Reklama

Chwalą, a nie podrywają

Mężczyźni co innego mówią, a co innego robią. Nieraz słyszałam od osób trzecich pochwały, jakie na mój temat wygłaszali panowie: że jestem ładna, sympatyczna i "ultra-kobieca".

Mężczyźni co innego mówią, a co innego robią. Nieraz słyszałam od osób trzecich pochwały, jakie na mój temat wygłaszali panowie: że jestem ładna, sympatyczna i "ultra-kobieca".

Ale co z tego, skoro żaden z tych panów ani nie powiedział mi tego w oczy, ani nie zechciał nawiązać ze mną bliższej znajomości. Tymczasem ja nadal jestem sama, a bardzo chciałabym się wreszcie z kimś związać!

Najgorsze, że mam już trzydzieści lat i świadomość tego, że czas umyka. Byłam w kilku związkach, ale się rozpadły. Zawsze też bałam się inicjować bliższe znajomości z tymi, którzy mi się podobali, bo obawiałam się, że nie jestem wystarczająco atrakcyjna - czekałam, najczęściej bezskutecznie, na inicjatywę mężczyzny.

Reklama

Nie znaczy to, że unikam ludzi, przeciwnie, spotykam się ze znajomymi, mam panów-przyjaciół. Teraz, kiedy przekonuję się, że pociągam ich też jako kobieta, zastanawiam się, czemu pozostają na poziomie przyjaźni? Czemu komplementują mnie poza moimi plecami, a żaden z nich nie wpadnie na to, że tęsknię za miłością i bliskim związkiem. I że jestem do wzięcia.

Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Do naszej redakcji przychodzi wiele takich listów, na które jednej osobie trudno jest mądrze odpowiedzieć, ale liczymy na was.

Redakcja

Jeśli potrzebujesz rady naszych czytelniczek - napisz do nas!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy