Marcin Dorociński nie będzie już publikował apeli o pomoc potrzebującym

Codziennością wielu znanych osób stały się liczne prośby o pomoc, jakie spływają od fanów, ale także od innych osób, dla których często jest to ostatnia deska ratunku. Marcin Dorociński to jeden z tych aktorów, który słynie nie tylko z wybitnych ról, ale też z tego, że często włącza się w akcje charytatywne i realnie pomaga. W ostatnim wpisie na swoim koncie na Instagramie poinformował, że to się trochę zmieni.

Marcin Dorociński codziennie dostaje prośby o pomoc
Marcin Dorociński codziennie dostaje prośby o pomocAKPA

"Jest bardzo ciężko przejść obojętnie obok ludzkich dramatów - w szczególności chorób dzieci - ale niestety nie jestem w stanie pomóc wszystkim, choć bardzo bym tego chciał. Prośby o udostępnienia zbiórek na leczenie (choroby rzadkie dziecięce) schodzą codziennie i podjąłem trudną decyzję o ich niepublikowaniu. Nie mogę i nie chcę hierarchizować ludzkich tragedii. Jak wybrać między chorobą jednego dziecka a drugiego, rozpaczą ich rodziców? Gdybym opublikował jeden taki apel, musiałbym publikować wszystkie, aby być sprawiedliwym. Stąd ta decyzja" - napisał na Instagramie Marcin Dorociński.

Aktor zapewnia też, że bez odpowiedzi nie pozostanie żadna prośba skierowana na adres jego agencji. "Przychodzą również apele, które są wyrazem dramatycznych sytuacji życiowych, ludzkich tragedii. Chorób dzieci, chorób dorosłych, utraty majątku, bankructwa, utraty dobytku w wyniku pożarów. Takich próśb przychodzi od kilku do kilkunastu dziennie. Jeśli kierujecie te prośby na oficjalny adres mojej agencji - zawsze dostaniecie odpowiedź".

Decyzja podjęta przez Dorocińskiego spotkała się z przychylnym odzewem fanów, którzy rozumieją, co stoi za takim podejściem do sprawy. Szczególnie że aktor angażuje się w wiele akcji, które mają na celu niesienie pomocy.

"Od wielu lat zajmuje się aktywnym wspieraniem wielu instytucji, placówek, inicjatyw. Współpracuje z fundacjami Niesiemy Nadzieję i Mam Marzenie, wspieram szereg schronisk, jestem wolontariuszem w Fundacji Ronalda McDonalda, odwiedzam ośrodki terapii zajęciowych, przedszkola, biblioteki. Edukuję w swoich mediach społecznościowych na temat ekologii i zmian klimatycznych. Pomagam również prywatnie, ale tych działań nie upubliczniam. Staram się oddać ludziom i zwierzętom, to co sam otrzymałem od losu" - wymienia Dorociński.

W komentarzach do wpisu aktora znaleźć można mnóstwo głosów poparcia ze strony obserwujących go osób. "A za to, co Pan robi na rzecz zwierząt, to już w ogóle wielkie, wielkie ukłony!". "Wielki szacunek za działalność i zrozumienie dla tej decyzji. Syn do dziś wspomina Pana wizytę na oddziale onkologii dziecięcej w Warszawie. Jest Pan ewenementem wśród znanych nazwisk, ludzi sztuki". "Nie wiem jak to możliwe, ale mam do Pana jeszcze większy szacunek. Jest Pan pięknym, dobrym, mądrym człowiekiem" - to tylko trzy z wielu podobnych komentarzy.

W tym samym wpisie Marcin Dorociński wspomina też nietypowe prośby, jakie otrzymał w trakcie swojej kariery. "Prowadząc od lat działalność publiczną spotykam się z różnorodnymi prośbami, które do mnie kierujecie. Często prosicie mnie o filmiki na urodziny, śluby, rocznice Waszych bliskich, czasami o bycie osobą towarzyszącą na weselach lub studniówkach, zdarzały się propozycje wspólnych wakacji czy matrymonialne. Te prośby traktuję z przymrużeniem oka i uśmiechem" - zapewnia aktor.

Zobacz również:

***

Potrzeba jeszcze ponad czterech milionów złotych, żeby Hania mogła rozpocząć terapię
Potrzeba jeszcze ponad czterech milionów złotych, żeby Hania mogła rozpocząć terapięarchiwum prywatne

Hania ma 17 miesięcy i SMA1 - rdzeniowy zanik mięśni. Innowacyjna terapia genowa kosztuje ponad 9 milionów złotych. Środki potrzebne są jak najszybciej, bo warunkiem przystąpienia do leczenia jest rozpoczęcie go przed ukończeniem drugiego roku życia. Niestety, w prowadzonej od sześciu miesięcy zbiórce, nadal brakuje ponad czterech milionów złotych.

JEŚLI MOŻESZ, WESPRZYJ ZBIÓRKĘ: www.siepomaga.pl/haneczka

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas