Kredyt rujnuje mi życie

Najpierw duma i radość, że mamy swoje mieszkanie. Ale szybko, przy najmniejszym kryzysie, wyłazi na wierzch lęk. Przed bankructwem, zwolnieniem, krachem gospodarczym. I nawet gdy o nim zapominamy, zmienia nasze życie.

Wszystko zaczęło się od kredytu hipotecznego, który zaciągnęli osiem lat temu
Wszystko zaczęło się od kredytu hipotecznego, który zaciągnęli osiem lat temu123RF/PICSEL

Czasami drobniejsze rzeczy wytrącają nas z równowagi. "Stałaś się jakaś drażliwa, przeczulona" - komentują bliscy, co właściwie jest prostą drogą, by doprowadzić do twojego wybuchu. Wydaje ci się, że jedynie ty rozumiesz powagę sytuacji. Że trzeba zarabiać, dorabiać, oszczędzać, kontrolować wydatki. I choć ciągle oglądasz każdą złotówkę przed wydaniem, znów ledwo starcza do następnej pensji. Czujesz się wyczerpana i coraz bardziej samotna, nawet wśród bliskich. Nikt nie wynalazł magicznej formuły, jak żyć szczęśliwie z zadłużeniem. Ale są sposoby na to, by spuścić napięcie, które na dłuższą metę wyniszcza relacje z ludźmi i... nasz organizm.

Agnieszka: Mąż nie chce tak dalej żyć

Atmosfera w domu od dłuższego czasu jest nie do zniesienia. Agnieszka z mężem przestali normalnie rozmawiać. Bo albo milczą, albo kłócą się na przemian. - On oskarża mnie, że złamałam mu karierę. Oczywiście, jak zwykle, najłatwiej zwalić winę na kogoś innego.

Wszystko zaczęło się od kredytu hipotecznego, który zaciągnęli osiem lat temu. Spodziewali się drugiego dziecka, a Andrzej właśnie awansował. Z tej radości trochę ich wtedy poniosło. Kupili osiemdziesiąt metrów w świetnym punkcie. Całe szczęście, że za złotówki. Wszystko układało się pomyślnie do chwili, kiedy Andrzej z dnia na dzień został zwolniony. - Panika i przerażenie - wspomina Agnieszka. - Ze strachu przestałam spać, nawet proszki nie pomagały. Większość mojej pensji szła przecież na spłatę miesięcznej raty.

Kiedy mąż nie zarabiał, przejadaliśmy oszczędności. Zadłużyliśmy się też u rodziców. Wtedy zaczęły się awantury. Dopiero po pół roku jej mąż dostał ofertę pracy. Niestety, na niższe stanowisko i za mniejsze pieniądze. - Zgodził się, a teraz nie może tego przeboleć. Ciągle mi wypomina, że wytworzyłam takie ciśnienie, że nie miał wyboru. Bo myślał tylko o tym, bym przestała histeryzować. A przecież sam się bał, że nie znajdzie niczego lepszego!

Co będzie, jeśli stracę pracę?

To nie jest jedyny powód do nieporozumień. - Nie możemy się dogadać co do finansów - przyznaje Agnieszka. - Ja najchętniej odkładałabym każdy grosz. Od czasu, kiedy Andrzej był bezrobotny, większe wydatki powodują u mnie gigantyczny stres. Przecież nawet zwykłe wyjście na pizzę dla czterech osób to prawie sto złotych! Na dodatek moja szefowa ciągle się czepia, więc boję się, że mnie zwolni.

Dawniej w weekendy chodzili do kina, wyjeżdżali. Teraz siedzą w domu. Agnieszka tłumaczy rodzinie, że powinni najpierw trochę odłożyć. - Kredyt bez oszczędności to tykająca bomba zegarowa. Zostało nam jeszcze kilkanaście lat spłacania! A co, jak znów przyjdą gorsze czasy? Ale nikt tego nie rozumie. Ostatnio mąż wykrzyczał, że nie zamierza tak żyć, że to mnie zamarzył się nowobogacki apartament. Powiedziałam, żeby zamiast jęczeć, ruszył się i poszukał dodatkowej pracy. Starsza córka też się buntuje. Bo koleżanki mają nowe rzeczy, a jej wszystkiego odmawiam. Szczerze mówiąc, również mam dość. Lecz najgorsze jest, że Andrzej, jako facet i partner, strasznie mnie rozczarował. Ale kredyt wiąże nas silniej niż przysięga małżeńska.

Halina: Skoki kursu mnie dobijają

Mieszkanie miało być jej wymarzonym schronieniem, a teraz nie może na nie patrzeć, bo każdy kąt przypomina jej o długu. Halina mówi, że pewnie byłoby jej lżej żyć z kredytem, gdyby nie samotność. - Tak się ułożyło. Najpierw liczyła się tylko nauka, a potem praca. Nie jest łatwo usamodzielnić się dziewczynie ze wsi, bez żadnego wsparcia. Teraz tkwię tu sama jak palec, a do głowy przychodzą mi najgorsze scenariusze.

Halina jest agentem ubezpieczeniowym, prowadzi własną działalność. Kiedyś nieźle jej się wiodło. Ale dziś coraz mniej osób potrzebuje pośrednika, bo zawierają umowy w sieci. - Mam trochę stałych klientów, lecz nowych nie przybywa. Z miesiąca na miesiąc jest gorzej. A wzięłam kredyt we frankach. Po sześciu latach spłacania rata prawie się podwoiła. Wiem, że są gorsze nieszczęścia, ale naprawdę nie mam już sił.

Wyłączyła w telefonie aplikację informującą o kursie walut, bo tylko niepotrzebnie się denerwowała. Każda zła wiadomość dla frankowiczów przyprawia ją o palpitację serca. Ma kłopoty z ciśnieniem, cierpi na migreny. Koleżanki twierdzą, że jest pesymistką, że się zaniedbała, że powinna zmienić nastawienie.

- Łatwo im mówić! One mają mężów, rodziny. Mnie rodzice nie pomogą, sami ledwo wiążą koniec z końcem. Powtarzają, że mogę wrócić do nich na wieś. Ale co ja bym tam robiła? Wolę już tu zamiatać przystanki. Wszystkiego nie da się przewidzieć Ubezpieczenia idą tak kiepsko, że Halina rozważa przekwalifikowanie się. Na razie nie ma jeszcze na siebie pomysłu. Znajoma zaproponowała, żeby prowadziła jej sklep internetowy, ale to raczkujący interes, więc dochód niepewny.

- A gdyby przyszło najgorsze? Nie wiem, co zrobię. Mam wprawdzie te dwa pokoje, ale dziś mogę je sprzedać wyłącznie ze stratą. Kwota zadłużenia rośnie wraz z frankiem, a mieszkanie straciło na wartości, bo obok wybudowano trasę szybkiego ruchu. Całe życie byłam taka przewidująca, a nie sprawdziłam warunków zabudowy! Podobała mi się ustawna kuchnia i to, że garaż wliczono w cenę. Dziś postawiłabym raczej na lokalizację, na przykład na maleńką kawalerkę, ale w centrum. Lecz jak widać, wszystkiego nie sposób przewidzieć.

Problemy finansowe powodują długotrwały stres i konflity z bliskimi
Problemy finansowe powodują długotrwały stres i konflity z bliskimi123RF/PICSEL

Jak poczuć się pewniej

Jeśli zadłużenie powoduje u ciebie przewlekły stres i wysysa energię, dowiedz się, co zrobić, żeby zmniejszyć napięcie.

Nie zamęczaj się negatywnymi myślami: Na szczęście to nieprawda, że nie można kontrolować umysłu. Jeśli wciąż snujesz czarne scenariusze i na co dzień żyjesz w strachu, twój mózg "oduczy się" odpoczynku. A wtedy będzie bez przerwy powracać do pesymistycznych wizji i non stop wysyłać sygnał alarmowy do organizmu. Efektem jest bezsenność, stałe rozdrażnienie, niezdolność do relaksu bez względu na okoliczności, a na poziomie fizycznym - spadek odporności. By odciążyć umysł, trzeba nauczyć się koncentrować na tym, co dzieje się tu i teraz. Nie chodzi o to, by stać się beztroską osobą, która niczym się nie przejmuje, lecz by dać głowie chwilę wytchnienia.

Najlepiej zacząć od prostego ćwiczenia. Gdy na przykład jedziesz autobusem, nie zastanawiaj się, jaki będzie jutro kurs franka ani jaki dostaniesz rachunek za gaz. Skup się na tym, co widać za oknem, poobserwuj pasażerów, poczytaj gazetę. Powtarzaj sobie, że twoim prawdziwym życiem jest tu i teraz, a nie to, co się stanie za tydzień albo za rok. Badania psychologów pokazują, że mamy skłonność do wyolbrzymiania lęków. Znakomita większość rzeczy, których się boimy, nigdy nam się nie przytrafi. Skoro przyszłość jest wielką niewiadomą, to przecież równie dobrze mogą cię w niej spotkać przyjemne zaskoczenia, nie tylko te złe.

Ruszaj się: Skuteczną metodą odreagowania jest ruch. Idąc na spacer, uprawiając sport, pozbywamy się nadmiaru adrenaliny (hormonu stresu) we krwi. Wysiłek fizyczny gwarantuje, że rozładujemy napięcie w bezpieczny sposób. Jak przekonują fizjoterapeuci, "spalimy" nadmiar toksycznych substancji (np. kortyzol), które pogarszają nastrój.

Pielęgnuj relacje: Osoby żyjące z ołówkiem w ręku mają tendencję, by rezygnować z życia towarzyskiego. Bo to kosztuje albo brakuje im czasu na tego typu przyjemności. Jednak unikanie ludzi pogarsza samopoczucie, wzmacnia czarnowidztwo i wrażenie izolacji. Dlatego nie zaniedbuj przyjaźni i zawierania nowych znajomości. Pomogą ci utrzymać zadowolenie z życia, nabrać dystansu do kłopotów. Nie mówiąc o tym, że w kryzysie szeroka sieć kontaktów może okazać się nieoceniona.

Rozbroić lęk: To naturalne, że boisz się, że stracisz pracę i przestaniesz spłacać raty. Jednak gdy lęk uprzykrza ci życie, trzeba przyjrzeć mu się głębiej. Z czego się bierze? Czy masz ku niemu konkretne powody, bo w firmie zapowiedziano zwolnienia? A może ostatnio osiągałaś gorsze wyniki lub dostałaś naganę od szefa? Gdy już zrozumiesz źródło swoich obaw, możesz działać. Spróbować wyjaśnić sprawę z przełożoną, rozejrzeć się za nowym zajęciem (we wrześniu rekordowa liczba polskich przedsiębiorstw zgłaszała brak pracowników i chęć zatrudnienia nowych). Niekiedy może się okazać, że niektórym przyczynom twojego stresu można zaradzić.

Maria Barcz

Olivia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas