Pisarz, żaba, alchemik
Fragment książki Sławomira Mrożka "Tango z samym sobą".
Gdzie jest ten święty dreszcz w zetknięciu ręki z piórem, pióra z papierem. Ręki młodzieńczej. Gdzie jest to uczucie, że już za chwilę otworzy się świat właściwy, świat prawdziwy. Pióro jak wytrych, a w pancernej kasie (tą kasą jest wszystko) leży od niepamiętnych czasów sekret. Sam Pan Bóg go tam schował, a teraz patrzy bezsilnie, jak się dobieram do jego sekretu. O młody, a potem już coraz mniej młody pisarzu...
Bo może o to samo chodzi w dalszym ciągu, zarówno teraz, jak i dwadzieścia pięć lat temu? O poszukiwanie Ostatecznej Formuły? Za każdym razem, przez tyle lat, nadzieja, że tym razem uda się na reszcie. Gdyby artysta uwierzył, dał się naprawdę przekonać, że jest, razem z jego sztuką i jej tworzeniem - tylko rodzajem procesu, jednym z niezliczonych procesów, a tak zwykłym jak ruch robaczkowy jelit i tak samo naukowo stwierdzonym - co by z niego zostało? Więc udaje tylko, że wierzy w semantykę, w strukturalizm, w teorię informacji. Żaba musi wierzyć w skalpel, który oddziela jej nóżki od brzuszka, brzuszek od móżdżku, ale woli skakać po łące jako żaba. Nie może przestać wierzyć w siebie jako w żabę, w żabę przede wszystkim, w łąkę jako łąkę. Na pewno nie jest tak mądra jak profesor, który przeprowadza wiwisekcję. Na pewno teoria żaby, wykładana przez profesora, jest słuszna. Nie jest jednak żabą. Nie mówiąc już o tym, że sam profesor wypuszczony na łąkę, nawet gdyby skakał, też żabą nie będzie.
Zaplątałem się nieco w tę żabę. Zamieńmy żabę z powrotem w pisarza, chroniąc go w ten sposób od żaboznawcy. Ubierzmy go w szaty. (Pisarz nago - to nie uchodzi). Czy nie jest podobny do alchemika, który zgarbiony nad retortami poszukuje Ostatecznej Formuły? I czy po wielu latach nie jest podobny do alchemika zmęczonego? Bo nie ma co ukrywać, Ostatecznej Formuły nie znalazł. Nadzieja - pewność - rozczarowanie. Nadzieja - pewność - rozczarowanie. (Przepisać to milion razy). Na początku pełen był jeszcze ognia. Ale monotonia cyklu: nadzieja - pewność - rozczarowanie, zjadła go pomału. Jeszcze nie do końca. Jeszcze powtarza alchemiczne doświadczenia. Ale pracownia pokryła się kurzem. Aż, zmęczonemu, jawi się wątpliwość: czy Ostateczna Formuła w ogóle istnieje?
Wtedy powinien zmienić zawód. Zaangażować się (oczywiście nie jako alchemik, ale jako chemik) do przemysłu. Inżynier z pensją. Najwyższy czas przestać być dzieckiem. Najwyższy czas pozbyć się złudzeń. Wolność to uświadomienie sobie konieczności.
Czemu więc żal?