Zwierzę to nie zabawka
Nasza córka bardzo chciała mieć psa. Pomyślałam, że Gwiazdka to dobry moment, by spełnić jej marzenie - i tak oto do naszej rodziny dołączył pies Edi.
Oczywiście, zanim zdecydowaliśmy się na kupno zwierzaka, wraz z mężem długo rozmawialiśmy z Basią na temat odpowiedzialności za pieska, opieki nad nim i nowych obowiązków, które się z tym wiążą.
Powtarzaliśmy jej, że pies to nie zabawka, którą można rzucić w kąt, gdy się znudzi.
Byłam pewna, że Basia poradzi sobie sobie z opieką nad wymarzonym psem - w końcu ma już 15 lat. Wszystko układało się idealnie... Przez jakieś dwa tygodnie. Córka miała dbać o to, by pies zawsze miał suchy pokarm i wodę w miseczkach oraz wyprowadzać go na spacer zaraz po powrocie ze szkoły.
Tymczasem gdy wracałam z pracy, głodny pies biegał po mieszkaniu, jego miseczki stały puste, a Basia w tym czasie siedziała na facebooku lub malowała paznokcie. Nie chciało jej się wychodzić na spacer z Edim. Raz nasikał na dywan w naszym pokoju, a córka nawet tego nie zauważyła! Szkoda mi biednego zwierzaka, a na córce bardzo się zawiodłam. - Zaraz! - odpowiada z wściekłością, gdy przypominam jej, że trzeba wyprowadzić psa. Oczywiście, "zaraz" przeciąga się do kilku godzin i w końcu Edi wychodzi ze mną lub z mężem.
- Dość tego! - powiedziałam w końcu. Powiedziałam córce, że skoro nie dorosła do tego, by zajmować się psem, oddamy go naszym znajomym. Mają dom pod lasem, tam Edi będzie mógł się wybiegać i nie będzie musiał czekać, aż córka łaskawie odejdzie od komputera. Basia ze łzami w oczach błagała nas, żebyśmy tego nie robili.
Przez tydzień opiekowała się Edim idealnie. Ale po tygodniu wszystko zaczęło wracać do normy. Czy powinnam odebrać córce psa? Chyba nie mam innego wyjścia.
Elżbieta Rustecka (40 l.), Poznań