Śladami romansów wielkich Polaków

Pamięć o ich uczuciach przetrwała wieki. Warto wybrać się w podróż do miejsc, gdzie kwitła ich miłość i odetchnąć romantyczną atmosferą.

Szaleństwa z miłości? Dawniej też się zdarzały!
Szaleństwa z miłości? Dawniej też się zdarzały!123RF/PICSEL

Historia Polski to nie tylko wielkie bitwy i polityczne wydarzenia. To również wspomnienie o ludziach, którzy się w niej zapisali. Pozostawili po sobie utwory, listy, pałace. Podążając ich tropem, poznajmy ich losy.

Pani na Puławach

Księżna Izabela Czartoryska nie darzyła swojego męża - Adama Kazimierza wielkim afektem, zresztą z wzajemnością. O licznych romansach obojga małżonków plotkowali wszyscy. Podczas jednej z podróży Izabela poznała czarującego Francuza, diuka Armanda de Lauzun. Szybko zrodziła się między nimi namiętność, a potem płomienne uczucie. Kiedy księżna wróciła do Polski, okazało się, że jest w ciąży. Na czas rozwiązania wezwała kochanka do Warszawy. Narodziny swego syna oglądał ponoć ukryty w szafie. Mąż pozwolił Izabeli zatrzymać dziecko, o ile nie ujrzy ono nigdy prawdziwego ojca. Kochankowie zostali rozdzieleni. Izabela miała jeszcze kilku adoratorów, jednak tak wielkim uczuciem, jakim darzyła diuka, obdarowała już tylko dzieła sztuki i swoją rezydencję w Puławach.

Bez happy endu

To historia miłości, która przełamała wszelkie bariery. By uczynić Barbarę Radziwiłłównę swoją królewską małżonką, Zygmunt August musiał przeciwstawić się wszystkim: rodzicom, szlachcie, kościołowi. Ich romans zaczął się jeszcze za życia pierwszej żony Zygmunta, Elżbiety Austriaczki. Uczucie króla do pięknej kochanki było tak gorące, że po śmierci Elżbiety zawarł z nią w 1547 r. tajny ślub i rozpoczął starania o uznanie tego związku. Walczył jak lew i udało mu się wygrać. W 1550 r. Barbara została koronowana. Szczęście nie trwało długo. Rok później Barbara zmarła po ciężkiej chorobie (prawdopodobnie nowotworowej). Jednak przypuszcza się również, że był to wynik wolno działającej trucizny, którą podano królowej podczas przyjęcia na zamku w Wiśniczu, rezydencji Piotra Kmity, stronnika Bony. On to na jej polecenie miał otruć Barbarę. Rozpacz Zygmunta po stracie żony była ogromna, już do końca życia nie zdjął żałoby.

Wieszcz i jego muza

Młody nauczyciel gimnazjum w Kownie nie miał zbyt wielu rozrywek. Dlatego z radością dał się namówić przyjacielowi, Tomaszowi Zanowi na spędzenie wakacji w Tuhanowiczach (obecnie Karczowa na Białorusi). Legenda głosi, że poeta nim ujrzał Marylę, córkę właściciela dworu, najpierw zakochał się w jej rozwieszonej, białej sukni. Echo tego wydarzenia możemy odnaleźć w "Panu Tadeuszu". Maryla i Adam spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Spacery po tuhanowickim parku i długie rozmowy coraz bardziej ich do siebie zbliżały. Jednak dopiero dwa lata później (1820 r.) przyszły wieszcz wyznał Maryli miłość. Niestety była już ona wtedy narzeczoną hrabiego Puttkamera. Mickiewicz niepocieszony wyjechał do Kowna. Ostatnie spotkanie w Tuhanowiczach miało miejsce już po ślubie Maryli. Odbyło się w parkowej altanie, która przetrwała do dziś (dwór zniszczono podczas I wojny światowej). Stanowi ją kilka lip tworzących elipsę. Wspomnienie o altanie znajdziemy w IV części "Dziadów", gdzie poeta mówi ustami Gustawa: "Altano! mego szczęścia kolebko i grobie". Przed wyjazdem Adam miał zasadzić brzozę, by Maryli o nim szumiała. Drzewo uschło, ale miejscowi wierzą, że tylko się gdzieś ukryło. W Noc Świętojańską dziewczęta szukają brzozy. Która ją znajdzie, wyjdzie szybko za mąż. I urodzi syna - poetę.

Na zawsze razem

Powabna Francuzka Maria Kazimiera już jako młodziutka dwórka królowej Ludwiki Gonzagi wpadła w oko staroście jaworowskiemu, Janowi Sobieskiemu. Ponoć zakochał się od pierwszego wejrzenia. Niestety obiekt jego westchnień, długo był dla niego nieosiągalny, gdyż Marysieńkę wydano za Jana Zamoyskiego. Mąż hulaka zaniedbywał Marię, ale czas zaczął jej umilać sąsiad i dawny adorator. Rozwinęła się też między nimi ożywiona korespondencja, która z upływem czasu stawała się coraz bardziej intymna. Gdy Zamoyski zmarł, para wreszcie mogła się połączyć. W 1765 r. poprzysięgli sobie dozgonną miłość. I przysięgi dotrzymali. Nawet po 30 latach w ich związku nie brakowało czułości. Najchętniej królewska para przebywała w ukochanym pałacu Jana III Sobieskiego, w Wilanowie. Gdy król zachorował, Marysieńka była dla niego najbardziej oddaną opiekunką. Przeżyła go o 20 lat.

Góral i poetka

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, zwana Lilką, rzucała zaklęcia swoją poezją i niezwykłym urokiem osobistym. Zaczarowała też Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Pochodził ze znanej, góralskiej rodziny, wysoki o pięknym uśmiechu - kobiety za nim szalały. Ale to Lilka skradła mu serce. Ona również pokochała go gwałtowną, szaloną miłością. Niestety poetka była już mężatką. Jednak w 1919 r. udało się uzyskać kościelne unieważnienie małżeństwa z porucznikiem Bzowskim i młodzi stanęli na ślubnym ołtarzu. Zamieszkali w zakopiańskiej willi "Pod Jedlami". Niestety był to związek namiętnych, artystycznych osobowości, a dwa słońca nie mogą świecić na jednym niebie. Jan zaczął coraz częściej wyjeżdżać, a w końcu zostawił Marię i związał się z nastoletnią baletnicą. Pamiątką po tej miłości - na początku szczęśliwej, potem zawiedzionej i bolesnej, są piękne tomiki poezji i listy.

Miłość w kopercie

Uważano ją za jedną z najpiękniejszych kobiet epoki. Romansowała z wieloma wybitnymi mężczyznami tamtych czasów, jednak to Zygmunt Krasiński był tym, którego obdarzyła największym uczuciem. Poznali się w Neapolu i zakochali w sobie bez pamięci. Zaczęli widywać się coraz częściej i wkrótce zostali kochankami. Ich miłość to historia spotkań i rozstań, utrwalona w setkach listów. Delfina była jeszcze formalnie zamężna, a Zygmunt został zmuszony przez ojca do ślubu z Elizą Branicką. Rozłączeni pozostawali w ciągłym kontakcie. Do dziś zachowało się ok. 700 listów do Potockiej. Krasiński pisał do niej nawet kilka razy dziennie. Gdy Delfina się rozwiodła, ona i państwo Krasińscy zamieszkali w Nicei. Panie pozornie utrzymywały przyjacielskie stosunki. Gdy Eliza urodziła drugiego syna, Delfina odeszła od ukochanego. Jednak nadal pozostała jego listowną przyjaciółką.

Marta Urbańska

Kobieta i życie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas