Reklama

Granice między domem a pracą

Mój mąż Mietek jest stolarzem. Pracuje w małej firmie, która robi meble na zamówienie. Prawdę mówiąc, właśnie przez tę pracę ciągle się z mężem kłócimy. Bo ona "wchodzi" do naszego mieszkania, i to dosłownie.

Niestety, Mietek robi z niego magazyn. Nie ma dnia, żeby nie wrócił do domu z jakąś deską, listwą, płytą wiórową. Stawia to gdzieś pod ścianą albo upycha po kątach. Jedne wynosi, drugie przynosi. Sami ledwo się mieścimy w naszych dwóch pokojach z kuchnią, a tu jeszcze wszędzie te przyniesione przez męża zawalidrogi. Nie koniec na tym. Jak już Mietek to do domu przyniesie, to nie po to, żeby bezczynnie leżało, o nie! A to coś zaczyna wymierzać, wyliczać, a to coś przytnie, podpiłuje, jakiś otwór wywierci. Jednym słowem - z mieszkania zrobił sobie mały warsztat. Mietek to porządny chłop, ale jestem o to na niego zła i nieraz już mu o tym mówiłam. On za każdym razem odpowiada to samo - że robię aferę z powodu jednej deski. Kiedyś pożaliłam się na męża koleżance. Zrobiło mi się przykro, bo stanęła po jego stronie. I powiedziała, że powinnam dać mu święty spokój. Bo wraca z pracy do domu i w tym domu jest, a że sobie trochę powierci czy postuka? A jakby zamiast tego szedł z koleżkami na wódkę, to by było lepiej? Sama już nie wiem, co o tym myśleć.

Reklama

Basia, 45 lat

Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 26 (w sprzedaży od 30 czerwca br.) i na stronie:

www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Osoby na zdjęciu są modelami i nie mają nic wspólnego z opisywaną historią.

Chwila dla Ciebie
Dowiedz się więcej na temat: Granice | praca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy