Reklama

Ją dzieci uwielbiają

„Pani doktor ujęła nas uśmiechem i poczuciem humoru” – mówi Agnieszka Rybak (37 l.) z Pruszcza Gdańskiego.

Kiedy w 2007 r. przeprowadziliśmy się z mężem Markiem (38 l.) do Pruszcza Gdańskiego, na świecie była już córka Weronika (6,5 roku). Pracowałam wówczas jako wychowawca w internacie, mąż jako monter w Stoczni Gdańskiej. Mała miała trzy latka, kiedy poszła do przedszkola. Nie minęły dwa tygodnie i rozchorowała się.

Poszłam z nią do pediatry.

- Dzieci na ogół zaczynają chorować po pójściu do przedszkola. Po tygodniu przeziębienie powinno odpuścić - powiedział doktor.

Mijały kolejne tygodnie, lekarz wprowadzał kolejne leki, potem antybiotyk, a kaszel i cieknący katar nie przechodziły... W końcu, po 4 miesiącach niemal ciągłej infekcji, lekarz dał nam skierowanie do alergologa.

Reklama

Trafiłam do Poradni Alergologicznej i Chorób Płuc w Pruszczu Gdańskim, do lek. med. Marii Żywickiej.

Pani doktor od wejścia ujęła nas uśmiechem, a Weronika od razu się rozchmurzyła. Wcześniej bowiem podczas wizyty u pediatry córka była zdenerwowana.

- To co, pobawimy się? - pani doktor pokazywała małej zabawki, żartowała.

W jednej sekundzie zlikwidowała barierę, która zazwyczaj jest między pacjentem a lekarzem. Pierwszy raz spotkałam tak sympatycznego i profesjonalnego specjalistę. Pani doktor najpierw dokładnie wypytała mnie o Weronikę. Potem dobrała leki. Kaszel i katar zniknęły już po tygodniu leczenia.

Zrobiłyśmy też testy alergiczne. Polegały one na nakłuciu rączek małymi igiełkami z alergenami. Weronika bardzo się tego bała.

- Jesteś dzielna, to będzie trwało tylko chwilkę - tłumaczyła pani doktor. Potem jeszcze żartowała i... córeczka z uśmiechem wyciągnęla rączki do kłucia.

Okazało się, że Weronika jest uczulona na pyłki traw, chwastów, kurz i roztocza.

- Teraz zasłużyłaś na nagrodę - powiedziała pani doktor i dała jej naklejkę. Niby nic, ale radość była wielka. Ja dostałam wskazówki, jak walczyć z alergią.

Z gabinetu wyszłam z poczuciem, że pani doktor nie zbyła mnie zdawkowymi odpowiedziami, ale udzielała mi szczegółowych informacji.

W wieku pięciu lat Weronisia niemal zupełnie przestała się zaziębiać. Choroba łapie ją sporadycznie.

Kiedy nasza młodsza córka Paula (3,5 roku) od września zeszłego roku poszła do przedszkola, już po kilku miesiącach zaczęła mieć podobne problemy ze zdrowiem. Teraz jest pod opieką naszej pani doktor i jestem o nią spokojna.

 

Chwila dla Ciebie
Dowiedz się więcej na temat: lekarz | lekarze | medycyna | pacjent | pacjentka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL