Kamień Pogan

Perłowe promienie słońca różowiły niebo, rozlewały się na błękitnej wodzie i pełzały po białym piasku, kiedy Gage Turner szedł po plaży. Związał postrzępione sznurówki starych nike'ów i powiesił sobie buty na ramieniu.

article cover
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Gage przypuszczał, że w tej chwili nie wyglądał dużo lepiej od bezdomnych, którzy wciąż chrapali na piasku. Sam raz czy dwa spał na plaży, kiedy szczęście go opuściło, i wiedział, że wkrótce ktoś ich stąd przepędzi, zanim wypłacalni turyści obudzą się na przynoszoną do pokojów kawę.
Obecnie, mimo potrzeby prysznica i golenia, czuł, że szczęście mu sprzyja. I to bardzo. Z jeszcze gorącą nocną wygraną w kieszeni mógłby zamienić pokój z widokiem na ocean na apartament.
Korzystaj z okazji, póki możesz, pomyślał, bo jutro może cię oskubać do zera.

Miał coraz mniej czasu, który przesypywał się między palcami zaciśniętej pięści jak ten biały piasek, całowany przez słońce. Dwudzieste czwarte urodziny Gage'a były odległe o niecałe trzy miesiące, a już zaczęły powracać sny. Krew i śmierć, ogień i szaleństwo. Wszystko to i Hawkins Hollow wydawało się odległe o całe światy od dzisiejszego łagodnego, tropikalnego świtu.

Ale żyło w nim.

Otworzył szklane drzwi pokoju, wszedł do środka i rzucił buty. Zapalił światło, zasunął zasłony, wyjął z kieszeni wygraną i niedbale przerzucił plik banknotów. Przy obecnym kursie był do przodu o jakieś sześć tysięcy dolarów. Niezła noc, całkiem niezła. W łazience zdjął denko puszki z pianką do golenia i wepchnął banknoty do środka.

Chronił to, co do niego należało. Nauczył się tego już w dzieciństwie, kiedy ukrywał małe skarby, żeby ojciec nie mógł ich znaleźć i zniszczyć w pijackim widzie. Może i Gage nie miał bladego pojęcia o edukacji w college'u, ale sądził, że przez te prawie dwadzieścia cztery lata życia nauczył się całkiem sporo.

Wyjechał z Hawkins Hollow zaraz po skończeniu liceum. Spakował swój dobytek, wystawił kciuk i zniknął.

Uciekł, pomyślał teraz, zdejmując ubranie. Nie miał kłopotów ze znalezieniem pracy - był młody, silny, zdrowy i nie wybrzydzał. Ale kiedy kopał rowy, przerzucał drewno, a zwłaszcza podczas tamtych miesięcy, gdy zalewał go pot na przybrzeżnej platformie, nauczył się ważnej lekcji: więcej pieniędzy mógł zarobić na kartach niż na swoich plecach.

Hazardzista nie potrzebował domu. Potrzebował jedynie gry.

Gage wszedł pod prysznic i odkręcił gorącą wodę. Spłynęła po opalonej skórze, twardych mięśniach i gęstych, czarnych włosach wymagających strzyżenia. Zastanawiał się, czy by nie zamówić do pokoju kawy i czegoś do jedzenia, ale postanowił najpierw przespać się kilka godzin. Zdaniem Gage'a była to kolejna zaleta jego zawodu. Chodził, dokąd chciał, jadł, kiedy był głodny, spał, gdy był zmęczony. Ustanawiał swoje własne zasady i łamał je, jeśli mu tak pasowało.

Nikt nie miał nad nim władzy.

Nieprawda, musiał przyznać, oglądając białą bliznę biegnącą w poprzek nadgarstka. Absolutnie nieprawda. Przyjaciele mężczyzny, prawdziwi przyjaciele, zawsze mieli nad nim władzę. A nie było prawdziwszych przyjaciół niż Caleb Hawkins i Fox O'Dell.

Bracia krwi.

Urodzili się tego samego dnia, tego samego roku, nawet - o ile mu było wiadomo - w tym samym momencie. Gage nie pamiętał czasów, kiedy ich trójka nie stanowiła? jedności, chyba tak mógł to określić. Chłopiec z klasy średniej, dziecko hipisów i syn agresywnego pijaka. Pewnie nic nie powinno ich łączyć, pomyślał Gage z uśmiechem, który ocieplił wyraz jego zielonych oczu. Jednak byli rodziną, braćmi, na długo przed tym, zanim Cal przeciął ich nadgarstki scyzorykiem, żeby umocnić przyjaźń rytuałem.

I to zmieniło wszystko. Czy na pewno?, zastanawiał się Gage. A może po prostu otworzyły się drzwi, które zawsze tam były, czekały?

Pamiętał wszystko tak dokładnie, każdy krok, każdy szczegół. Zaczęło się jak przygoda: trzech chłopców wyruszyło na tajemną wyprawę do lasu w dniu poprzedzającym ich dziesiąte urodziny. Obładowani magazynem z panienkami, piwem i fajkami - wkład Gage'a - śmieciowym jedzeniem i colą od Foxa oraz koszem piknikowym pełnym kanapek i lemoniady, który przygotowała matka Cala. Oczywiście Frannie Hawkins nie spakowałaby prowiantu, gdyby wiedziała, że jej syn planował spędzić noc przy Kamieniu Pogan w Hawkins Wood.

Cały ten wilgotny upał, wspominał Gage, muzyka z magnetofonu i absolutna niewinność, którą nieśli razem z ciastkami z czekoladą i piankami, a którą mieli utracić, zanim wyszli z lasu rano.

Wyszedł spod prysznica i wytarł ręcznikiem mokre włosy. Wtedy bolały go plecy po laniu, które ojciec sprawił mu poprzedniego wieczoru. Rany pulsowały, gdy siedzieli wokół ogniska na polanie. Pamiętał to tak samo, jak światło, które migotało i obmywało szary kształt Kamienia Pogan.

Pamiętał słowa, które zapisali i które wypowiedzieli na głos, kiedy Cal czynił z nich braci krwi. Pamiętał ostry ból spowodowany przez ostrze przecinające skórę oraz dotknięcie nadgarstków Cala i Foxa, gdy połączyli swoją krew.

I wybuch, żar i lód, siłę i strach, kiedy ich zmieszana krew upadła na spaloną ziemię polany.

Pamiętał, co wyszło spod ziemi, czarną masę, i późniejszy oślepiający błysk. Czyste zło czerni, oszałamiający blask bieli.

Kiedy wszystko się uspokoiło, na plecach nie miał ani śladu skaleczenia, nie czuł żadnego bólu, a w dłoni ściskał jedną trzecią heliotropu. Zawsze ją miał przy sobie - tak samo, był tego pewny, jak Cal i Fox nosili swoje kawałki kamienia. Trzy części całości. Gage przypuszczał, że były identyczne.

W tamtym tygodniu Hollow ogarnęło szaleństwo, które przeszło przez miasto niczym plaga, zarażając dobrych i normalnych ludzi i zmuszając ich do potwornych czynów. To opętanie powracało na siedem dni co siedem lat.

Tak, jak on sam, pomyślał Gage. A jaki miał wybór?

Nagi, wciąż wilgotny po prysznicu, wyciągnął się na łóżku. Miał jeszcze czas, wciąż jeszcze mógł rozegrać kilka partyjek, popatrzeć na gorące plaże i kołyszące się palmy. Zielone lasy i błękitne góry Hawkins Hollow były tysiące kilometrów od niego - aż do lipca.

Gage zamknął oczy i zasnął niemal natychmiast.

We śnie usłyszał wrzaski i płacz, zobaczył ogień, który z radością pożerał drzewa, domy i ludzkie ciała. Czuł ciepłą krew na rękach, kiedy ciągnął rannych w bezpieczne miejsce. Na jak długo?, myślał. Gdzie było bezpiecznie? I kto wiedział kiedy - i czy w ogóle - ofiara nie zamieni się w napastnika?

Szaleństwo objęło we władanie ulice Hollow.

We śnie stał z przyjaciółmi na południowym krańcu Main Street naprzeciwko stacji benzynowej Qwik Mart z czterema dystrybutorami. Trener Moser, który poprowadził drużynę Hawkins Hollow Bucks do zwycięstwa w mistrzostwach piłki nożnej, kiedy Gage był w ostatniej klasie, bełkotał coś ze śmiechem, oblewając siebie, ziemię i budynki strumieniem benzyny z dystrybutorów.

Biegli do niego we trzech nawet wtedy, gdy Moser uniósł zapalniczkę niczym trofeum, kiedy taplał się w kałużach benzyny jak chłopiec w kałużach deszczu. Biegli nawet wtedy, gdy z zapalniczki wystrzelił płomień.

Nastąpił błysk i wybuch, który parzył im oczy i rozrywał uszy. Siła żaru i powietrza odrzuciła Gage'a w tył tak, że wylądował na jakiejś stercie śmieci, omal nie łamiąc sobie wszystkich kości. Ogień i oślepiające chmury dymu wystrzeliły pod niebo, a wokoło fruwały kawałki desek, asfaltu, odłamki szkła i płonące zwoje metalu.

Gage poczuł, jak zrasta się jego złamana ręka i kolano, powodując ból sto razy gorszy niż przy samym złamaniu. Zacisnął zęby, przetoczył się na brzuch i to, co zobaczył, sprawiło, że serce stanęło mu w piersi.

Cal leżał na ulicy i płonął jak pochodnia.

- Nie! Nie! Nie!

Gage czołgał się krzycząc, chwytając tlen w skażonym powietrzu. Nieopodal leżał Fox, twarzą do dołu, w powiększającej się kałuży krwi.

Wtedy nadszedł on, czarna chmura w płonącym powietrzu, która zamieniła się w mężczyznę.

- Nie potraficie wyleczyć się ze śmierci, prawda, chłopcze?

Gage obudził się zlany potem i roztrzęsiony. Obudził się, czując w gardle palący smród płonącej benzyny.

Nadszedł czas, pomyślał.

Wstał, ubrał się i zaczął pakować w powrotną podróż do Hawkins Hollow.
Nora Roberts
Kamień Pogan

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas