Reklama

Dlaczego warto dawać dziecku na komunię zdobycze techniki

Jeszcze pod koniec poprzedniego ustroju Pierwsza Komunia była ważną cezurą. Wówczas stawało się "doroślejszym", dostawało się pierwszy zegarek, duży rower. Można było się poczuć doroślej i wznioślej. Nawet nie same obrzędy religijne przykuwały uwagę dziecka, a właśnie oczekiwanie na prezenty. Te, które pamięta się całe życie.


W czasach PRL szczytem marzeń był porządny kwarcowy zegarek, później zegarek z kalkulatorem. Na początku lat 90. hitem były pierwsze konsole, a niedługo później pierwsze poważne komputery Amiga, IBM i Commodore. Dziś na ośmio- i dziewięciolatkach nie robią większego wrażenia, ale wówczas były szczytem techniki.

Podobnie większego wrażenia na dzieciach nie robią dziś smartfony, tablety, czy laptopy. Dziś dwulatek dziwi się, że nie może powiększyć obrazu na ekranie telewizora, a rezolutny trzylatek potrafi sam znaleźć bajkę na YouTube.

Choć dla dzisiejszych dzieci te zdobycze techniki są jak najbardziej normalne, to wiele osób ze starszego pokolenia uważa, że spędzają one za dużo czasu przed telewizorami, komputerami, czy też z telefonem albo tabletem w ręku. Większość z nich twierdzi, że nowinki techniczne rujnują kreatywność, rozleniwiają i niszczą zdrowie. Prawda jest zupełnie inna.

Reklama

Dlaczego warto kupić gadżet?

W 2011 roku szwedzcy naukowcy z uniwersytetu w Örebro przeprowadzili bardzo ciekawe badania, które udowodniły, że tablety czy laptopy mają ogromny wpływ na rozwój dziecięcej kreatywności. Uczeni przebadali grupę siedmiolatków z jednej ze szkól w Sztokholmie.

Grupa badanych nie była zbyt duża, liczyła 87 dzieci. Mimo to wyniki badania okazały się niesłychane. Na czym polegał eksperyment? Połowa dzieci korzystała z tradycyjnej metody piśmienniczej: z ołówków i kartek, a pozostała grupa z tabletów. Każde z dzieci miało napisać jakąś określoną historię.

Dzieci piszące metodą tradycyjną napisały jedynie kilka zdań, zaś dzieci z tabletami znacznie dłuższe, rozbudowane opowiadania. Najdłuższe z nich miało 2300 znaków, co jest wyjątkowym wynikiem jak na siedmiolatka. Według naukowców stało się tak, gdyż dzieci piszące ręcznie zwracały przede wszystkim uwagę na kształt liter, zaś grupa korzystająca z nowoczesnych urządzeń na treść i język.

Warto dodać, że Szwecja na bieżąco zmienia swoje programy i sposoby nauczania, aby dostosować je do zmieniających się warunków. Dzięki temu szwedzkie dzieci znajdują na szczycie wszystkich rankingów nauczania.

Gadżet rozwija

Gdy w Polsce pojawiły się pierwsze komputery, na których można było grać w FPS-y czy zręcznościówki, to gry znikały z półek w zatrważającym tempie, a dżojstiki były łamane w czasie gry w "Północ-Południe", czy też "F-15 Strike Eagle II". To było novum, które miało na dzisiejsze pokolenie trzydziestolatków ogromny wpływ. Nie tylko psychologiczny, ale jak się okazało ewolucyjny.

Dzisiejsi trzydziestolatkowie dużo sprawniejsi manualnie, niż pokolenie ich rodziców. Według japońskich badaczy ma to związek z upowszechnieniem komputerów, telefonów komórkowych czy innych gadżetów, które obsługiwane są palcami.

Zbawienne gry

Mimo utyskiwań, że dzieci i młodzież spędzają godziny grając w "durne gry", warto zwrócić uwagę, na charakterystykę gier, czynności, jakie dziecko musi wykonać, aby skończyć grę i jakie procesy myślowe pobudzają.

Naukowcy spierają się, czy gry mają pozytywny wpływ na dzieci czy też nie. Jednak większość skłania się do tego, że gry pobudzają procesy umysłowe malca i skłaniają go do myślenia. Poprawiają refleks, szybkość podejmowania decyzji, koordynację wzrokowo-ruchową, wytrwałość oraz cierpliwość.

Zadziwiające, że przeciwnicy grania przez dzieci na komputerach nie zauważają, że lekarze neurolodzy zalecają osobom po urazach mózgu granie właśnie w gry zręcznościowe, gdyż poprawia to koordynację i szybkość podejmowania decyzji. Na co dzień w ten sposób trenują też choćby kierowcy Formuły 1.

Trzeba jednak pamiętać o jednym: dziecko nie może przed komputerem spędzać więcej niż godzinę dziennie. Wszystko dla jego dobra. Musi przecież trochę pobiegać na świeżym powietrzu czy spotkać z kolegami. Wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

Czy warto?

Być może same dzieci, które urodziły się już w XXI wieku będą rozsądniej korzystać z nowinek technicznych. One przecież już właściwie się urodziły z tabletem czy smartfonem w ręku.

Kiedyś dostawało się zegarek. Dziś normą jest smartfon, tablet czy laptop. Nie ma w tym nic dziwnego. Tak zmienia się technika i rozwija świat. Dla ośmiolatka taki gadżet nie jest nowością. Jednak na pewno prawidłowo używany przyczyni się pozytywnie do rozwoju dziecka.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy