Reklama

Macierzyński czy rodzicielski?

Od początku tego roku urlopy macierzyńskie są znowu krótsze - trwają 16 tygodni. Urlop można podzielić na części. Po wykorzystaniu co najmniej 8 tygodni urlopu matka może powrócić do pracy, ale tylko wtedy, gdy pozostałą część urlopu przejmie ojciec dziecka.

W rzeczywistości niewielu tatusiów decyduje się na takie rozwiązanie. Urlop rodzicielski w praktyce pozostaje nadal urlopem macierzyńskim.

Panowie nie decydują się na pozostanie w domu z kilku powodów. Na pewno trudniej niż kobietom przychodzi im zrezygnować z kariery zawodowej. Niektórzy boją się, że nie poradzą sobie z opieką nad kilkumiesięcznym dzieckiem. Są tacy, dla których matkowanie ośmiesza w innych, oczywiście męskich oczach. Jeśli już godzą się na urlop macierzyński (właściwie tacierzyński), to dzieje się tak głównie z powodów finansowych - matka dziecka lepiej zarabia, zajmuje wysokie stanowisko, itd. Wydaje się, że tak długo, jak nie zmieni się nasza, polska mentalność, ojciec na urlopie rodzicielskim będzie należał do rzadkich wyjątków. O układach partnerskich wciąż będziemy mogły jedynie marzyć.

Reklama

Reporter RMF FM Tomasz Skory zapytał kilku posłów, czy poświęciliby swoją karierę i zostali w domu, by wychowywać dzieci.

Na pierwszy ogień poszedł znany z radykalnych poglądów ojciec kilkorga dzieci Kazimierz Kapera, który powiedział: "Gdyby to było konieczne, chociażby z takiego powodu, że żona byłaby poważnie chora, albo miałaby dużo wyższe wykształcenie i stanowisko, to dlaczego nie?" Poseł AWS ma kolegę, który nie czekając na Polskę w Piętnastce, wcielił szwedzki model w życie: "Kolega po wyższych studiach był inżynierem, wychowywał dzieci. Jego żona jako lekarz prowadziła prywatną praktykę i pracowała w klinice. To są ważne stereotypy, bo zupełnie inaczej matka podchodzi do wychowania dziecka (więcej ciepła), ale są sytuacje takie, kiedy należy przewidzieć możliwość wychowania dzieci przez ojca." Kapera przyznaje jednak, że najczęściej górę biorą stereotypy.

Jan Maria Jackowski zastanawiał się nawet, czy nie zostać w domu z dziećmi, ale wychowała je żona: "Wszystko może się zdarzyć, rodzina może się powiększyć i wtedy z żoną będziemy bardzo poważnie ten problem rozważali".

Minister obrony, Bronisław Komorowski nie zamienił kariery na domowe pielesze, ale z doskoku wychował pięcioro swoich dzieci. Żona ministra nigdy nie skorzystała z urlopu wychowawczego. Szef resortu obrony nie wyklucza, że kiedyś zamieni się z żoną: "U nas jest bardzo demokratyczny sposób podejmowania decyzji. Ale przyznaję się do tego, że bywam pantoflarzem. Raz żony nie posłuchałem - czy mam przyjąć stanowisko ministra obrony narodowej".

I na koniec opinia Janusza Korwina-Mikke: "To takie samo pytanie, czy szambiarz by się zgodził, by żona za niego wywoziła szambo, a on zajmowałby się dziećmi. Ot, każdy by się na to zgodził, bo to jest wygodniejsza funkcja. Mężczyzna nie pozwoli jednak, by kobieta tak się strasznie męczyła. Dzieci muszą żyć w środowisku naturalnym, a tym środowiskiem jest towarzystwo matki. W ogóle cywilizacja zwariowała. Jesteśmy na tym samym etapie, co Rzym na 50 lat przed upadkiem".

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: ojciec | urlop | matka | żona | macierzyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy