Reklama

Piękna Anka - Anna Komorowska

Jest trzecią z kolei żoną opozycjonisty, która została Pierwszą Damą. Bronisław Komorowski wygrał w 2010 roku przyspieszone wybory prezydenckie po katastrofie smoleńskiej, w której zginął Lech Kaczyński. Swojego rywala, Jarosława Kaczyńskiego, kawalera, pokonał ponad 3 procentami głosów. Może zawdzięczał to budzącej sympatię małżonce?

Spośród innych Pierwszym Dam, wywodzących się ze środowiska opozycyjnego, Anna Komorowska w rankingach (liczba dzieci, wykształcenie, znajomość języków obcych itp.) zajmuje medalowe drugie miejsce. Na pewno jednak, co podkreślają znajomi, przebija swoje koleżanki takimi cechami charakteru, jak stanowczość, pragmatyzm i ciepło.

Stefan Niesiołowski, żartobliwie porównując Annę Komorowską z Carlą Bruni, chwali powściągliwość pani Anny w stosunku do mediów. Śmiałe wypowiedzi żony kilkakrotnie zaszkodziły Sarkozy'emu. W przypadku Komorowskich jest raczej na odwrót.

Reklama

- No i różnica jest jeszcze taka, że u Anny zawsze są ciepłe garnki na piecu, a u pani Bruni chyba niekoniecznie - dodaje z uśmiechem Niesiołowski. Niechęć do udzielania wywiadów na pewno wynika u niej ze strachu przed rozgłosem. Obserwując kariery prezydenckich dzieci, zdaje sobie sprawę z tego, że czasem cienie tłumią blaski celebryckiej popularności. Chciałaby oszczędzić tego swojej rodzinie. Bo, jak twierdzi, rodzina jest dla niej najważniejsza.

Tuż przed wyborami prezydenckimi w kuluarach sejmowych niektórzy politycy PO krzywili się na kandydaturę Bronisława Komorowskiego, mówiąc, że "ma problem żony". W kampanii wyborczej opozycja "taktownie" nie poruszała tego wątku, a Platforma Obywatelska na afisze wystawiała arystokratyczne korzenie Bronisława i jego bohaterską, opozycyjną kartę. Niestety, noblesse oblige: jeśli weszło się na sam szczyt, jest się łatwym celem do strzałów. Politycy - zwłaszcza ci ze świecznika - mają ograniczone prawo do prywatności. Święte prawo wyborców wiedzieć, na kogo głosują, skąd się wywodzi ich kandydat, jakie jest jego wyznanie, poglądy, sytuacja materialna. A także - kim jest jego współmałżonek. I taki strzał padł, choć nie śmiertelny, bo dopiero po kampanii wyborczej. Niechętna Platformie Obywatelskiej "Gazeta Polska", opierając się na materiałach z IPN, opublikowała tekst na temat pochodzenia Pierwszej Damy. Do tych informacji, jak wszystkich, wyciągniętych z archiwów służb bezpieczeństwa, należy jednak podchodzić z dużą rezerwą. Niemniej, znajdują się one na stronie poświęconej Annie Komorowskiej, w Wikipedii, zaś do dziś nie ukazała się żadna inna, pełna i rzetelna biografia Pani Prezydentowej.

(...).

Anna jest od pokoleń warszawianką. Jej dziadkowie ze strony matki, Wolf i Estera Rojer pochodzili z klasy średniej, pracowali w masarni. 24 stycznia 1929 roku urodziła im się córka Hana. Naukę dziewczynki w szkole powszechnej przerwał wybuch wojny. Między wierszami lakonicznego życiorysu, pisanego po wojnie przez Hanę, przebija okupacyjna tragedia żydowskiej rodziny: Wolf zmarł w Otwocku w 1942 roku, Esterę, która starała się przeżyć i utrzymać córkę, Niemcy rozstrzelali w 1943 roku za nielegalny handel. Mała Hana została sama. Na szczęście zaopiekowali się nią znajomi rodziców - Jan i Stanisława Deptułowie. Wyrobili jej aryjskie papiery: odtąd nazywała się Józefa Deptuła i była ich córką. Dzięki temu uniknęła losu wielu innych żydowskich dzieci - getta, komory gazowej. (...)

Po wyzwoleniu przez wojska amerykańskie wróciła w sierpniu 1945 roku do Polski. Początkowo zamieszkała u kuzynki w Białymstoku. Kuzynka namówiła ją, żeby starała się o pracę w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Od maja 1946 roku Józefa zaczęła tam pracę jako sekretarka. Potem przeniosła się do Szczecina. Należała do PPR (potem PZPR) i Związku Walki Młodych. Charakterystyki ma negatywne - czytamy w kuriozalnym dokumencie MBP z 22 sierpnia 1952 roku. Jest to odpowiedź na raport niejakiego Jana Dziadzi w sprawie "udzielenia zezwolenia na zawarcie związku małżeńskiego z sierżant Deptułą Józefą, córką Jana, sekretarką VIII WUBP w Szczecinie". Funkcjonariusze MBP musieli mieć pisemną zgodę przełożonych na ślub. I taka zgoda została wydana. Józefa została służbowo przeniesiona do Warszawy i formalnie zalegalizowała swoje okupacyjne nazwisko. 21 września 1953 roku w Urzędzie Stanu Cywilnego Warszawa Mokotów Jan Dziadzia i Józefa Deptuła wzięli ślub.

(...)

Jan Dziadzia urodził się i wychował w Krakowie. Jego ojciec Władysław pracował jako woźny w krakowskim oddziale PKO. Matka Zofia prowadziła dom. Jan był starszy od swojej przyszłej żony o cztery lata. We wrześniu 1939 roku ukończył II klasę gimnazjum. Na jesieni 1940 roku zaczął naukę w szkole rzemiosł, ale szybko przeniósł się na kurs przygotowawczy do liceum budowlanego. Po jego ukończeniu zaczął uczyć się w Wyższej Szkole Budownictwa Wodnego. Niestety musiał przerwać naukę, bo jako Polak, 17-latek, otrzymał nakaz pracy w przemyśle niemieckim. Rozpoczął pracę w Centralnym Urzędzie Rolnictwa. Przygotowania do matury przerwało mu powołanie do wojska w kwietniu 1945 roku. W lipcu odkomenderowano go do II Armii Wojska Polskiego gen. Karola Świerczewskiego, gdzie został szefem kancelarii Inspektoratu Osadnictwa Wojskowego w Poznaniu. Awans zawdzięczał między innymi bardzo dobrej znajomości języka niemieckiego. I wykształceniu, które na tle powojennego braku kadr było nieprzeciętne. W czasie służby wojskowej, która trwała do 1946 roku, wstąpił do PPR. W 1948 roku złożył podanie o przyjęcie do pracy w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego.

(...)

11 maja 1953 roku państwu Deptułom urodziła się córka Anna, przyszła Pierwsza Dama. Od 1954 roku już Anna Dembowska, bo jej ojciec złożył wniosek o zmianę nazwiska. Zdaniem, autorki tekstu w "Gazecie Polskiej", powodem było zerwanie przez Jana kontaktów z ojcem z powodów ideologicznych (matka zmarła w 1944 roku). Jak wielu innych funkcjonariuszy MBP, państwo Dembowscy zamieszkali na Mokotowie. Jaki był dom rodzinny Anny? - Ciepły, życzliwy, troskliwy, choć bez luksusów - opowiadała dziennikarzowi "Twojego Stylu". - Mam młodszą siostrę (Elżbietę - dop. A.P.), która krótko po maturze wyjechała do Anglii. Rodzice nie protestowali, uważali, że każda z nas dokonuje wyborów sama. Obserwowali, ale dawali duży margines wolności. Do 1968 roku Dembowscy pracowali w urzędzie.

(...)

Wszystko zmienia antysemicka nagonka w 1968 r. W wyniku donosów, obydwoje zostają zwolnieni z pracy - przechodzą na emeryturę. Bardzo wcześnie: ona ma 39 lat, on 43 lata. Rodzice dbali o staranne wychowanie córek. Anna uczyła się w tym czasie w jednym z najbardziej renomowanych warszawskich liceów im. Reytana. Aktywnie zaangażowała się w harcerstwo. - Byłam bardzo związana ze szkołą - wspomina. - Miałam w niej i w rejtaniackiej drużynie harcerskiej, Czarnej Jedynce, wielu znajomych. Moi najbliżsi to jednak przede wszystkim szczep harcerski na Dolnym Mokotowie. Trafiłam tam w podstawówce, a instruktorką byłam jeszcze na studiach. Z dziewczynami z drużyny spotykamy się i przyjaźnimy do dzisiaj.

Właśnie harcerstwo połączyło Annę Komorowska z przyszłym mężem Bronisławem. Jak powiedziała w jednym z wywiadów: Najpierw - to zabawne - poznałam jego buty. Niezwykle atrakcyjne. Żółte, amerykańskie, jakich nikt nie miał, pożyczał moim kolegom na rajdy. Nagle sam w nich przyszedł. To było 40 lat temu, w kwietniu. Mieliśmy rajd harcerski w Puszczy Kampinoskiej. Stałam pod piękną, rozłożystą sosną na punkcie jako drużynowa, koledzy podeszli z nim do mnie i został mi przez nich przedstawiony.

Anna Komorowska studiowała filologię klasyczną i zaczęła pracować w szkole jako nauczycielka łaciny. Przestała pracować, kiedy miało się urodzić pierwsze dziecko. " Dom jest jak przedsiębiorstwo funkcjonujące 24 godziny na dobę. Potrzebuje menedżera, który wszystkich zorganizuje, wyznaczy zadania, przypilnuje ich wykonania, rozładuje napięcia i stworzy atmosferę, by każdy się czuł dowartościowany i spełniony. W kuchni na ścianie wisiał kalendarz z planem lekcji oraz z terminami wizyt lekarskich, wywiadówek i zajęć pozaszkolnych. Kto do której godziny gdzie oraz dokąd i skąd. Żeby wiedzieć, kiedy mam się zacząć niepokoić. Bo wolność wolnością, ale kontrola musi być".

Komentatorzy prezydentury Bronisława Komorowskiego zwracają uwagę, że Anna Komorowska nie jest tak aktywna, jak jej poprzedniczki w Pałacu Prezydenckim. Nie dostarcza jednak kontrowersji i tematów, które mogłyby być politycznie kłopotliwe dla jej męża. Jeśli udziela wywiadów, to ostrożnych, w których niewiele mówi. Jeśli angażuje się publicznie to przede wszystkim w punkty obowiązkowe, jak wizyty zagraniczne, chrzty statków i podobne. Wspiera sprawy kobiece, ale nie przesadnie aktywnie.

Anna Komorowska chce być najwyraźniej tylko wsparciem dla męża.

Opowieść o Annie Komorowskiej pochodzi z książki Anny Poppek "Żony opozycjonistów" wydanej przez G+J Książki

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy