Reklama

Nie można się odkochać...

Byliśmy znajomymi od 7 lat, nagle coś się między nami zaczęło dziać, ale on był w Anglii, ja w Polsce. Kiedy przyjechał na wakacje, okazało się, że się wspaniale rozumiemy, stwierdziłam więc, że podejmę ryzyko i pojadę do niego.

Byliśmy znajomymi od 7 lat, nagle coś się między nami zaczęło dziać, ale on był w Anglii, ja w Polsce. Kiedy przyjechał na wakacje, okazało się, że się wspaniale rozumiemy, stwierdziłam więc, że podejmę ryzyko i pojadę do niego.

Pojechałam, zamieszkaliśmy razem, było cudownie. Oboje byliśmy zaskoczeni, że tak świetnie się dogadujemy... zero kłótni, dwa wspaniale dobrane charaktery... Tylko on mówił, że nie potrafi się na mnie do końca otworzyć, bo praca go dołuje.

Pracował ciężko, rzadko się widywaliśmy, mimo że mieszkaliśmy razem, był zmartwiony, że mnie nie widzi, że nie może spędzać ze mną czasu, jak kiedyś... Nie rozumiałam, walczyłam o jego miłość. On szybko się denerwował, jak wypił - krzyczał, że go zdradziłam. Ja w nerwach kilka razy go uderzyłam... i rozstaliśmy się.

Reklama

Powiedział, że mnie zdradził. Nie wierzyłam w to, 2 dni później dostałam od niego wiadomość: "Było super, dogadywaliśmy się i tak dalej. Tylko gdzieś się to skończyło i nic na to nie poradzę. Chciałbym, by było inaczej, ale zmusić się nie mogę. A argumenty - że już cię nie kocham - nie docierały do ciebie. Mówiłem ci prosto w twarz, że uczucie się skończyło a słyszałem tylko historyjkę o tym, jak tak dwoje ludzi się kiedyś rozumiało...

Nie wiedziałem już, co robić, każda rozmowa kończyła się płaczem i trzaskaniem drzwiami. Nie wierz w tę historię o zdradzie, tylko ją przyjmij i niech tak zostanie. Inaczej nie mogłem, bo inne argumenty nie docierały.

Wracając do przeszłości, zrobiłem ci wiele przykrości po alkoholu, nie umiem tego wytłumaczyć, bo nigdy taki nie byłem, a jeżeli tak robiłem, to musiało mnie coś popchnąć."

Niestety mieszkamy w tym samym domu, ale obok siebie w innych pokojach, zaczęłam dużo pracować, wracać późno do domu, ale on na mnie czeka w swoim pokoju i dopiero, jak ja się położę spać, on też się kładzie. Nie darowałby sobie, gdyby mi się coś stało. Ja nie rozmawiam z nim, nie chcę, bo to boli...

Ja go cały czas kocham i tęsknię za nim. Żyję nadzieją, że może zrozumie, że mnie kocha... nie można się ot tak odkochać przecież...

Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Do naszej redakcji przychodzi wiele takich listów, na które jednej osobie trudno jest mądrze odpowiedzieć, ale liczymy na was.

Redakcja

Jeśli potrzebujesz rady naszych czytelniczek - napisz do nas!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy