Decyzja o byciu szczęśliwym

Fragment książki "Kobiety w średnim wieku" autorstwa Elizabeth Buchan:

Kobiety w pewnym wieku
Kobiety w pewnym wiekumateriały prasowe

- Dziesięć programów - powiedziała India z werwą. Wcześniej oznajmiła mi, że Trimester Productions zdecydowało się nakręcić "Modę z klasą Sieny". - Nagrywane w dwóch etapach w trakcie najbliższego półrocza. Właśnie zabieram się do ciężkich negocjacji umowy i kasy, ale potrzebuję do tego twojej zgody. Posłuchaj szczegółów.

Usiadłam w swoim gabinecie, pełnym refleksów majowego słońca odbijającego się od rzeki, i wsłuchiwałam się w strumień liczb - tantiemy i udziały w zyskach - które powędrują do mojej kieszeni. Oczywiście, obwarowane twardymi warunkami, które były związane z moją dostępnością, gotowością do podbijania nowego rynku, akceptacją utraty prywatności i mieszkaniem przez wiele tygodni w Nowym Jorku.

- Dajesz mi pozwolenie na negocjacje? - chciała wiedzieć India.

- Tak - usłyszałam swój głos. - Nie, pozwól, że pogadam z Charliem.

- Odezwij się jak najszybciej. - Była nieustępliwa. - Mówię poważnie.

Zadzwoniłam do Charliego. Nie mógł rozmawiać, więc umówiliśmy się, że wyskoczy w porze lunchu do kafejki obok kancelarii.

Zjawił się w zziajany. Zdążyłam już zamówić mu tost oraz (bezwęglowodanowe) jaja z bekonem dla siebie. Tost został podany pierwszy, co wystawiło mnie na ciężką próbę - dużo bym dała, żeby zatopić w nim zęby.

- Słuchaj, wyjaśnijmy coś sobie - powiedział Charlie. - Nie chcę ci stać na drodze. - Ugryzł kawałek i dodał z pełnymi ustami: - Gdybym mógł urodzić dziecko, zrobiłbym to. To rozwiązałoby problem. Ale nie mogę, i tyle. Myślę jednak, że powinniśmy się zastanowić, dokąd zmierzamy.

W czarnej todze i białej koszuli wyglądał starzej i groźniej, i zapewne o to mu chodziło.

- Kontrakt opiewa tylko na pół roku.

- Co będzie, jeśli po tej propozycji przyjdą następne? Jeśli program odniesie sukces?

- Zawsze mogę odmówić.

Twarz Charliego była nieprzenikniona.

- To byłoby nierozsądne. - Dokończył tost. - Siena, pora na absolutną uczciwość. Nie pozostawiajmy żadnych niedomówień.

- Kontynuuj.

Charlie jednak najwyraźniej zmienił zdanie.

- Och, sam nie wiem. - Popatrzył na mnie tak, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu. Nie mogłam ścierpieć tej ledwie wyczuwalnej niechęci i smutku. - Chryste Panie! - wybuchnął w końcu. - Dawniej było łatwiej. Mężczyzna pracował, a kobieta siedziała w domu.

Zamknęłam oczy.

- Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę to z twoich ust.

- Wiem.

- Charlie, to ty nie jesteś szczery. No już, mów, co chcesz powiedzieć.

- Dobra, Siena. Pora na decyzję.

Do kawiarni wszedł młodszy adwokat, współpracownik Charliego, dźwigając ciężką aktówkę.

- Możemy zamienić słowo, panie Grant?

Charlie spojrzał na zegarek.

- Daj mi dziesięć minut, Roger.

- Przepraszam. - Roger najwyraźniej się speszył. - To pilne.

Charlie wyglądał na wzburzonego. Popatrzyłam na zegarek.

- I ja muszę się zbierać, Charlie.

- Nie spodziewaj się mnie dziś na kolacji - powiedział. - Jestem zajęty.

- Szkoda, że nie możesz wrócić wcześniej do domu.

Natychmiast zmiękł.

- Pewnie, że szkoda.

- Charlie, zamierzam przyjąć tę propozycję.

Wstał od stolika.

- Jasne - odparł. - Nie spodziewałem się niczego innego.

Wydawał się tak smutny i rozczarowany, że omal się nie rozpłakałam. Chciałam krzyknąć, Nie, nie zrobię tego. Ale nie krzyknęłam.

- Jesteś po mojej stronie?

- Oczywiście. - Nie patrzył na mnie.

- Wcale nie - powiedziałam.

- To, co myślę, nie ma nic do rzeczy. - Pochylił się i ucałował mnie w policzek, lekko i obojętnie. Potem mruknął: - Nie przejmuj się tym.

Patrzyłam, jak wychodzi z kawiarni. Nie obejrzał się ani nie pomachał na pożegnanie.

Byłam umówiona z Indią, która już na mnie czekała. Zaprowadziła mnie na górę do swojego pokoju, w którym dominowało wielkie puste biurko. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jej gabinety, ogarnęły mnie wątpliwości co do kompetencji kogoś, kto robi interesy bez choćby jednej kartki papieru w zasięgu wzroku. Niepotrzebnie się martwiłam. India była geniuszem strategii i większość interesów prowadziła w swojej głowie.

Dziś ubrała się w prążkowanego Armaniego.

- Ty za to zapłaciłaś - zauważyła, kiedy zaczęłam się zachwycać kostiumem.

Wyjaśniłam jej sytuację między Charliem a mną. Słuchała uważnie, ale bez współczucia.

- Mówiłam ci Siena, w Trimester chcą jak najszybciej dostać odpowiedź. Nie będą czekać.

Rozmawiałyśmy o książce dla Caesara, a India wydrukowała tabelę, w której zaznaczyła a) mój rozkład zajęć i zarobki, jeśli umowa z Ameryką wypali, i b) my rozkład zajęć i zarobki, jeśli nie wypali.

- I jak się czujesz, Siena?

- Jak w pułapce.

Pokręciła głową.

- Nie jesteś w pułapce. Po prostu musisz podjąć decyzję. To bardzo proste.

India też?

Nietypowo dla siebie, postanowiłam większość drogi do domu pokonać piechotą. Była późna wiosna, minął ten okropny czas, w którym, zmęczeni i obrzydzeni zimnem i pluchą, nie potrafimy już wyobrazić sobie słońca i ciepła.

Mięsnie moich nóg kurczyły się i rozciągały. Mój oddech przyśpieszył i zaczęłam iść jeszcze szybciej, czerpiąc przyjemność z wysiłku. Zatrzymałam się, żeby kobieta ze spacerowym wózkiem mogła wyminąć przepełniony kosz na śmieci, i spojrzałam na billboard na budowie. Widniała na nim fotografia dzieci głodujących w Afryce, maleńkich, z ogromnymi głowami i oczami, które wpatrywały się błagalnie w gapiów.

W połowie drogi do domu zadrżałam na myśl o następstwach rozmowy z Charliem. Bóg - czy ktokolwiek to był - zrobił kobietom głupi dowcip. Dał im mózg, przebiegłość, długowieczność i, przy odrobinie szczęścia, urodę. Ale dał im również macicę. Co za ponury dowcip.

W swoim gabinecie byłam bezpieczna i panowałam nad sytuacją. Tu miałam kryjówkę, świątynię, przystosowaną do moich potrzeb. Było, delikatnie mówiąc, milion rzeczy do zrobienia. Notatki. Telefony. Projekty. Poczułam skurcz pod nylonem rajstop. To było znajome terytorium, musiałam tylko pracować spokojnie i systematycznie, i od czasu do czasu napiąć stopę, żeby skurcz nieco odpuścił.

Tak naprawdę to Wolter powiedział, że żeby być szczęśliwym, wystarczy podjąć taką decyzję. Po oświadczynach Charliego sprawdziłam to słowniku cytatów. Zauważyłam przy okazji, że Wolter wierzył w stworzenie najlepszego z możliwych światów, ale nie wspomniałam o tym Charliemu. Wolałam myśleć nad cytatem z Wergiliusza na sąsiedniej stronie: Miłość wszystko zwycięża. I my ulegnijmy Miłości. Jeśli w to wierzyłam, dlaczego robiłam to, co robiłam?

materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas