Reklama

Bez cukru, proszę

Skąd bierze się cukrzyca? Według naukowców zajmujących się ewolucją natura nie przewidziała,że przestaniemy się ruszać i jednocześnie zaczniemy się przejadać.

- Ludzie pierwotni musieli się sporo nabiegać, by zdobyć pożywienie. Często cierpieli z powodu długich okresów głodu. W drodze ewolucji ich organizmy prawdopodobnie nauczyły się tak gospodarować zapasami energii, by utrzymać ich przy życiu mimo ograniczonej ilości pokarmu. Tę cechę przekazali nam w genach - wyjaśnia prof. Krzysztof Strojek z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Kiedy pożywienia jest aż nadto, a energii nie ma jak spożytkować, przemiana materii zaczyna szwankować i pojawiają się kłopoty ze zdrowiem. Groźna jest nawet nie tyle sama nadwaga, co zbyt duży obwód w pasie. - Liczba centymetrów w talii jest głównym wskaźnikiem ryzyka tzw. insulinooporności, która prowadzi do cukrzycy - mówi prof. Krzysztof Strojek. Dozwolone maksimum: 94 cm dla mężczyzn, 80 cm dla kobiet. Im bardziej przekroczysz wymiary, tym większe ryzyko, że wystąpią kłopoty z układem krążenia i przemianą materii. Powód: gromadząca się w okolicy brzucha tkanka tłuszczowa zaczyna żyć własnym życiem.

Reklama

Produkuje różne substancje, w tym hormony, które zmieniają gospodarkę organizmu. A wtedy zgrana para, jaką stanowią glukoza i insulina, przestaje się dogadywać.

Glukoza, czyli cukier pozyskiwany z jedzenia, jest głównym źródłem energii dla naszych mięśni i mózgu. Insulina to hormon wytwarzany w trzustce, który reguluje przenikanie glukozy do komórek i jednocześnie utrzymuje jej prawidłowy poziom we krwi.

Gdy organizm przestaje na nią reagować, czyli staje się insulinooporny, cukier zamiast trafiać do poszczególnych tkanek i narządów niebezpiecznie gromadzi się we krwi. Tak rozwija się cukrzyca.

Zagrożeni są wszyscy otyli, ale to my kobiety szczególnie powinnyśmy dbać o prawidłową wagę. Jak pokazują statystyki, po 45. roku życia ryzyko rozwoju cukrzycy typu II jest u nas wyższe niż u mężczyzn w tym samym wieku.

Jesteśmy też dwa razy bardziej niż oni narażone na choroby serca spowodowane cukrzycą, częściej umieramy z powodu zawałów serca i zapadamy na śpiączkę cukrzycową wywołaną przez nagły spadek glukozy we krwi. Takie wnioski płyną m.in. z Międzynarodowego Badania Kobiet z Cukrzycą, jakie przeprowadzono trzy lata temu na zlecenie firmy Novo Nordisk. Wzięto w nim pod lupę kobiety z 12 krajów, m.in. Francji, Chin, Niemiec, USA i Polski.

Naczynia połączone

Cukrzyca rozwija się powoli i w początkowych stadiach możesz nawet nie zauważyć, że coś jest nie tak. Ciągłe pragnienie, oddawanie moczu kilkanaście razy na dobę, zwłaszcza w nocy, zmęczenie bez powodu, zapalenie pęcherza czy nawracające grzybice to jej najwcześniejsze objawy.

Ale ponieważ nie kojarzą się one z podwyższonym poziomem glukozy we krwi, nikt z tego powodu nie pędzi do diabetologa. Często o tym, że mają cukrzycę, chorzy dowiadują się od... okulisty.

Podczas badania dna oka łatwo dostrzec charakterystyczne dla tej choroby uszkodzenia drobnych naczyń krwionośnych, zwane retinopatią cukrzycową. Cukrzyca przyspiesza też powstawanie zaćmy, czyli zamglenia soczewki oka, które można usunąć tylko operacyjnie, i zwiększa ryzyko jaskry prowadzącej do utraty wzroku.

Uszkadza również naczynia w nerkach. Zmiany w tych narządach, zwane nefropatią cukrzycową, mogą się skończyć dializami, czyli koniecznością sztucznego filtrowania nerek w szpitalu.

Diabetycy mają wyższy poziom cholesterolu, szybciej rozwija się u nich miażdżyca, częściej przechodzą zawały serca, udary mózgu i cierpią z powodu impotencji. Zaburzenia krążenia i większa podatność na infekcje sprawiają, że rany trudno się u nich goją. Z czasem chorzy tracą czucie w stopach, lekceważą więc otarcia, chodząc w niewygodnych butach. A to może prowadzić do owrzodzeń, przejść w zapalenie kości, w skrajnych przypadkach konieczna jest nawet amputacja stopy.

Żeby doprowadzić się do takiego stanu, potrzeba 8-10 lat życia z nieleczoną cukrzycą. - Gdy pojawią się powikłania, ich postęp można jedynie opóźnić, ale już nie wyleczyć - ostrzega prof. Krzysztof Strojek.

Jak do nich nie dopuścić? Profilaktycznie kontrolować poziom glukozy raz w roku - radzi specjalista. Jeśli na wydruku widzisz mniej niż 100 mg na decylitr krwi, to znaczy, że wszystko w porządku.

Wynik powyżej oznacza problemy z insulinoopornością. Natomiast więcej niż 126 mg/dl może świadczyć o rozwijającej się cukrzycy.

Jeśli lekarz w porę rozpozna kłopoty z regulacją poziomu glukozy i insuliny, łatwiej będzie je opanować i nie dopuścić do rozwoju choroby.

Diabetolodzy powtarzają z uporem: po pierwsze gimnastyka. Jest ważna nie tylko dlatego, że utrzymuje wagę w ryzach. Tu chodzi o mięśnie. W nich glukozy jest najwięcej, więc ich używanie pomaga ją spalić.

Eksperci polecają jako profilaktykę, a dla chorych na cukrzycę jako lekarstwo codzienny spacer oraz sporty: jogging, pływanie, jazdę na rowerze, aerobik i ćwiczenia na siłowni minimum trzy razy w tygodniu, bo ochronny efekt gimnastyki utrzymuje się od 24 do 72 godzin.

A może by spróbować tai chi? Zespoły naukowe z Tajwanu i Australii opublikowały niedawno wyniki swoich badań. Przez trzy miesiące 30 chorych na cukrzycę ochotników i 30 zdrowych osób, które zaproszono do eksperymentu, ćwiczyło tai chi przez półtorej godziny trzy razy w tygodniu. Dzięki ćwiczeniom poziom cukru u chorych spadł do takiej samej wysokości jak u osób zdrowych, unormowało się ciśnienie krwi i poprawiło wydzielanie insuliny.

W równowadze

Co z jedzeniem? Diabetolodzy każdemu, kto chce ustrzec się przed chorobą, polecają przejście na tzw. dietę cukrzycową, czyli taką, dzięki której ilość glukozy we krwi utrzymuje się na stałym poziomie. Zawiera wszystkie niezbędne składniki i nie przeciąża organizmu.

Główna zasada: pięć posiłków dziennie i w każdym daniu podobna zawartość węglowodanów, właśnie po to, by utrzymać stały poziom cukru.

Chorzy na cukrzycę muszą kontrolować ich ilość, podobnie jak zawartość tłuszczów, które zjadają w ciągu całego dnia. Brązowy ryż, razowe pieczywo, ciemny makaron powinny być podstawą ich jadłospisu.Są w nich cukry złożone, które rozkładają się w organizmie powoli, dzięki czemu poziom glukozy po ich zjedzeniu rośnie wolno i daje niezbędną energię na dłużej.

Odwrotnie niż ich oczyszczone odpowiedniki. W białej mące, zwykłym ryżu, słodyczach są cukry proste, które rozpadają się błyskawicznie i powodują najpierw skok, a potem gwałtowny spadek poziomu glukozy we krwi. Tego typu węglowodany są też w owocach.

Czy to znaczy, że chorzy muszą ich unikać? Wcale nie, ale powinni je spożywać w ograniczonych ilościach, np. 1-2 jabłka dziennie, radzą specjaliści.

Szkodzą natomiast tłuszcze nasycone, które prowadzą do nadwagi, a są zawarte np. w czerwonym mięsie. Wystarczy zastąpić je chudym drobiem i rybami, które zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3.

Niektórzy eksperci polecają bardziej zdecydowane zmiany w jadłospisie. Co takiego? Przejście na wegetarianizm. Amerykańskie Stowarzyszenie Diabetyków opublikowało dwa lata temu wyniki dociekań naukowców z George Washington University.

Uczeni podzielili diabetyków na dwie grupy: pierwsza przez prawie pół roku odżywiała się zgodnie z zaleceniami lekarzy, ale jadła mięso, druga przeszła na dietę wegetariańską. I to wegetarianie mieli lepsze wyniki badań: niższy poziom glukozy i cholesterolu we krwi. Zrzucili też dwa razy więcej kilogramów, dzięki czemu prawie połowie z nich można było zredukować dawki leków przeciwcukrzycowych. W drugiej grupie udało się to jednej czwartej uczestników eksperymentu.

Pożytki z używki

Najnowsze badania pokazują, że wiele produktów żywnościowych obniża stężenie glukozy podobnie jak insulina. Tak działają m.in. wiśnie i cynamon oraz winogrona i czerwone wino, które zawiera dobroczynny, także dla serca, związek rosweratrol.

Zaobserwowano również korzystne działanie obecnych w liściach czarnej herbaty teaflawin i tearubigin. Obydwie substancje oddziałują na białka zwane FoxO, które wpływają z kolei na geny odpowiedzialne m.in. za nasz metabolizm.

Co ciekawe, okazuje się, że picie kawy - ale tylko tej bez kofeiny - też może chronić przed cukrzycą. Eksperci z amerykańskiego Uniwersytetu Minnesota zbadali, że kobiety w średnim wieku, które dziennie wypijały sześć filiżanek takiej kawy, miały o 30 proc. mniejsze ryzyko zachorowania mimo nadwagi i siedzącego trybu życia.

Działają tak prawdopodobnie zawarte w ziarnach minerały i antyoksydanty. Niestety, ich wpływ niweluje kofeina znajdująca się w klasycznej kawie. Taki wniosek płynie z badań przeprowadzonych w amerykańskim Duke University Medical Center w Durham. Naukowcy zbadali na przykładzie dziesięciu pacjentów, że po wypiciu czterech filiżanek zwykłej kawy stężenie glukozy we krwi rośnie w ciągu dnia średnio o osiem procent.

Terapia na miarę

Czasem okazuje się, że dieta i sport już nie są w stanie pomóc, bo trzustka i wątroba, która magazynuje cukier i uwalnia go w razie potrzeby, odmawiają współpracy. Wtedy potrzebne są leki. Jednym z najskuteczniejszych jest metformina w tabletkach.

Substancja obniża poziom glukozy, zmniejsza stężenie trójglicerydów i cholesterolu we krwi oraz przyspiesza utratę wagi. Ale u ponad 20 proc. osób leczenie metforminą też nie skutkuje. Wtedy trzeba stosować dodatkowe leki. W zaawansowanej cukrzycy trzustka jest już tak słaba, że po prostu przestaje produkować insulinę.

Dlatego oprócz tabletek trzeba zacząć przyjmować insulinę w zastrzykach. Kiedyś w zwykłych strzykawkach, od kilku lat w nowoczesnych "długopisach", tzw. penach.

Cukrzycy kupują gotowe preparaty w aptece i w zależności od rodzaju insuliny wstrzykują ją sobie po każdym posiłku lub tylko raz dziennie, rano.

Oprócz długopisów z lekiem chorzy powinni nosić przy sobie glukometr, czyli urządzenie do monitorowania poziomu glukozy we krwi. Od niego zależy dawka insuliny, jaką należy sobie wstrzyknąć.

- Wielu chorych boi się insuliny i nie chce jej stosować, tymczasem dawkowanie jest proste i praktycznie bezbolesne. Tu nie ma wyboru: albo robimy wszystko, by zbić glukozę do właściwego poziomu, albo narażamy się na konsekwencje w postaci chorób krążenia i poważnych kłopotów ze wzrokiem czy nerkami - tłumaczy prof. Krzysztof Strojek.

Lekarze przyznają, że dla diabetyków świadomość przewlekłej nieuleczalnej choroby i konieczność ciągłego dbania o siebie jest trudna do zniesienia. Motywacja do regularnego łykania tabletek spada tym szybciej, im więcej leków naraz trzeba stale przyjmować, a w przypadku zaawansowanej cukrzycy to mogą być nawet trzy preparaty jednocześnie. Najtrudniej jednak przestrzegać zaleceń dietetyków i zacząć się ruszać.

- Gdyby wszyscy pacjenci faktycznie zwracali uwagę na to, co jedzą, i dbali o linię, ich leczenie byłoby prostsze i skuteczniejsze - mówi ekspert.

Bo zdrowy tryb życia oraz regularne przyjmowanie leków to jedyny ratunek dla organizmu, który przestał sobie radzić sam z sobą.

Grażyna Morek

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: cukrzycy | cukier | kłopoty | insulina | ekspert | ryzyko | choroby | chorzy | cukrzyca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy