Reklama

Gorące noce w Barcelonie

Cały rok tyrałam bez żadnych dni wolnych i zwolnień lekarskich. Od rana do wieczora w pracy. Oczywiście, miało to przełożenie na pieniądze, mogłam spełniać wszystkie swoje zachcianki. Byłam trzydziestodwuletnią singielką, bo tak chciałam. Nie miałam czasu na miłość, choć przyznaję, brakowało mi tych motyli w brzuchu, drżenia serca przed randką i tym podobnych wrażeń. Ale nic na siłę. Wierzyłam, że i na miłość przyjdzie czas.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie zaaferowana Majka i powiedziała, że znalazła dla mnie faceta.

Reklama

- Wariatko, bawisz się w swatkę? - zaśmiałam się.

Ona kilka lat temu wyjechała do Hiszpanii i tam znalazła pracę i miłość swego życia - Paco, najprzystojniejszego faceta, jakiego w życiu widziałam. To z nim właśnie miała wziąć ślub.

- A dlaczego nie? - odparła ze śmiechem Maja. - Mówię ci, facet jest wart grzechu - kusiła. - Gdybym nie była z Paco, sama rzuciłabym mu się w ramiona.

- Skoro tak, to mów, kto zacz - uszy płonęły mi z ciekawości.

- Poznałam go niedawno... Antonio to czystej krwi Hiszpan... - Maja znacząco zawiesiła głos. - Ma trzydzieści pięć lat i ponoć nie ma żadnej kobiety.

- Nie żartuj, żadna go nie usidliła? - nie wierzyłam.

- Żadna - odparła. - Twierdzi, że czeka na kobietę swojego życia.

- I dlatego skacze z kwiatka na kwiatek? - zakpiłam.

- Coś w tym rodzaju.

- Czekaj, czekaj, a dlaczego właśnie ja? - byłam ciekawa.

- Niedawno zrobiliśmy małe party i oglądaliśmy zdjęcia. Antonio, kiedy cię zobaczył, zwariował na twoim punkcie. Zanudza mnie pytaniami o ciebie. Jeśli nie skontaktujesz się z nim, to ja zwariuję. Wyślę ci jego zdjęcie. Oceń sama. Ale mówię ci: warto, warto jak cholera! - zachęcała.

- No dobrze, zaraz sprawdzę skrzynkę mailową. Poczekaj chwilkę - poprosiłam przyjaciółkę.

Kiedy plik ze zdjęciem otworzył się, wydałam z siebie jęk zachwytu.

- A nie mówiłam?! - triumfowała Maja.

- To mogę dać mu twoje namiary?

- Nie pytaj! Daj, daj, daj!!! - mówiłam podekscytowana. - O mój Boże! Co za facet!!! On naprawdę tak wygląda?

- W rzeczywistości jest jeszcze lepszy - zachwalała Maja.

- Jestem jego! - zaśmiałam się.

- Tak też myślałam. To miłego randkowania. Całuski. No i daj znać, jak poszło - powiedziała i rozłączyła się.

Antonio odezwał się jeszcze tego samego dnia. Rozmawialiśmy po angielsku na jednym z komunikatorów. Co chwilę wtrącał po hiszpańsku "bella chica", "guapissima", "amor",

a mówił to tak namiętnie, że dreszcze przechodziły mi po całym ciele. Kiedy powiedział, że czekał na kogoś tak zjawiskowego jak ja, byłam jego.

Szpetna nie jestem, bozia obdarzyła mnie długimi blond włosami, niebieskimi oczętami, ustami jak maliny i krągłościami tam, gdzie trzeba. Antonio mówił, że rozpalam jego zmysły, że jestem boska, że pragnie mnie całym sobą. Jak tu nie dać się oczarować takiemu przystojniakowi jak on? Antonio na dobre zagościł w moich myślach, oczami wyobraźni widziałam nas baraszkujących w łóżku podczas gorących hiszpańskich nocy. Mieliśmy się spotkać na ślubie Majki. Przed zaśnięciem przywoływałam sceny z filmu "9 i 1/2 tygodnia", albo i jeszcze odważniejsze. Dreszcz pożądania przechodził mnie na samą myśl o tym, co wkrótce się wydarzy.

Miałam niecały miesiąc na przygotowanie się do wyjazdu. No i zaczęło się szaleństwo, biegałam po sklepach za jakąś kreacją na to wesele. Zależało mi na tym, by szałowo wyglądać. Wydałam też kupę forsy na seksowne stringi, figi i biustonosze... Nic ponoć tak nie działa na facetów, jak kobieta w pięknej, zmysłowej bieliźnie.

Przed moim wylotem do Hiszpanii zadzwoniła do mnie Maja.

- Marta, Marta! - zaśmiała się na powitanie.

- Tak?

- Antonio całkiem stracił dla ciebie głowę. Wymusił na nas, że pojedzie po ciebie na lotnisko. Coś czuję, że będzie naprawdę gorąco.

Uśmiechnęłam się do siebie. Ja też czułam, że czeka mnie coś niezwykłego, ekscytującego.

- Nie będziesz się na mnie gniewać, że Antonio cię odbierze?

- Ej, Majka, przestań! Ja też nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę go na żywo.

- To do zobaczenia!

Następnego dnia pojechałam pociągiem do Warszawy i stamtąd poleciałam do Barcelony. Kiedy samolot wylądował, nogi miałam jak z waty. Byłam bardzo zdenerwowana przed spotkaniem z Antonio. Chwila prawdy nadeszła.

Kiedy znalazłam się w głównym holu, od razu go zobaczyłam. Stał w niedbałej pozie, w białej rozpiętej koszuli, odsłaniającej ciemny, pięknie wyrzeźbiony tors. Czułam jak narasta we mnie pożądanie... Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Biel jego zębów była powalająca. Pomachał i ruszył w moją stronę. Cała drżałam z przejęcia i podniecenia.

- Witaj, moja piękna - powiedział na powitanie i pocałował mnie delikatnie w usta.

Cała płonęłam. Ten pocałunek był zapowiedzią tego, co miało się wydarzyć. Między nami iskrzyło, hormony buzowały we krwi. Wziął ode mnie bagaż i wyszliśmy przed lotnisko. Gestem dłoni przywołał taksówkę. Kierowca wsadził walizkę do bagażnika, a my usiedliśmy na tylnej kanapie. Antonio pytał o podróż, wrażenia z lotu. W pewnej chwieli nie wytrzymałam i powiedziałam:

- Jedźmy do ciebie.

Antonio spojrzał na mnie rozpalonym wzrokiem. Pochylił się w stronę taksówkarza i powiedział coś po hiszpańsku. Mężczyzna zerknął w lusterko i uśmiechnął się. Kiwnął ze zrozumieniem głową i nagle skręcił w boczną ulicę. Jechaliśmy jeszcze parę minut. Nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy. Myślałam tylko o jednym... W końcu taksówka zatrzymała się, Antonio zapłacił za kurs, wziął moją torbę, chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Weszliśmy do kamienicy i prawie biegiem wpadliśmy do mieszkania Antonia. Drzwi jeszcze się za nami nie zamknęły, kiedy przywarliśmy do siebie.

W pośpiechu zrzuciliśmy z siebie koszule. Antonio ustami pieścił moje piersi. Wtulona w niego, czułam jak nabrzmiewa jego męskość. Rozpięłam zamek w spodniach i delikatnie gładziłam go po naprężonym penisie. Szybko zsunęłam z siebie dżinsy. Antonio wszedł we mnie i mocno mnie objął. To była prawdziwa rozkosz, ekstaza, coś, czego do tej pory jeszcze nie doznałam. Naprawdę żadnemu facetowi nie udało się mnie rozpalić tak, jak to zrobił Antonio.

- Mi caramelito! - powiedział i przeniósł mnie na łóżko.

Delikatnie pieścił, całował i patrzył na mnie z zachwytem.

- Marta, zostaniesz u mnie? - zapytał w pewnym momencie.

Kiwnęłam głową i pocałowałam go. Zaczęliśmy się znów kochać. Kiedy poszłam się wykąpać, zobaczyłam damskie perfumy. Zapytałam, czy ich używa. Zaśmiał się z dowcipu i powiedział, że należą do jego żony, która wyjechała na miesiąc do Meksyku! Kłamca! Kłamca! Kłamca! W pierwszym odruchu chciałam mu nawrzucać i uciec stamtąd, ale kiedy pomyślałam, że było mi z nim tak cudownie, zmieniłam zdanie.

- Więc nie marnujmy czasu - powiedziałam i zrzuciłam z siebie szlafrok.

To były najgorętsze noce w moim życiu...

Z życia wzięte
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy