Ślub po dziesięciu latach... małżeństwa
Gdyby nie on, wysoki, przystojny operator filmowy, mimo ukończonej z wyróżnieniem szkoły aktorskiej, nigdy nie stanęłaby na scenie. Ani przed kamerą. Po prostu nie miałaby w sobie tyle odwagi...

Trochę dziwna z niej gwiazda. Agata Kulesza (40) rzadko bywa na salonach. Jeśli już się pojawia, ma to związek z promocją filmu. - Dla mnie to sztuczny świat, taki byle jaki. Nudzi mnie - wyznała w jednym z wywiadów. - Zawsze, gdy się daję zwieść próżności i gdzieś pójdę, to później bardzo żałuję, wręcz mam moralnego kaca. Może nie umiem funkcjonować na takich imprezach. To zdecydowanie nie moja bajka!
W domu jest normalną Agatą
Jej prawdziwy świat to praca - a tej ma coraz więcej, bo właśnie oglądamy ją w głośnej Róży, a niedługo rozpocznie się emisja serialu Krew z krwi. No i rodzina, czyli mąż, operator filmowy Marcin Figurski (45), oraz ich córka, 15-letnia Marianna. W roku 1994 mało znana aktorka z dyplomem warszawskiej PWST stawiała pierwsze kroki w zawodzie. - Wszystkiego się bałam - wyznała po latach. - Potrzebowałam, by ktoś od czasu do czasu poklepał mnie po plecach i zapewnił: jest dobrze. Kimś takim okazał się pan Marcin, wysoki, przystojny operator filmowy. Poznali się w roku 1996 podczas pracy. Wkrótce zrozumieli, że są dla siebie stworzeni. Rok później oczekiwali już narodzin dziecka.
- Pamiętam, że wróciłam do Szczecina, żeby urodzić Mariankę. Chciałam mieć blisko mamę i siostrę. Przez pierwsze dwa tygodnie tak wariowały mi hormony, że tylko płakałam... - wspominała w jednej z rozmów.
Spotkanie męża i narodziny córki pani Agata nazwie po latach jednymi z najpiękniejszych doświadczeń w swym życiu! Przez lata była przede wszystkim aktorką znaną z warszawskiego Teatru Dramatycznego, z kilku filmów i seriali. W 2008 roku Agata Kulesza, tańcząc w parze ze Stefano Terrazzino, wygrała VIII edycję Tańca z gwiazdami. Wtedy wszystko się zmieniło, choć sama aktorka bardzo mocno broniła się przed nadmiernym zainteresowaniem mediów.
- W domu jestem normalną Agatą i matką, na którą krzyczą, że znów nabałaganiła albo czegoś nie zrobiła, bo znów poszła czytać. Mogę mieć bałagan w kuchni i zatapiać się w lekturze, bo nauczyłam się celebrować małe przyjemności - śmiała się w wywiadzie, by w innym przekonywać, że naprawdę nie jest ciekawym obiektem plotek ani "polowań" fotoreporterów: - Mogli mi robić zdjęcia, jak odwożę córkę do szkoły, wracam do domu, a potem jadę do teatru. Pewnie liczyli, że ktoś ode mnie wyjdzie, a tu nic się nie działo... Sporo zamieszania spowodował fakt, że porsche, będące nagrodą za pierwsze miejsce w Tańcu z gwiazdami, aktorka oddała na cele charytatywne.
- Ci, którzy mnie znają, wiedzą, dlaczego to zrobiłam - tłumaczyła. - Nie jestem Matką Teresą, nie rozdaję wszystkiego, ale miałam potrzebę podzielić się z innymi. Tak po prostu. Jak się dostaje prezent od losu, warto z nim zrobić coś dobrego. A może to była też moja walka z tym pustym światem, może ja nie chcę w takim świecie żyć?
Rodzina daje jej harmonię
Z mężem i córką tworzą kochającą się rodzinę, która lubi spędzać ze sobą czas. Mieszkają na warszawskim Ursynowie, gdzie ich córka chodzi do szkoły, a jej znana mama - na zebrania rodziców. Często odwiedzają rodzinne miasto aktorki, Szczecin. Zaś na weekendy wyjeżdżają do swojego małego domku nad Wisłą, a na wakacje już od lat do leśniczówki dwie godziny drogi z Warszawy.
- Jest tam las, dwa jeziora, więc rowery idą w ruch! - opowiada z pasją pani Agata. - Dużo jeździmy po okolicy, chodzimy na jagody, zbieramy grzyby. Podczas dziesięciu dni można doskonale wypocząć. Nie muszę gotować. Mogę sobie tylko siedzieć i czytać książki! Agata Kulesza dzisiaj jest cenioną i rozchwytywaną aktorką, choć nie zmieniło to priorytetów w jej życiu. Wciąż najważniejsza jest dla niej rodzina.
- Ona daje spokój, harmonię - wylicza pani Agata w jednej z rozmów z dziennikarzami. - Czasem mam tendencję do takiego nakręcania się, zapętlenia, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością. Mąż zawsze sprowadza mnie na ziemię. Bardzo dba, żebym się nie zagubiła. Kiedy zaczynam się czymś egzaltować, powie: stop, mówiłaś to już trzy razy! Aktorka nie ukrywa, że dali sobie z mężem spory margines wolności i swobody. - Marcin mnie tego nauczył - wyznała nie tak dawno.
- W czasie wakacji Marcin przyjeżdża do leśniczówki i trochę się tam nudzi. Ja leżę pod drzewem i czytam książki. Posiedzi kilka dni, a potem jedzie na swoją łódkę. Nikt nie ma do nikogo pretensji. Mało kto bowiem wie, że Marcin Figurski jest żeglarzem i ma własną łódkę z żaglem i silnikiem, tzw. pychówkę, którą pływa po Wiśle i która na prawej burcie ma wymalowaną nazwę Henia, a na lewej... Lala. I turecką banderę!
Ostatnie miesiące były gorące w zawodowym życiu pani Agaty: nowy serial, nowy teatr - Ateneum. - Rodzina pozwala mi na miękkie lądowanie - zapewnia. - Role mogą mnie nadwątlić, ale rodzina przywraca mi zawsze pion. Bez tego pewnie za długo bym nie pożyła...
Role mogą mnie nadwątlić, ale rodzina przywraca pion. Bez tego pewnie za długo by nie pożyła.
Niewiele osób wie, że pani Agata i pan Marcin dopiero niedawno, po dziesięciu latach bycia razem, wzięli ślub. - Nie chcę publicznie nazywać tego, co nami kierowało. Po prostu tak chcieliśmy. Było bardzo fajnie - kwituje krótko aktorka. Zapytana, czy wybaczyłaby zdradę, odpowiedziała, że ma do męża pełne zaufanie. I że zaczęłaby go podejrzewać, gdyby nagle... kupił jej futro. Wciąż największym skarbem jest dla niej pierścionek, który podarował jej przed laty.
Chcę być z tym człowiekiem, który mnie kocha i którego ja kocham - wyznaje pani Agata. - Jestem z Marcinem, bo chcę z nim być, a nie dlatego, że jestem na przykład uzależniona od toksycznej miłości albo materialnie. Marcin imponuje mi wiedzą, jest bardzo fajnym gościem. To jeden z najlepszych ludzi, jakich w życiu spotkałam. Jesteśmy ze sobą dlatego, że chcemy, a nie że musimy. Zgodnie wychowujemy Mariankę, jesteśmy naprawdę dobrym małżeństwem. PG