bardziej różniących się pod względem białek MHC ma większe szanse na skuteczne zwalczanie patogenów, a co za tym idzie na przeżycie, niż potomstwo rodziców o bardziej zbliżonym zestawie genów MHC.

Najnowsze badania jednak wskazują, że kobiety wybierają zapachy tych mężczyzn, z którymi mają umiarkowanie podobne geny MHC. Oznacza to, że zestaw MHC nie może wykazywać ani zbyt dużego podobieństwa ani skrajnych różnic. Co więcej, preferencje kobiet odnośnie indywidualnego zapachu mężczyzny są warunkowane przez geny MHC, które dziedziczy ona po własnym ojcu.

Naukowcy tłumaczą, że posiadanie potomstwa z partnerami, którzy są do nas genetycznie zbliżeni nie zawsze musi być niekorzystne. Wprawdzie kojarzenie się osobników zbyt blisko spokrewnionych grozi pojawianiem się niekorzystnych mutacji w genach, ale może też zapewniać potomstwu kombinację genów przystosowaną najlepiej do konkretnych warunków środowiska.

Na szczęście dla nas, wybór partnera nie opiera się na do końca ustalonych i zbadanych regułach, bo miłości nie można wytłumaczyć tylko w naukowy sposób.

PAP/INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas