Reklama

Nacięcie krocza. Konieczny zabieg czy ułatwienie porodu?

Nacięcie krocza to w wielu polskich placówkach rutynowy zabieg. Szacuje się, że epizjotomia dotyczyć może nawet 60-80 proc. Polek. Co ciekawe, w Skandynawii nacięcie krocza pozostaje na poziomie około 7 proc., co jest zgodnie z zaleceniami WHO. Światowa Organizacja Zdrowia apeluje, aby wykonywać zabieg jedynie w szczególnych przypadkach. Dlaczego? Poniżej znajdziesz przykłady powikłań, do jakich prowadzić może nacięcie krocza.

Nacięcie krocza - co to jest?

Nacięcie krocza (inaczej epizjotomia) to zabieg ginekologiczny, jaki bywa stosowany podczas porodu naturalnego. Polega na nacięciu nożyczkami ściany pochwy, mięśnia opuszkowo-gąbczastego i mięśnia poprzecznego powierzchownego krocza. Dzieje się to w trakcie końcowej fazy parcia, w szczycie skurczu. Nacięcie spopularyzowane zostało w latach 20. XX wieku. Uważano wówczas, że epizjotomia chroni przed pęknięciem krocza, do jakiego mogłoby dojść podczas porodu, a gojenie ran po nacięciu trwa znacznie krócej niż ran krocza. 

Dziś jednak większość specjalistów krytykuje taką interpretację, podkreślając, że zabieg może powodować znacznie więcej powikłań. Co więcej, najnowsze badania pokazują, że rezygnacja z nacinania krocza może mieć znacznie więcej zalet niż sama epizjotomia. 

Reklama

U ciężarnych bez epizjotomii obserwuje się zdecydowanie mniej urazów krocza, szwów i powikłań po porodzie naturalnym. Jasne stanowisko na ten temat ma także WHO. Zaleceniem Światowej Organizacji Zdrowia jest wykonywanie nacięcia krocza wyłącznie w szczególnych przypadkach. Chodzi m.in. o dużą wagę dziecka, wysokie krocze matki, niedotlenienie czy zagrożenie życia matki lub dziecka.

Nacięcie krocza - kontrowersje

Zabieg od dłuższego czasu budzi wiele kontrowersji. Pomimo zaleceń WHO, aby stosować nacięcie tylko w szczególnych wypadkach, w wielu polskich szpitalach zabieg wciąż wykonywany jest jednak rutynowo. Szacuje się, że epizjotomia dotyczyć może nawet 60 proc. polskich ciężarnych. W przypadku pierwszej ciąży odsetek ten jest jeszcze większy i dochodzić może nawet do 80 proc. Dla przykładu w Skandynawii nacięcie krocza pozostaje na poziomie ok. 7 proc. Aby zwrócić uwagę na istotę problemu, jakiś czas temu Fundacja Rodzić po Ludzku zorganizowała nawet kampanię uświadamiającą ciężarne o przysługujących im prawach. Z badań fundacji wynikało bowiem, że nawet 80 proc. matek nie zostało zapytanych o zgodę na zabieg. W niektórych szpitalach odsetek ten wynosił nawet 100 proc.

Nacięcie krocza - wady

Według WHO rutynowo wykonywane nacięcie krocza może skutkować licznymi powikłaniami. Wśród możliwych skutków epizjotomii wymienia się: pęknięcie krocza III i IV stopnia, stany zapalne i infekcje, wzrost utraty krwi, większą opuchliznę i silniejsze bóle poporodowe oraz osłabieniem dna miednicy. Badania pokazują, że nacięcie krocza może powodować także ból podczas stosunku seksualnego i suchość pochwy. Epizjotomia to także dodatkowe rany, które goić się mogą nawet kilka tygodni. W tym czasie wymagają one specjalnej pielęgnacji (np. spryskiwania płynem odkażającym) oraz, co niezwykle istotne, powodować mogą nieprzyjemne objawy, np. drętwienie czy pieczenie.

Do tego wszystkiego dochodzą kwestie psychologiczne. Z badań wynika, że zdecydowana większość ciężarnych odczuła z powodu nacięcia dyskomfort. Skutkowało to m.in. lękiem przed późniejszym dotykaniem naciętego miejsca, problemami ze współżyciem czy strachem przed załatwianiem potrzeb fizjologicznych. Dla ponad 50 proc. badanych zabieg skutkował poczuciem okaleczenia, a dla 37,5 proc. ingerencją w intymność. 10 proc. badanych ocenia epizjotomię w kategorii traumy.

Nacięcie krocza nie najlepiej oceniają nawet same położne. Z badania Joan Cameron i Karen Rawlings-Anderson, jakie ukazało się w British Journal of Midwifery, wynika, że położone porównują epizjotomię do okaleczenia narządów płciowych kobiety. 

CZYTAJ TAKŻE: 

Jak przygotować się do cięcia cesarskiego?

Największe mity na temat ciąży

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: poród | poród naturalny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy