Władza kochanek i królowych

O tajnikach uwodzenia, etykiety i salonowej konwersacji, o dworskich intrygach i walce o wpływy oraz o Polce, która zasiadała na francuskim tronie w rozmowie z INTERIA.PL opowiada Benedetta Craveri.

Isabelle Adjani w roli królowej Margot
Isabelle Adjani w roli królowej Margot

Izabela Grelowska, INTERIA.PL: Zatytułowała pani swoją książkę "Kochanki i królowe. Władza kobiet". Czy rzeczywiście ten ograniczony wpływ, który wywierały kobiety w czasach ancien regimeu, można nazwać władzą?

Benedetta Craveri: To była zawsze władza, która była sprawowana ukradkiem, spoza sceny. Z punktu widzenia prawa kobiety były w pełni poddane władzy mężczyzn. Nie mogły decydować o własnym życiu, nie mogły same wybierać męża, nie mogły decydować o wychowaniu swoich dzieci. W społeczeństwie francuskim przed rewolucją kobiety były dziećmi poddanymi władzy opiekunów. Kobiety pozostawały jednak w centrum życia towarzyskiego, życia tzw. wielkiego świata i to one decydowały o obyczajach i rozrywkach tam panujących. Ponieważ szlachta nie pracowała - jedynym jej zajęciem zawodowym była wojna - ludzie ci mieli mnóstwo wolnego czasu i sposób życia definiowali mając za punkt odniesienia właśnie rozrywkę. I paradoksalnie kobiety, które były poddane mężczyznom, najlepiej potrafiły określić ich styl życia. Pewien historyk zajmujący się XVII w. powiedział, że to kobiety stworzyły szlachcica.

Ale stworzyły go działając bardzo dyskretnie...

Wymagania życia światowego były takie, że kobieta musiała starannie ukrywać to, co wiedziała. Nie mogła nigdy pokazywać całej swojej wiedzy, całej kultury, którą nabyła jako samouk. W kanonie wielkich pisarzy francuskich XVII wieku są co najmniej dwie kobiety. Jedną z nich jest Madame de La Fayette, która napisała pierwszą powieść psychologiczną "Księżna de Cléves".

Jednak pani de La Fayette nigdy nie przyznała się, że była autorką tej książki i nie podpisała jej swoim nazwiskiem. Drugą była pani de Sévigné, która pisała listy. To była wielka literatura, która została opublikowana dopiero później.

A jaką władzę miały królowe?

Królowe Francji nie miały żadnej władzy. Dziedziczenie tronu odbywało się zawsze w linii męskiej. Jeżeli król miał tylko córki, korona przechodziła do kuzynów. W Anglii sytuacja była zupełnie inna - na tronie zasiadała Elżbieta Tudor. W Europie rządziły: Izabela Katolicka, Katarzyna II, Maria Teresa. We Francji to nie było możliwe. Natomiast królowa liczyła się, jeżeli król zmarł, a jego następca był zbyt młody, aby objąć władzę. Tyle, że regentka nigdy nie sprawowała władzy we własnym imieniu, a władza ta była tymczasowa.

Symbolicznym faktem jest to, że pierwszym gestem Ludwika XIV po objęciu tronu było oddalenie matki, Anny Austriaczki, z gabinetu Rady Stanu. Stało się tak, mimo że Anna była mu bardzo oddana i zrobiła wiele, aby jej syn zachował władzę. We Francji królowe mogły więc sprawować władzę tylko wtedy, kiedy król był zbyt młody albo chory, czyli było to za każdym razem wykorzystywanie momentu słabości. Faworyty z kolei wykorzystywały słabość innego typu, związaną ze sferą erotyczną.

Dziś powiedzielibyśmy, że były to kobiety wpływowe, ale ich wpływy były ukryte. Nawet jedna z najgenialniejszych kobiet XIX w., Germaine de Staël, mówiła, że kobiety nie mogą odgrywać roli politycznej we własnym imieniu.

Istnieje taka opinia, być może jest to kolejny stereotyp, że mężczyźni zmieniają świat, a kobiety się do niego przystosowują. Wydaje się, że te bohaterki pani książki, które starały się przystosować, odniosły większy sukces niż te, które - jak królowa Margot, starały się zaznaczyć swoją niezależność...

To prawda, że buntowniczki rzeczywiście tracą i przegrywają swoje wojny. Jednak na dłuższą metę ich działalność przynosi owoce. Na przykład królowa Margot pozostawiła nam pierwsze świadectwo - pamiętnik napisany przez kobietę. Wiemy, że była ona niezmiernie pomocna swojemu byłemu mężowi Henrykowi IV i jego żonie Marii Medycejskiej w bardzo trudnym momencie, kiedy Francja po wojnach religijnych musiała odbudować dwór, etykietę, życie kulturalne.

Echa dworu królowej Margot dotarły do Anglii i Szekspir opisał go w "Jak wam się podoba" - to jest obraz dworu królowej Margot. Historia królowej Margot i jej kochanka, pana la Mole, była też inspiracją dla Stendhala, który wykorzystuje ją w "Czerwonym i czarnym". Innym przykładem kobiet buntowniczek są Précieuses - kobiety wytworne, "wykwintnisie".

Kim były wykwintnisie?

Za czasów regencji Anny Austriaczki, czyli w okresie, kiedy panowała kobieta, grupa kobiet, arystokratek związanych z regentką, sprawowała, wprawdzie ukrytą, ale prawdziwą władzę. W momencie, kiedy Ludwik XIV objął faktyczną władzę w roku 1660, próbowano się pozbyć ukrytych wpływów kobiet i za kozła ofiarnego wzięto właśnie Précieuses. Był to ruch, który tworzyła grupa kobiet z najwyższych sfer, szczególną rolę odgrywała w nim Madeleine de Scudéry, która była wielką pisarką. Po raz pierwszy kobiety postanowiły, że stworzą reguły gry, w której będą odrywały rolę, którą sobie same wyznaczyły. To one stworzyły teorię galanterii.

Może pani opowiedzieć na czym polegała francuska galanterie?

Słowo galanteria ma mnóstwo różnych znaczeń. Galant - to człowiek wytworny, obyty, który umie zachować się w społeczeństwie, ale jeżeli powiemy to samo o kobiecie, to będzie to kobieta lekkich obyczajów.

Galanteria sama w sobie to jest styl życia warstwy arystokratycznej, który wytworzył się we Francji pod koniec Frondy, między rokiem 1640 i 1660. Polegał on na wzajemnej grze, wzajemnym uwodzeniu się. Nie zakładał przy tym żadnej więzi erotycznej. Każdy szlachcic, arystokrata musiał sprawiać wrażenie, że jest zakochany we wszystkich kobietach, a kobiety musiały przyjmować tę grę, a jednocześnie nie okazywać swoich uczuć, nie wchodzić w tę grę zbyt głęboko, nie angażować się. Nie chodziło tu tylko o rozmowę, to był cały sposób bycia.

Najważniejszym hasłem galanterii była konieczność podobania się. To prowadziło do czegoś w rodzaju euforii. W towarzystwie każdy miał prawić komplementy każdemu. Celem była powszechna wesołość i dobry nastrój. Widzimy to w literaturze: u Moliera, u La Fontaine'a. Chodziło o to, żeby pozyskać sobie czytelnika, spodobać mu się, przykuć jego uwagę.

Ten styl życia miał swoje korzenie jeszcze w średniowieczu, w kulturze rycerskiej. Kobieta była wówczas wyniesiona na piedestał, jej słabość była jej atutem. W drugiej połowie XVII w. reguły gry się zmieniły i galanteria stała się libertyństwem. Libertyn miał już inny cel.

Uwodzenie nie miało się już przyczyniać do dobrego samopoczucia społeczeństwa, nowy cel był czysto erotyczny. To nie była już gra polegająca na bywaniu w towarzystwie, to było po prostu polowanie. Ale cała ta swoboda obyczajowa była ukryta za bardzo starannym, eleganckim językiem, wszystko odbywało się bardzo wytwornie. Pozory były zawsze zachowane. W całych dziejach galanterii Précieuses - wykwintnisie odgrywają bardzo szczególną rolę, to one ją stworzyły.

Dlaczego reguły gry się zmieniły, a Précieuses stały się kozłami ofiarnymi?

Kobieta była w centrum, kobieta była obiektem męskich zabiegów, ale galanteria nie prowadziła do małżeństwa, nie miała celu seksualnego. W ten sposób kobiety należące do kręgu Précieuses mogły się nie poddawać presji, mogły nie przyjmować narzucanych im przez opiekunów małżeństw, nie musiały ponosić ciężarów niechcianego macierzyństwa. Pamiętajmy, że w tamtych czasach olbrzymia ilość kobiet umierała przy porodzie.

Oczywiście ten opór był bardzo trudny w społeczeństwie patriarchalnym, ale Précieuses osiągnęły przynajmniej jedno - oczyszczenie i wysublimowanie języka. Stworzyły modę na całą serię metafor językowych, które pozwalały nie nazywać po imieniu całej brutalnej i fizjologicznej strony życia. Kilka z tych metafor przeszło do współczesnego języka.

Kiedy grupa kobiet narzuciła reguły gry, styl relacji międzyludzkich, okazało się, że było to zbyt wielkim wyzwaniem dla społeczeństwa patriarchalnego. I w ciągu mniej więcej 10 lat było widać, jak rozpętuje się kampania satyryczna przeciwko wykwintnisiom. Do tekstów, które miały ośmieszać tę grupę kobiet należą "Pocieszne wykwintnisie" Moliera. Za tą walką wydaną wykwintnisiom stał strach mężczyzn, którzy widzieli, jak wymyka im się ich tradycyjna władza. Nowe, wybitne pisarki: panna de Scudéry, pani de La Fayette odbierały mężczyznom monopol.

Kampania wymierzona w wykwintnisie, cały ten terroryzm, odniósł sukces. Dlatego kobiety z towarzystwa wyraźnie dystansowały się do własnej wiedzy, ukrywały ją.

Jakie było wykształcenie kobiet w tym czasie?

Kobiety nie miały wykształcenia. W przeciwieństwie do mężczyzn, nie miały wykształcenia humanistycznego. Były wychowywane albo w apartamentach matki, albo w klasztorach. Uczono je czytać i pisać, miały umieć obracać się w towarzystwie, znać reguły dobrego zachowania, mieć dobre maniery i umieć się zachować na balu. Były samoukami. Właściwym źródłem wykształcenia były rozmowy toczące się w salonach. Celem rozmowy towarzyskiej były: rozrywka, kontakty międzyludzkie i wykształcenie. Nie było gazet, radia, telewizji. Nie było żadnych środków przekazu, więc rozmowa była jedynym źródłem informacji. Sztuka konwersacji polegała nie tylko na tym, żeby mówić, ale także na słuchaniu i zapamiętywaniu. Pamięć tych ludzi była czymś, czego sobie teraz nie potrafimy wyobrazić. A tematy były różne: literatura, sztuka, etyka - wszystko, co się składa na kulturę w społeczeństwie.

Jaki wpływ miały kobiety na tworzenie się tej kultury?

Wszystkie te kobiety czytały książki, które były pisane specjalnie dla tego "wielkiego świata". Kobiety nie chciały słuchać uczonych, którzy przemawiali z wysokości swojego autorytetu, nie chciały być pouczane, ani wysłuchiwać uczonych traktatów. Chciały, żeby to było zabawne. Ponieważ to one decydowały o powodzeniu pisarzy, bo to one decydowały o rozrywkach życia światowego, domagały się od pisarzy, aby pisali na takie tematy i w taki sposób, aby to je interesowało.

Właśnie dla tych kobiet, które ukrywały swoją wiedzę, Kartezjusz napisał "Rozprawę o metodzie". Napisał ją po francusku, a nie po łacinie, którą znali mężczyźni, bo, jak pisze we wstępie, chciał, aby przeczytały go również kobiety. Dla tej samej przyczyny Pascal napisał po francusku swoje "Prowincjałki". Chciał, żeby kobiety mogły go przeczytać, bo wiedział, że mają one olbrzymi wpływ w społeczeństwie i chciał sobie zdobyć sojuszniczki dla sprawy jansenistów.

Nastawienie pisarzy na to, że trzeba się podobać czytelniczkom, że nie wolno się okazać pedantem, nudziarzem, sprawiło, że język francuski w ciągu XVII w. stał się językiem nowoczesnym. Cała współczesna francuszczyzna uformowała się w tym czasie. Francuscy pisarze potrafili najtrudniejsze rzeczy, w sposób jasny i klarowny, wyłożyć amatorom. Włochy mają wspaniałą, wielką literaturę, ale język włoski w takim kształcie, jaki ma obecnie, uformował się w ciągu XIX w. Jeżeli czyta się starsze dzieła, dzieła wielkich klasyków, trzeba je czytać ze słownikiem. Natomiast teksty pani de La Fayette czy Woltera można czytać tak, jak współczesne. Fakt, że adresatem tych dzieł był krąg czytelniczek-laików, wywarł ogromny wpływ na język, na sposób komunikowania się.

W tym czasie powstał też pierwszy instytut dla panien Saint-Cyr. Jaki był jego wpływ na sytuację kobiet?

W XVII, XVIII, a nawet w XIX w. instytut wywierał olbrzymi wpływ. Pani de Maintenon założyła ten instytut, ponieważ sama pochodziła ze zubożałej szlachty i zawdzięczała swoją pozycję samokształceniu. Później nieco zmieniła podejście, a instytut zmienił swój charakter. Zaczął przygotowywać dziewczęta nie do sukcesu, a raczej do twardych warunków życia. Wykształcenie miało pomóc kobiecie znosić te warunki życia, męża który sprawuje nad nią władzę, różnego rodzaju cierpienia.

Kultura stała się więc strategią przetrwania. Jednocześnie przypominała kobiecie o jej godności. Idea godności kobiecej, stworzona przez panią de Maintenon, jest jej wkładem w emancypację kobiet.

Królowe zajmowały swoją pozycję z racji urodzenia i decyzji politycznych. Natomiast faworyty, które czasami pochodziły z niższych warstw społecznych, dochodziły do wpływów dzięki własnym ambicjom i wysiłkom. Czy one również miały swój wkład w emancypację?

Nie można mówić o wpływie faworyt na emancypację kobiet, bo były to przypadki odosobnione. Zawdzięczały one swoją pozycję inteligencji, sile przebicia, ale były to wyjątkowe przypadki, które nie miały nic wspólnego z resztą społeczeństwa. Każde z ich zwycięstw było pojedynczym zwycięstwem, które nie wpisywało się w wojnę. Za każdym razem trzeba było zaczynać od nowa, a powodzenie zależało również od osobowości króla.

Byli tacy królowie, którzy ulegali wpływom faworyt, jak Henryk II, który pozostawał pod wpływem Diany de Poitiers, czy Ludwik XV, na którego faworyty miały olbrzymi wpływ. Ale np. Ludwik XIV, który był wręcz bulimikiem seksu i bez przerwy się zakochiwał, był niesłychanie zazdrosny o swoją władzę. Żadnej z kobiet nie zezwalał na odgrywanie jakiejkolwiek roli.

W pani książce pojawia się też polski akcent. Czy królowa Maria Leszczyńska miała szanse na to, aby stać się wpływową królową Francji, żeby nie zostać odsuniętą w cień?

Miała na to wszelkie szanse. Jej mąż Ludwik XV miał w momencie ślubu 17 lat, ona była starsza. Ludwik miał bardzo smutne dzieciństwo, stracił rodziców w wieku 2 lat, pradziadka, króla Ludwika XIV, w wieku 5 lat. Z tego względu Ludwik XV zupełnie nie znał ciepła rodzinnego. Maria mogła go tego nauczyć. Była bardzo zakochana w swoim mężu, który był bardzo pięknym mężczyzną. Na początku wszystko szło znakomicie. Maria nie miała jednak wyczucia politycznego, nie uchwyciła tego, jaki wpływ miał na jej męża kardynał de Fleury.

Mówi się, że jej pierwszym fałszywym krokiem było postawienie króla w trudnej sytuacji. Osobę, która była w niełasce zaprosiła do siebie i doprowadziła do spotkania z królem. Król został postawiony przed faktem dokonanym i nigdy jej tego nie wybaczył.

Poza tym Maria Leszczyńska przybyła z rodziny bardzo zżytej. Trafiła na dwór wersalski, który był miejscem bardzo szczególnym. Nie było nikogo, kto by ją mógł wprowadzić we wszystkie tajniki życia w Wersalu. Nie było królowej matki, ani nikogo, kto mógłby nią odpowiednio posterować.

Maria była bardzo szlachetną, bardzo dobrą kobietą, pełną godności, ale nigdy nie nauczyła się reguł gry, które panowały w Wersalu. Na początku król i królowa byli bardzo ze sobą związani. Przez 7 lat Ludwik był jej wierny, a ona rodziła jedno dziecko po drugim. Jednak Maria Leszczyńska była osobą bardzo pobożną i chyba życie seksualne pojmowała jako pańszczyznę, nie widziała w tym żadnej przyjemności. Jak głosi plotka historyczna - raczej próbowała przed tym uciec. Mówiła: "zawsze w łóżku, zawsze w ciąży". W Wersalu mówiono, że król "skrobie" do jej drzwi. I po tym jak raz czy dwa razy królowa go nie wpuściła, Ludwik XV postanowił szukać szczęścia gdzie indziej i więcej do drzwi nie "skrobał".

Ale w porównaniu z innymi królewskimi małżeństwami, jej los nie był taki zły. Mimo wszystko przeżyła 7 lat szczęścia, stworzyła bardzo związaną ze sobą rodzinę. No i wniosła Francji najpiękniejszy posag, Lotaryngię.

Z Benedettą Craveri rozmawiała Izabela Grelowska

Benedetta Craveri jest profesorem literatury francuskiej na Uniwersytecie Tuscia oraz w Instituto Universitario Suor Orsola Benincasa w Neapolu.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas