Reklama

Syneczek tatusia?

Mamy dwóch synów: Arka i Jacka. Nie traktuję ich tak samo, bo są zupełnie różni. Starszy, Arek, jest najlepszy w klasie z matematyki i znakomicie daje sobie radę z komputerami.

  Młodszy, Jacuś, jest bardzo wrażliwy i uczuciowy. Uwielbia zwierzęta i to on, mimo że ma tylko 9 lat, dba o nasze domowe "małe zoo": psa  i dwa chomiki. Trenuje także judo.

  Mimo że moi chłopcy są zupełnie inni, staram się im poświęcić tyle samo troski. Zależy mi na tym, by obaj czuli się kochani i tak samo dla mnie ważni. Staram się nie faworyzować żadnego z nich.

  Co innego mój mąż! Od jakiegoś czasu zauważyłam, że coraz więcej czasu spędza ze starszym synem, Arkiem. Grają na komputerze, oglądają filmy i... planują wspólny wyjazd do Warszawy do Centrum Nauki Kopernik - beze mnie i bez Jacka!

Reklama

  Gdy doszły mnie słuchy o ich planach, zareagowałam bardzo ostro:

- Michał, albo zabierasz także Jacka, albo nigdzie nie jedziecie! Chyba zapominasz, że masz dwóch synów, a nie jednego! - upomniałam męża podczas rozmowy w cztery oczy.

  Młodszy syn czuje, że coś jest nie tak. Walczy o to, by ojciec poświęcił i jemu trochę czasu i zwyczajnie z nim pogadał.  Najczęściej słyszy od męża:

 

- To pobaw się teraz trochę sam albo odrób lekcje.

   Tak dłużej być nie może! Stosunki między braćmi zdecydowanie się pogorszyły: chłopcy o byle co skaczą sobie do oczu, a przecież zanim Arek stał się "syneczkiem tatusia", nie było między nimi większych konfliktów.

  Sama już nie wiem, co robić. Przeprowadzić poważną rozmowę z mężem i uświadomić mu jaką krzywdę wyrządza Jackowi? A może dla równowagi powinnam więcej uwagi poświęcić teraz młodszemu synowi?

 

                          Agata Mesner (35 l.) z Łodzi


Bella Relaks
Dowiedz się więcej na temat: dziecko | wychowanie | Bracia (zespół)

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy