Bo ma fajne pampuchy!
Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam bajkę o królewnie Śnieżce i co wieczór przed snem prosiłam mamę, żeby czytała mi ją. Zawsze bałam się o Śnieżkę i martwiłam się, czy książę zdąży ją uratować.
Na szczęście, wszystko kończyło się dobrze, a królewna i książę brali ślub i żyli długo i szczęśliwie.
Mój pięcioletni synek też miał swoją ulubioną bajkę, jednak to nie była żadna z bajek mojego dzieciństwa, tylko... Shrek - zielony ogr z bagien. Nie powiem, sam bohater wydał mi się sympatyczny, choć trochę szokujący w swojej brzydocie i swobodnym zachowaniu. Kiedyś próbowałam wypytać Miłosza, dlaczego tak bardzo lubi bajkę o tym paskudnym ogrze.
- Bo Slek jest fajny! - odparło dziecko bez zastanowienia. - I śmiesny... I osioł jest supel! I Smocyca tez! I wsyscy mają wesołe psygody...
Potem zaraz mój synek przypomniał sobie, że tego dnia nie oglądał jeszcze ani kawałka swojej ulubionej bajki i ostro zaczął się domagać puszczenia jej na video. No i było po rozmowie...
A kiedy pojawiły się książeczki i gazety o jego ukochanym bohaterze, Miłek całkiem oszalał na ich punkcie. Przed zaśnięciem musiałam mu poczytać o Shreku.
Na zabawę przebierańców w przedszkolu też poszedł przebrany za Shreka. A kiedy go o coś pytałam, odpowiadał zwykle tekstami z którejś części filmu! Ogarnęło go czyste szaleństwo, a raczej shrekomania.
Z czasem jednak zauważyłam, że mój syn chyba znudził się samym ogrem, za to zaczął się fascynować ogrzycą, czyli Fioną! A tego to już całkiem nie byłam w stanie zrozumieć...
Za każdym razem, kiedy dochodziliśmy do momentu, kiedy to książę Dulup wybiera kandydatkę na żonę i ma do wyboru: Śpiącą Królewnę, Śnieżkę i Fionę, Miłosz wyrywał się i krzyczał:
- Wybierz Fionę! Fiona jest najlepsa!
W końcu nie wytrzymałam i zapytałam malca:
- A dlaczego Fiona jest najlepsza?
- Bo ona ma takie... fajne... pampuchy - powiedział lekko zawstydzony.
- Pampuchy?... - zdziwiłam się.
- No... te z psodu - rzucił, pokazując ręką na mój biust.
Na moment odebrało mi mowę, bo jeszcze nigdy nie słyszałam takiego określenia dla kobiecych piersi. Z trudem powstrzymałam śmiech.
- A dlaczego "pampuchy"? - zapytałam, siląc się na spokój.
- Bo... bo wyglądają jak pampuchy - odparło dziecko po prostu. - No wies, jak te kluski, któle lobi babcia...
"No tak, wszystko jasne!", uzmysłowiłam sobie nagle. "Kształt i rozmiar się zgadzają, poza tym pampuchy ze śmietaną i cukrem to ulubione danie Miłosza!"
Wieczorem, gdy Miłek już spał, opowie-działam o wszystkim mężowi. Jarek oczywiście też śmiał się do łez.
- Widzisz, prawdziwy z niego facet! Taki mały, a wie, co się mężczyźnie najbardziej u babeczek podoba - cieszył się.
Potem mój mąż sięgnął po książeczki o Shreku i zaczął uważnie przyglądać się Fionie.
- Faktycznie, jej piersi wyglądają jak pampuchy - stwierdził ze znawstwem i znowu parsknęliśmy śmiechem.
Kilka dni później jechaliśmy z Miłkiem tramwajem, gdy do wagonu weszła młoda, bardzo zgrabna i mocno rozne-gliżowana dziewczyna. Krótka spódniczka, goły brzuch i głęboki dekolt.
W pewnym momencie poczułam mocne szturchnięcie w nogę. Spojrzałam na Miłosza, a on dał mi znak, żebym się do niego pochyliła.
- Ta pani ma takie ładne pampuchy jak Fiona - powiedział do mnie przenikliwym szeptem. - Jak myślis, mamusiu, cy ona mogłaby nas adoptować?...
- Raczej nie. Jest zbyt młoda - odparłam lekko urażona, potem wyprostowałam się i wypięłam swój też niemały biust.
"Chłopak jest po prostu wrażliwy na kobiece wdzięki", pomyślałam z rozrzewnieniem. "To dobrze, przynajmniej w przyszłości nie będę się zastanawiała nad jego orientacją..."