Reklama

Zamiast do szkoły...

Złe prawo nie chroni dzieci przed hazardem - alarmuje dziennik "Polska".

Legnicki dworzec kolejowy, piątek, godzina 11. W jednym z barów przy automacie siedzi 16-latek. Wpatrzony w ekran przyciska guziki i co pewien czas wrzuca do maszyny pieniądze. Po kilkunastu minutach odchodzi od maszyny. - Znów przegrałem dwie dychy - rzuca zrezygnowany. Takich jak on jest codziennie setki. Choć prawo zabrania nieletnim hazardu, nie ma sankcji, które pozwoliłyby na walkę z taką rozrywką młodzieży.

- Niemal codziennie zatrzymujemy na dworcu małolatów, którzy zamiast siedzieć w szkole przegrywają pieniądze - mówi komendant Straży Ochrony Kolei w Legnicy Ryszard Gąska.

Reklama

Chociaż na każdym z automatów hazardowych jest napis "Dozwolone od lat 18", przepisy nie wyjaśniają, kto ponosi odpowiedzialność za udostępnienie maszyn nieletnim.

Jednym z rozwiązań, które przyniosłyby efekty, mogło by być karanie właścicieli automatów, tak jak to ma miejsce w przypadku osób, które sprzedają nieletnim alkohol. Sprzedawcy mogą wtedy stracić koncesję. W Legnicy przyznają: taka sankcja sprawiła, że problem sprzedaży alkoholu zniknął. Właściciele sklepów wiedzą, co im grozi i nie chcą ryzykować.

Posłowie obiecują, że wkrótce zajmą się tym problemem. Na rozwiązania prawne czeka legnicka straż miejska i - póki co - odwozi małolaty przyłapane na grach hazardowych w godzinach lekcji do szkoły. Szkoła natomiast na razie stosuje kary wobec uczniów, jednak nie za hazard, ale...za wagary - czytamy w dzienniku "Polska".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: hazard | szkoły
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy