Reklama

Grażyna z Gdańska:

Kłamstwo ma dwa oblicza.

Są kłamstwa wynikjące z poświęcenia się drugiej osobie, z oddania, z chęci zaoszędzenia jej bólu czy wstydu. Czasem nie mamy prawa odmawiać bliskiej osobie prawdy na dany temat, ale robimy to z troski o nią. Przykładowo - nie mówimy swojemu ojcu czy matce, że jest chory na raka - oszczędzamy mu stresów i cierpień psychicznych - zwłaszcza gdy tabletki łagodzą ból fizyczny. Myśle, że do takiego kłamstwa każdy z nas ma prawo.

Są jednak osoby - mojego doświadczenia wynika, że mężczyźni, którzy kłamstwo traktują jak chleb powszedni. Przyznam się, że i mój ukochany należał do notorycznych kłamczuchów. Na dowód

Reklama

przytoczę przykład. Mąż prowadził auto w stanie nietrzeźwym - oczywiście, byłam wówczas w domu i o niczym nie wiedziałam. Mężowi odebrano prawo jazdy. Nie poinformował mnie o tym fakcie i jeszcze przez pół roku jeżdzil samochodem ze mną i z dziećmi... bez prawo jazdy. O wszystkim dowiedziłam się od sąsiadki! To był b. bolesny moment. Mąż, który ma więcej zaufania do obcych osób niż do żony. Wybaczyłam jednak. Natomiast starałam się zawsze z kłamstwem w takim wydaniu walczyć! Powtarzałam, że lepsza jest najgorsza prawda niż kłamstwo, które ma...krótkie nóżki.

Mysle, że kuracja męża przebiega sprawnie, z mniejszymi lub wiekszymi zakłóceniami.

Miłość wszystko wybaczy... - jak mówi piosenka. Do czasu...

Praca nagrodzona w konkursie "Wybaczalne kłamstwo"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy