Reklama

Rywalki z krwi i kości

Czarne włosy, zielone oczy, usta w serduszko. Od dziecka byłyśmy identyczne, rozróżniała nas tylko matka. Nawet głos miałyśmy taki sam! Jako małe dziewczynki, byłyśmy ubierane i czesane identycznie. Dopiero pod koniec podstawówki zaczęłyśmy odczuwać potrzebę indywidualności. A gdy raz ją odczułyśmy, to już na całego. Choć wyglądałyśmy tak samo, całkowicie różniłyśmy się charakterami. Dominika zawsze była spokojna i o wiele grzeczniejsza, ja uchodziłam za istną małą diablicę. Ona rozsądna i godna zaufania, ja kapryśna i nieposłuszna. Ona pedantka, ja bałaganiara... Wraz z pojawieniem się poczucia odrębności narodziła się między nami rywalizacja. Rywalizowałyśmy o uczucia rodziców, o stopnie w szkole, o przyjaciół, o książki i ciuchy. Przede wszystkim za wszelką cenę pragnęłyśmy zmienić swój wygląd - każda z nas na własny rachunek.

Reklama

Czesałyśmy się inaczej, ubierałyśmy w zupełnie różnym stylu. Ja malowałam się dość agresywnie, podczas gdy siostra postawiła na naturalną elegancję. Byłyśmy wobec siebie lojalne w jednej sprawie: gdy zachodziła konieczność, zamieniałyśmy się miejscami na wszelkich klasówkach lub egzaminach. Dominika wykazywała biegłość w przedmiotach ścisłych, ja górowałam nad nią w humanistycznych. Uzupełniałyśmy się doskonale. Dlatego umiejętność charakteryzacji "na siostrę" każda z nas opanowała w sposób perfekcyjny. Gdy byłyśmy na trzecim roku studiów, moja siostra poderwała sobie na imprezie karnawałowej chłopaka. Pech chciał, że i ja ostrzyłam sobie na niego zęby. Bardzo mi się podobał. Niestety, facet wybrał Dominikę. Starałam się odbić siostrze fatyganta, lecz bez efektu. Chyba na serio się w niej, zakochał... Dominika chodziła taka szczęśliwa, podekscytowana, rozanielona, z błyszczącymi oczami. Szlag mnie trafiał i zazdrościłam jej. Nie mogłam pozwolić aby okazała się lepsza. Kombinowałam, kombinowałam, aż wpadłam na iście diabelski pomysł. Odczekałam do momentu, gdy Domi pojechała na weekend do koleżanki i zadzwoniłam do jej faceta. - Cześć Jureczku! - Dominika?! - zdziwił się radośnie.

- Tak, to ja - zawiesiłam głos. - Moglibyśmy spotkać się dziś wieczorem?

Aż zaniemówił z wrażenia.

- Serio? Mówiłaś, że wyjeżdżasz...

- Tak, ale zmieniłam zdanie - odparłam uwodzicielskim tonem. - Wolę jednak zobaczyć się z tobą.

- To fantastycznie! Wpadnę po ciebie.

- Nie, w domu jest mama. Spotkajmy się lepiej na skwerku, chcę cię mieć tylko dla siebie - prowokowałam go. Potrzebowałam chwilkę, aby upodobnić się do siostry. Nic nowego, robiłam to już tysiąc razy. Zmyłam makijaż, podkreśliłam tylko usta błyszczykiem. Włosy spięłam z tyłu, wyciągnęłam z szuflady kolczyki Dominiki. Szybko przeszukałam jej szafę z ubraniami, wybrałam dżinsy, biały sweter i kamizelkę. Przejrzałam się uważnie w lustrze. "Świetnie", pomyślałam i wyszłam, aby spotkać się z chłopakiem mojej siostry. Czekał, przestępując z nogi na nogę. Był naprawdę bardzo przystojny. Na mój widok, a raczej na widok Dominiki rozpromienił się cały i chwycił mnie w objęcia. Całowaliśmy się tak namiętnie, że aż straciłam oddech!

- Dokąd idziemy? - zapytał w końcu.

- A dokąd proponujesz? - spojrzałam na niego zalotnie spod rzęs. Zmieszał się lekko, wyraźnie niepewny, co odpowiedzieć. A przecież dawałam mu wyraźne sygnały.

- Może do mnie?... - zdecydował się w końcu.

- Dobrze - odparłam z niewinną minką. Wiedziałam, że mieszka sam. Wynajmował niewielką kawalerkę. Otworzył wino, nastawił cichą, nastrojową muzyczkę. Pocałował mnie, a ja zgodziłam się na pieszczoty. Nawet sama je zainicjowałam... Był taki czuły! Jaka szkoda, że tak naprawdę nie dla mnie...

- Jesteś dziś jakaś inna - wyszeptał.

- Jaka? - spytałam niepewnie.

- Nie wiem... Inna.

Zaśmiałam się lekko.

- Wydaje ci się! - powiedziałam ciepło.

- Możliwe - odparł Jurek.

- Kochasz mnie? - zapytałam z bijącym sercem.

- Przecież wiesz.

- Nie, nie wiem.

- Kocham cię do szaleństwa!

Gdy usłyszałam jego słowa, poczułam radość. Niestety, szybko zdałam sobie sprawę, że nie do mnie kierował swoje wyznania. Ponownie ogarnęła mnie złość.

- Co sądzisz o mojej siostrze? - wyrwało mi się.

- O Monice? - wzruszył ramionami.

- Ona nic mnie nie obchodzi - oznajmił obojętnie. - Ty jesteś dla mnie najważniejsza! Tylko i wyłącznie ty.

- Przecież jesteśmy takie same...

- Wcale nie - zaprotestował. - Ona jest zupełnie inna. Ostro się maluje, ubiera ekstrawagancko... Jest wygadana, prowokująca i szalona. Szczerze mówiąc, nie przepadam za takimi kobietami. Mam wrażenie, że ona kpi sobie z życia! A ty jesteś moim ideałem. Najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczyną jaką znam.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nachylił się, by mnie znowu pocałować. Planowałam go uwieść. A przynajmniej dopuszczałam taką możliwość. Przyszłam do niego z tym zamiarem. Jednak teraz zrobiło mi się prawie niedobrze. Odepchnęłam go.

- Co się stało? - przestraszył się.

- Nie, nic - odchrząknęłam. - Źle się poczułam. To pewnie z powodu wina. Przepraszam cię, ale muszę się zbierać.

- Może zrobię ci jakąś kanapkę?

- Nie chcę kanapki! Podniosłam się i poprawiłam na sobie sweter Dominiki.

- Poza tym muszę iść już do domu.

- Coś zepsułem?

Był naprawdę przerażony. Miałam ochotę go zranić, upokorzyć, jednak w porę ugryzłam się w język.

- Nie martw się. Po prostu nie czuję się najlepiej - po raz ostatni musnęłam wargami jego usta.

- Zadzwonię ! - powiedział niepewnie.

- Jasne, jutro czekam na telefon - odparłam i szybko wyszłam. Gdy wracałam do domu, łzy same ciekły mi po twarzy. Czułam się zraniona i samotna. Następnego dnia robiłam wszystko, by nie dopuścić do spotkania siostry z Jurkiem. Wyciągnęłam ją do kina, potem do kawiarni. Dziwiły ją moje nagłe siostrzane uczucia, lecz wydawała się nawet zadowolona. Siedziałyśmy właśnie przy kawie i ciastkach, gdy zadzwonił do niej na komórkę.

- Tak, dobrze się czuję - powiedziała ze zdziwieniem. - Dlaczego pytasz?

Zmarszczyła brwi. Zaczęłam głośno stukać łyżeczką i talerzami, upuściłam nawet widelczyk na spodeczek.

- Co? Słabo cię słyszę, strasznie tu głośno Nie, dziś nie mogę. Jestem z siostrą. Dobrze, może jutro. Ja też całuję. Rozłączyła się wreszcie.

- Dlaczego tak hałasujesz? - zaatakowała. - Pogadać nie można!

- Oj, przepraszam!... Stało się coś?

- Chyba nie - wzruszyła ramionami. -To Jurek martwi się o mnie. Nie uwierzysz, jaki on jest troskliwy!

Uśmiechnęłam się niewyraźnie.

- Wiesz co, siostra? - Dominika westchnęła. - To chyba naprawdę jest ten jeden jedyny.

- Siostrzyczko - zaczęłam, wbijając wzrok w swoje ciastko.

- Posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć... - wyrzuciłam z siebie. Wpatrywała się we mnie w osłupieniu.

- Co zrobiłaś? - wysyczała. Wciąż nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Z wysiłkiem uniosłam wzrok, moja siostra była blada jak ściana.

- Musisz mi wybaczyć i nie demonizuj tego, co ci powiem. Chciałam się tylko przekonać jaki on jest naprawdę. Zazdrościłam ci go - przyznałam.

- Wczoraj umówiłam się z nim jako ty i przekonałam się, że poza tobą świata nie widzi.

- Słucham? - Dominika podniosła głos.

- Nie sądziłam, że to jest dla was takie poważne. Głupio mi teraz, przysięgam! - przyznałam szczerze.

- Całowałaś się z nim!? Mów prawdę!

- Gdy mnie pocałował, myślał o tobie. Powiedział, że cię kocha! Nie przyznawaj mu się, że to byłam ja - poprosiłam. - Siostrzyczko, proszę! On się nigdy nie zorientuje. I po co zresztą? Tylko byłoby mu głupio. Jesteśmy przecież bliźniaczkiami jednojajowymi, czyli tak naprawdę jednym i tym samym.

Przez chwilę siostra przyglądała mi się uważnie. Aż w końcu się uśmiechnęła.

- Żeby mi to było ostatni raz! - powiedziała stanowczo. - Nigdy więcej nie próbuj mi go odebrać! Jeśli to zrobisz, poznasz gorszą stronę mojego charakterku! Poza tym Jurka kuzyn pytał o ciebie, chyba wpadłaś mu w oko ...

Monika G., 22 lata

Z życia wzięte
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy