Reklama

Drzewa strzeliły pąkami

Koledzy, niekoniecznie stanu wolnego, esemesują z częstotliwością kilka razy większą niż jeszcze tydzień temu. Sąsiad zaproponował wspólne sprzątanie piwnicy. Mnie też gdzieś niesie. Czyżby zima już naprawdę odeszła?

Koledzy, niekoniecznie stanu wolnego, esemesują z częstotliwością kilka razy większą niż jeszcze tydzień temu. Sąsiad zaproponował wspólne sprzątanie piwnicy. Mnie też gdzieś niesie. Czyżby zima już naprawdę odeszła?

Naturalny rytm życia na planecie Ziemia udziela się nie tylko przyrodzie. Kiedy tylko zazieleni się pierwsza trawka i słoneczko mocniej przyjara, ludzie przestają się kontrolować. Czasem do tego stopnia, że przeginają na maksa...

Nie przeginają? A jak inaczej można nazwać to, co zrobił mój sąsiad, gościu żeglujący w okolicach sześćdziesiątki? Zapukał był ten oto oszołom wiosenny wczoraj późnym popołudniem do mnie - laski dobrze przed trzydziestką, w każdym calu zdecydowanie powyżej średniej, i zaproponował... wspólne sprzątanie piwnicy!!!

Reklama

- Panie sąsiedzie, nie pomylił pan drzwi? - zapytałam na bezczela. - Pani Karolciu, bynajmniej - prawie wyszeptał. - I co? Wyobraża pan sobie, że uwierzę, że ta oferta nie ma żadnych podtekstów? - atakowałam. - Jest pani tak wspaniałym zjawiskiem... - głos mu się zaczął łamać. - Ja wszystko będę robił, a pani tylko do towarzystwa. No bo jak inaczej...

Zrobiło mi się go żal. Zaprosiłam, zrobiłam herbatki, wygrzebałam skądś jakieś ciasteczko. Siedział, gapił się na mnie, opowiadał historyjki, a ja robiłam się na wieczór. Aż zadzwoniła psióła, że czekają na dole i musiałam go pożegnać.

Tak, tak, wiosna. "Drzewa strzeliły pąkami" - jak śpiewali kiedyś Skaldowie, ulubiony zespół mojego ukochanego tatusia. Nie tylko drzewa strzelają pąkami, oj nie tylko drzewa...

Zadzwonił koleś z liceum. Taki zawsze niepociumany, chudzielec, prawie bez gadki, cichy, zamknięty w sobie. Teraz kończy medycynę. - Karola, mam dwa bilety na niedzielę na Living Colours w Wawie - wydukał i czułam przez słuchawkę, jak się spocił. Mało mnie nie rąbnęło o ziemię.

- Kupiłeś? - zdążyłam wypalić. - Taaak, wiem, że ich lubisz. Mam auto, pojedziemy i wrócimy od razu. Jak dla ciebie, zero kosztów - mruczał. OK, pojedziemy, jak wiosna, to wiosna.

No i jak tu normalnie funkcjonować, jak dookoła tyle ofert i okazji? Dziewczyny też przekazują, że mają podobnie, że jakaś energia dodatkowa pojawiła się na rynku, z którą nie wszyscy i nie wszystkie potrafią sobie poradzić.

Pub mówił wczoraj o kobiecie, mężatej i dzieciatej, która nagle w sobotę zniknęła. Facet szukał jej przez całą niedzielę, już nawet zawiadomił policję. Rano wróciła, ponoć przeprosiła. Powiedziała po prostu, że była z kolegami i koleżkami z pracy na piwie na Słowacji.

Czy zmiana pory roku z zimy na wiosnę może aż tak bardzo odmieniać ludzi? Czy na jakieś gesty, na odrobinę szaleństwa stać nas tylko wtedy, kiedy "z wiosną zagrają hormony"? Czy nie można tego rozłożyć na cały rok?

Karolina

Porozmawiaj o tym na Forum

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzątanie | sąsiad | wiosna | drzewa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama