Po urlopie do... psychiatry

Koniec wakacji to czas niezbyt łaskawy dla naszej kondycji psychicznej. Dla wielu powrót z urlopu związany jest ze stresem, z którym trudno sobie poradzić.

Koniec wakacji to nierzadko czas niezbyt łaskawy dla naszej kondycji psychicznej
Koniec wakacji to nierzadko czas niezbyt łaskawy dla naszej kondycji psychicznej© Panthermedia

Konfrontacje i frustracje

Nazwa ta, rzecz jasna, może funkcjonować w nomenklaturze medycznej, jako robocza. W rzeczywistości bowiem możemy mieć do czynienia z depresją reaktywną. Mówimy o niej w momencie, gdy przyszło się nam zmierzyć z trudnym do zaakceptowania wydarzeniem. Dla jednych będzie to stan żałoby, dla innych strach przed utratą pracy, czy konfrontacją z obowiązkami dnia codziennego. - twierdzi Beata Malik, lekarz psychiatra.

Do roboty czas

Okres, w którym najczęściej wybieramy się na wakacje, to czas, kiedy dni są długie. Dodatkowo zapewnione mamy spore ilości słonecznych promieni i serwowanych wraz z nimi życiodajnych dawek witaminy D. Nowe, otoczenie i spotkani na wyjazdach, nieznani nam ludzie pozwalają choć na krótki czas zapomnieć o codziennych stresach.

Powracając z urlopów, wracamy do odstawionych na bok, chwilowo zapomnianych, kłopotów. Tempo życia wymaga od nas błyskawicznego przestawienia wakacyjnej beztroski do pełnej koncentracji. To rodzi frustrację i strach, że nie podołamy. Nie bez powodu właśnie wraz z końcem wakacji, przed gabinetami psychiatrów, ustawiają się spore kolejki pacjentów.

- Wśród typowych objawów chorobowych, na jakie się skarżą są przygnębienie, nieuzasadniony smutek, napady irracjonalnego lęku, czy upodobanie do "nic nie robienia". Towarzyszy temu zwykle chroniczna bezsenność. Jeśli tego rodzaju stan trwa dłużej niż dwa tygodnie, można już przypuszczać, że mamy do czynienia z depresją. - twierdzi dr Beata Malik

Według sondaży prowadzonych przez Światową Organizację Zdrowia za kilkanaście lat depresja będzie, po zaburzeniach układu krążenia, drugim schorzeniem zagrażającym cywilizacji.

Bywa i tak, że sami szukamy sposobów poprawienia sobie nastroju, skrzętnie omijając gabinety psychiatrów.

Z reguły, w tego rodzaju schorzeniu, kuracja na własną rękę z pewnością nie będzie efektywna. Przygnębienie szybko może przeistoczyć się w całkowitą abnegację wszystkiego i wszystkich. Zaburzenia myślenia i niemożność koncentracji staną się dla nas coraz bardziej kłopotliwe. Może też pojawić się poczucie niższości, czy nawet urojenia.

Efektywność działań zapewni nam kilka chwil spędzonych w plenerze
© Panthermedia

Oprócz kuracji farmakologicznej niezbędna jest indywidualna lub zbiorowa psychoterapia. Chorzy mają z reguły niskie poczucie własnej wartości. Tłamszeni kompleksami egzystują na "nie", sami siebie skazując na przegraną. Każde, drobny nawet, niepowodzenie urasta u nich do rangi tragedii. Chodzi więc o to, żeby nadać wszystkiemu właściwe proporcje - dodaje dr Malik. Nasza psychika jest wielkim, choć niestety, niedocenianym jeszcze kreatorem. Trzeba nauczyć się wykorzystywać ją tylko w tym dobrym celu.

Profilaktyka bez medyka

Sami możemy zadbać, by nasz mózg funkcjonował i to na pełnych obrotach. Ważne, by nie dopuścić do nadmiernego przemęczenia organizmu. Praca na pełnych obrotach, bez przerw na zabawę czy wypoczynek będzie dobra na krótką metę. Z każdym dniem będzie się bowiem stawała coraz mniej efektywna. A przeciążony organizm trudniej jest zregenerować. Nietrudno wtedy będzie o dodatkowe frustracje.

Świecimy i oddychamy

Efektywność działań zapewni nam kilka chwil spędzonych w plenerze połączonych z fizycznym wysiłkiem, czy regenerującą gimnastyką. Nawet pól godziny spędzone na kortach tenisowych dostarczy organizmowi wystarczającą ilość endomorfiny, by poczuć zbawienny spokój i odprężenie. Automatycznie tez wzmocni się nasz system odpornościowy.

Żyj kolorowo

Brak światła i intensywnych kolorów, jakie czekają nam wraz z zakończeniem lata warto, a nawet trzeba uzupełnić własnym sumptem. W miarę możliwości dobrze, więc oświetlajmy mieszkania. Również kolory, jakie dominują w naszym otoczeniu, czy ubiorze zafundują nam określone nastroje. Warto sięgnąć wtedy, bo stonowane, ale ciepłe jasne barwy, róże, czy pomarańcze.

Dla zbytnio spolegliwych wskazana będzie czerwień, która z pewnością zachęci do większej aktywności. Bardziej krewkie osoby powinny jednak zrezygnować z agresywnej barwy. Zbytnia nerwowości ostudzi za to błękit, czy zieleń.

Grażyna Woźniak

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas