Reklama

Zofia z Rödermark:

Zeszloroczny urlop spedzilam wraz z ukochanym mezczyzna na Krecie i tam chcialabym zamieszkac. Wyspa oczarowala mnie i nie tylko mnie. Mojego mezczyzne rowniez. Do tego stopnia, ze zaczelismy rozwazac mozliwosc zamieszkania tam. I kto wie, moze kiedys... Ale dzisiaj z niecierpliwoscia czekam wrzesnia bo wtedy znowu tam pojedziemy.

Na Krecie mam wrazenie, ze jestem blizej nieba. Tam odnalazlam swoj raj. Mam wszystko co bardzo lubie: duzo cieplego, slonecznego swiatla. Cudowne, niebieskie morze, ktore moge godzinami obserwowac i podziwiac. Wystarczy, ze sie odwroce i widze ukochane gory.

Reklama

Ale moje pierwsze wrazenie po wyladowaniu na wyspie nie bylo zbyt przyjemne. Pomyslalam sobie: Jak tu nieprzyjaznie, ksiezycowy krajobraz, kamienista ziemia i wszedzie pelno pylu. Jednak zadziwiajaco szybko zmienilam zdanie. Do hotelu jechalismy droga przyklejona do gorskiego zbocza a w dole diamentowym blaskiem mienilo sie morze. w dolinach, rozsiadly sie szeroko oliwne gaje i winnice. widok mnie oczarowal i tak juz zostalo. Cala wyspa nie jest duza i wlasciwie "w zasiegu reki" jest wszystko czego potrzeba do szczescia. Ale Kreta to nie tylko krajobraz, to sa tez ludzie, ktorzy tam mieszkaja. Ich zycie plynie w zupelnie innym tempie niz nasze. Nie ma takiego pospiechu, gonitwy nie wiadomo za czym. Jest czas zeby przystanac, popatrzec wokol siebie. Jest czas, zeby zauwazyc innych ludzi, cieszyc sie ich obecnoscia. W ciagu dnia, gdy jest goraco, ludzie chowaja sie w cien, siedza w domach. Ale drzwi do ich domow sa otwarte. Przechodzac obok widzi sie krzatajacych sie we wnetrzu domu

ludzi. Otwarte drzwi sa zaproszeniem do krotkiego przastanku, rozmowy, wymiany kilku przyjaznych slow. Czy w takim miejscu mozna czuc sie samotnie? Dla takiego miejsca mozna zostawic rodzinne strony. Jest mi o tyle latwiej tak myslec, gdyz ja juz zrobilam ten "pierwszy krok" i wyjechalam z Polski. Obecnie mieszkam w Niemczech i wiem jak trudno zdecydowac sie na wyjazd. Jak trudno pozniej wytrzymac z daleka od kraju. Mysle jednak, ze glowny problem lezy nie w odleglosci tylko w ludziach.

Moja corka (gdy miala 8 lat) mowila, ze tam jest jej dom gdzie sa jej kapcie. Jest w tym sporo prawdy. Tam jest moj dom gdzie sobie go stworze. Tam jest moj dom gdzie ludzie, ktorych kocham. Tam, gdzie czujemy sie kochane i potrzebne, piekne i wazne, tam jest dobre miejsce zeby zamieszkac.

Praca nagrodzona w konkursie "Tam chciałabym mieszkać"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy