Kraina pachnąca monsunową kawą
Zapomnijcie o zgiełku zatłoczonych metropolii. Południowe Indie to cisza, w której słychać szelest skradającego się Tygrysa i plusk kropel spadających z drzew w tropikalnym lesie. Tu dzika przyroda harmonijnie współistnieje z ludźmi. Od tysięcy lat.
Taki talizman ma moc latarni, która zawsze wskazuje drogę do domu. Dlatego mimo upływu lat i setek kilometrów dzielących mnie od miejsca urodzenia, niezależnie od długości geograficznej, na jakiej się znajduję, moje serce zawsze należy do Kodagu.
Pofałdowane pasma górskie zdobią jedną z najpiękniejszych i stosunkowo najmniej znanych części Indii - ten region położony jest w południowoindyjskim stanie Karnataka.
"Indyjska Szkocja" - tak nazwali to miejsce oczarowani malowniczymi widokami plantatorzy kawy z Imperium Brytyjskiego, którzy uważali je za swój nowy dom. Falujące pagórki, otulone mgłą doliny, plantacje kawy i połacie zieleni ciągnące się tak daleko, jak tylko potrafi sięgnąć nasz wzrok.
Święta rzeka Kaweri uznawana za młodszą siostrę Gangesu. Piękne kobiety w efektownej złotej biżuterii, z kwiatami wplecionymi we włosy. Mężczyźni w długich ciemnych tunikach, z obowiązkowo wetkniętymi za pas kunsztownie zdobionymi nożami i w kolorowych turbanach.
Często powraca do mnie wspomnienie długich beztroskich letnich miesięcy spędzanych u dziadków.
Potrafiłam całymi dniami włóczyć się po plantacji, błądząc wśród pokrytych kurzem ścieżek. Przeciskałam się przez krnąbrne gałęzie, pochylałam głowę pod parasolem piętrzących się starych przerośniętych krzaków i wdychałam egzotyczną mieszankę zapachów.
W samym środku jednej z plantacji wciąż stoi pień starego drzewa z dżungli. Nigdy nie poznałam powodu, dla którego musiało runąć. Być może zostało ścięte na opał, a może rzucało zbyt duży cień na plantację kawy. Albo padło rażone piorunem podczas jednej z burz... Burze w Kodagu mają bardzo gwałtowny przebieg. Krople deszczu spływają wtedy rzęsistym potokiem, tworząc płynącą ścianę. Kurz i pył roztapiają się w brunatne kleiste błoto, a wilgotna ziemia wydziela niepowtarzalny zapach. Błyskawice zabarwiają się purpurą i raz po raz przecinają niebo. Powietrzem wstrząsają głośne grzmoty.
Siedzę na trawie pośród dzikich grzybów i różowych niezapominajek. Podziwiam, jak w idealnie wypolerowanych słojach drzewa odbija się słońce.
Donośny gong słychać na całej plantacji. To wezwanie mówiące, że czas na podwieczorek.
Metalowe tace ustawione na stole w jadalni są już wypełnione pysznościami i czekają na gości. Zebrane rano owoce: miękkie sapotas, guawy i dzikie mango, które smakuje jak miód. Zresztą w dżungli nie brakuje ociekających lepką słodyczą plastrów miodu. Świeżo wyciskane owoce
passiflory, sok z winorośli rosnącej w ogrodzie i kokosowe mleko z drzew, które graniczą z naszym domem. Zbieracze kokosów wdrapywali się boso na strzeliste palmy i strząsali delikatne zielone owoce wielkości piłki nożnej, a następnie ułożyli je w rządku na podłodze w spiżarni. Kucharz wprawnym ruchem metalowego sierpa odkroił twardy wierzchołek, a następnie przelał cenny napój do szklanek.
Wieczorne ogniska pod gwiazdami, które wydają się tak bliskie, niemal na wyciągnięcie ręki... Księżyc skąpany w czarnym błękicie.
Podjadamy pieczonego kurczaka i wieprzowinę, przegryzamy je pieczonymi w ognisku grzybami, a opowieści same się niosą. O polowaniach na tygrysy, mrożących krew w żyłach przygodach z dzikimi odyńcami i grasującymi stadami słoni w tle. Tematów nie brakuje, bo Kodawa to lud wojowników.
Żałowałam bardzo, że nie zabrałam ze sobą aparatu fotograficznego. Nagle drogę przeciął samochód i słoń oddalił się powolnym, majestatycznym krokiem.
Kiedy ognisko leniwie dogasa, a my niechętnie wracamy do domu, w naszych uszach wciąż rozbrzmiewają śmiech dzieci i fragmenty opowiadanych przez przewodnika historii. Przez okna sypialni sączy się słodka jaśminowa woń. Gdzieś w pobliżu kołuje sowa, tajemniczo pohukując. Powoli zapadam w sen.
Oczywiście w Kodagu nie brakuje również wyśmienitych hoteli, ośrodków turystycznych ze znakomitą obsługą i luksusowych spa, ale pobytu na plantacji kawy nie da się porównać z niczym innym...
Budzą cię śpiew ptaków i głęboki, orzeźwiający zapach lokalnej mieszanki kawy. Możesz spacerować polami mieniącymi się kolorami kwiatów. Obserwować stada słoni, leopardy, tygrysy i bawoły. Podglądać egzotyczne gatunki ptaków. Odwiedzić tybetański klasztor i świątynię Talakaveri. A przede wszystkim podziwiać niezwykłe widoki, które przeniosą cię w inny wymiar.
Najbliższe lotnisko, oddalone od Coorg o około dwie godziny jazdy samochodem, znajduje się w Mysore, chociaż zdecydowanie bardziej komfortowe warunki zapewniają porty lotnicze w
Sarita Mandanna
Tekst pochodzi z magazynu Pani nr 8/2011
Sarita Mandanna jest autorką doskonałej książki "Tygrysie wzgórza", w której znajdują się przepiękne opisy Kodagu. Zapraszamy do lektury książki oraz wywiadu z Saritą, który znajdziecie tu!