Reklama

Sąsiadka mnie zdopingowała

Moja sąsiadka ma 49 lat, zawsze była bardzo energiczna i zaradna. Nie mieściło mi się w głowie, że niemłoda już osoba znajduje na wszystko chęci i czas. Szczerze mówiąc, aż jej zazdrościłam. A ostatnio wprost mnie zadziwiła.

Okazało się, że postanowiła się dokształcić. Zapisała się na kurs komputerowy, zaczęła uczyć się angielskiego. Ale to nie wszystko. Pochwaliła mi się, że szef docenił jej starania i dał jej podwyżkę. Jak to usłyszałam, to aż mi się przykro zrobiło. Bo pomyślałam sobie, że taka podwyżka i mnie by się przydała. Nie mówiąc o tym, że sąsiadka z tego wszystkiego jakby odmłodniała, zrobiła się jakaś taka promienna, zaczęła się stroić.

"Tak jej te sukcesy uderzyły do głowy" - myślałam, patrząc na nią, zazdrosna i zła. Aż w końcu z tej złości postanowiłam, że i ja się zapiszę na kurs komputerowy. Ona dała radę, a ja nie? Na początku było mi ciężko, ale przyłożyłam się do nauki. I jaką mam teraz satysfakcję! Z Internetem i mailami jestem za pan brat. Rodzina się ze mnie śmieje, że niepotrzebnie tylko zmarnowałam czas, bo żadnej nagrody w pracy za to nie dostałam.

Reklama

A ja wcale nie żałuję. To, że zrobiłam coś dla siebie, dla swojego rozwoju, też mnie uskrzydliło, tak jak moją sąsiadkę. Zapowiedziałam w domu, że na tym kursie nie zamierzam poprzestać. Wyśmiali mnie. I już teraz sama nie wiem, może mają rację?

Jola (48 l.)

Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 8 (w sprzedaży od czwartku 24 lutego br. ) i na stronie:

www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy